EBL. Filip Matczak: Zawsze dobrze wspominałem Stargard. Duży wpływ na moją decyzję miał trener Jacek Winnicki

Materiały prasowe / Marcin Bodziachowski / Na zdjęciu: Filip Matczak
Materiały prasowe / Marcin Bodziachowski / Na zdjęciu: Filip Matczak

Klimat, miasto, kibice sprzyjają temu żeby koszykówka była tutaj na fajnym poziomie i mam nadzieję, że takiej dostarczymy w tym roku - mówi Filip Matczak. Obwodowy koszykarz zamienił Legię Warszawa na PGE Spójnię Stargard.

Patryk Neumann, WP SportoweFakty: Przyjechał pan, jako pierwszy do Stargardu. Jest pan głodny koszykówki?

Filip Matczak (nowy koszykarz PGE Spójni Stargard): Oj bardzo. Ze względu na to, że szybciej skończyliśmy sezon, nie dokończyliśmy go, przerwa jest znacznie dłuższa. Głód jest jeszcze większy niż w poprzednich latach. Myślę, że u każdego zawodnika, który będzie grał w tym sezonie głód będzie występował już od pierwszych treningów w okresie przygotowawczym.

Jak przetrwał pan kilka miesięcy pandemii bez gry i treningów?

Przede wszystkim trzeba było trochę zmienić treningi. Na początku nie było dostępu do żadnych obiektów sportowych, czy nawet stadionów żeby pobiegać. Siłownie tym bardziej pozamykane. Trzeba było się przestawić na pracę domową, która nie była łatwa, bo nie każdy ma w domu sprzęt, który jest na siłowniach i w halach. Trzeba było to organizować na własną rękę. Wydaje mi się, że udało mi się wybrnąć z tego, jak najlepiej i na pewno nie straciłem tego czasu, gdy byliśmy zamknięci w domach.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Barcelona pokazała niesamowite nagranie. Zobacz, co wyczynia ten dzieciak!

Trafił pan do PGE Spójni Stargard. To będzie nowe wyzwanie. Co ostatecznie zdecydowało, że wybrał pan klub z Pomorza Zachodniego?

Myślę, że na pewno duży wpływ na moją decyzję miał trener Jacek Winnicki. Chciałem po prostu móc się dalej rozwijać przy tak dobrym trenerze, jak Jacek Winnicki. Istotne znaczenie miało też to, że dobrze mi się gra w Stargardzie i dobrze się czuję.

W młodzieńczych latach byłem tutaj. Grałem w turniejach i zawsze dobrze wspominałem Stargard. Mam też blisko do domu, bo do Zielonej Góry jest niedaleko. Klimat, miasto, kibice sprzyjają temu żeby koszykówka była tutaj na fajnym poziomie i mam nadzieję, że takiej dostarczymy w tym roku.

Negocjacje były trudne? Wiadomo, że dla klubów to trudny okres, a prezesi często nie wiedzą nawet, jakim budżetem będą dysponować.

Myślę, że nie było łatwo. Zawodnicy i kluby są świadomi tego, jaka jest sytuacja na danym rynku, że ten sezon może być przejściowy i trudny. Wiadomo, że zależy to wszystko od klubu, jak będzie przygotowany do sezonu. Myślę, że tutaj wszystko będzie na fajnym, wysokim poziomie i będziemy mogli funkcjonować odpowiednio.

Tak, jak widzimy do tej pory drużyny dopinają składy i nie mają jeszcze zapewnionych budżetów i nie mogą wykonywać ruchów na rynku. Ten sezon będzie trudny. Pozostaje nam się cieszyć, że w Stargardzie mamy sytuację bardziej wyjaśnioną. Budowa składu już ruszyła. Mamy trzon Polaków i na pewno zaraz kolejni zawodnicy będą dołączali.

Jak wspomina pan czas spędzony w Legii Warszawa? Ostatni sezon indywidualnie całkiem dobry, ale zespołowo był to trudny okres.

Ostatni sezon był akurat dla nas niełatwy. Wiele czynników wpłynęło na to, że ten sezon był w kratkę i z wiatrem w twarz. Jeżeli chodzi o zawodników i klub taki sezon trzeba zapisać do swojego dzienniczka, wyciągnąć wnioski na przyszłość i ja to zrobiłem. Myślę, że jeszcze gdyby nie to, że przydarzyła mi się kontuzja w czasie sezonu indywidualnie mógłbym zaliczyć go do jeszcze bardziej udanych. Myślę, że końcówka ze względu na to, że zdrowie nie dopisywało uciekła.

W PGE Spójni Stargard będzie pan bardziej rozgrywającym, czy rzucającym obrońcą?

Przyjdzie sezon i wszystko jest w rękach trenera Jacka Winnickiego, jaką on ma wizję. To pozostawiam trenerowi. Mi zostaje tylko dostosować się do tego, co mi będzie dane, dawać z siebie wszystko na parkiecie i na treningach żeby trener mógł wykorzystać moje atuty, jak najlepiej.

Trener przedstawił już jakiś plan na przygotowania do nowego sezonu?

Wiem, że w połowie lipca zaczynamy przygotowania. Przyjedziemy i będziemy tutaj wykonywać ciężką pracę żeby się przygotować jak najlepiej do nadchodzącego sezonu.

Jest pan zadowolony z tego, że Energa Basket Liga ruszy miesiąc szybciej niż zwykle?

Myślę, że z perspektywy koszykarza, który miałby czekać jeszcze miesiąc żeby zagrać mecz, czy zacząć przygotowania to na pewno się cieszymy, że już będziemy mogli zacząć przygotowania drużynowe i mecze. Z drugiej strony są sprawy organizacyjne.

Takie przyśpieszenie ligi może nie być łatwe dla klubów, które zawsze bazowały na tym, że sezon rusza w październiku i mogą przygotowywać trochę później całe zaplecze klubowe i drużynę do sezonu. Tutaj wszystko jest przyśpieszone i na pewno kluby nie mają łatwo. To będzie sezon przejściowy. Trzeba wybrnąć z tego obronną ręką i wyciągnąć z niego, co się da. Myślę, że to nam się uda tutaj w Stargardzie.

Zobacz także: Filip Matczak już trenował w Stargardzie
Amerykański podkoszowy w PGE Spójni

Komentarze (0)