"Nowy Jork jak małe miasto w Polsce" - mówi Thomas, koszykarz, były MVP polskiej ligi
- Brakuje miejsc w szpitalach, wszystko stanęło. Ludzie są przerażeni - mówi Torey Thomas. MVP polskiej ligi z 2011 roku, urodzony i mieszkający aktualnie w Nowym Jorku, opowiada nam o sytuacji panującej w jego rodzinnym mieście.
Jak wygląda życie w Nowym Jorku? - Wirus rozprzestrzenia się w szybkim tempie, jest bardzo dużo przypadków zachorowań. Ludzie muszą czekać przed wejściem do sklepów, wpuszczana jest tylko określona liczba osób. Wszyscy są przerażeni, bo to sytuacja, której wcześniej nie znaliśmy i wirus, którego tak naprawdę nie znamy. Czuję się dobrze, moja rodzina też, ale miasto jest na swój sposób zamknięte - opowiada rozgrywający, występujący w przeszłości w Polsce w takich klubach jak PGE Turów Zgorzelec, Rosa Radom i AZS Koszalin.
Times Square, popularny plac na Manhattanie znajdujący się na skrzyżowaniu Broadwayu i alei Siódmej, jest teraz pusty jak nigdy. - Wszystko się zmienia, trzeba zachowywać dystans, wychodzić wszędzie w masce. Nowy Jork jest naprawdę opustoszały. Może sprawiać wrażenie małego miasta w Polsce. Nikt bez potrzeby nie wychodzi na ulicę - zaznacza Torey Thomas.
- Wciąż można spotkać ludzi w parkach, którzy tam spacerują i biegają, próbują też ćwiczyć, ale każdy przestrzega przy tym zasad bezpieczeństwa. Myślę, że jako społeczność w Nowym Jorku mamy świadomość powagi sytuacji - dodaje.
W trudnym położeniu jest nowojorska służba zdrowia, której brakuje potrzebnego sprzętu. W sumie w szpitalach leczonych z powodu wirusa COVID-19 jest prawie 10 tys. osób. Codziennie trafia do nich około 1000 przypadków nowych zakażeń. - Szpitale są przepełnione. I to nie tylko przez ludzi z koronawirusem, ludzie są chorzy na inne rzeczy, nie przestali chorować i nie pozbyli się przecież swoich dolegliwości. Trafiają więc też do placówek medycznych. Brakuje wolnych sal - mówi Thomas, mieszkaniec Nowego Jorku.
Jest on również na bieżąco z tym, co dzieje się w NBA. Tam ostatnie mecze odbyły się 11 marca, sezon jest zawieszony. - Śledzę ligę, ale mówiąc szczerze nie mogę powiedzieć, co NBA powinno zrobić w tej sytuacji. Przede wszystkim podstawa to dostęp do testów - zaznacza Thomas. - Jeśli NBA spróbuje dokończyć sezon, a jestem przekonany, że tak będzie, możliwe, że zdecyduje się wybrać Disneyland lub Las Vegas i tam się odizolować (do jednego z tych miejsc mają zostać ściągnięte wszystkie kluby i tam grać pozostałe do końca sezonu mecze).
Tory Thomas uwielbia podróżować. W rozmowie z naszym portalem zdradził, że odwiedził już 50 krajów. Teraz swoje plany o poznawaniu nowych miejsc będzie musiał odłożyć w czasie, ale jak sam przyznaje - Myślę teraz tylko o bezpieczeństwie moich najbliższych. Świat musi się z tym uporać, wtedy ja wrócę do kontynuowania swojej pasji. Teraz ważniejsze są inne rzeczy.
Czytaj także: Wielka strata Damiana Lillarda. Zmarł jego kuzyn oraz osobisty kucharz
Mecze NBA przy pustych trybunach. Carter: "Powinieneś skupić się na facecie przed sobą"