Dwaj kandydaci do walki o złoto i dwóch wielkich liderów swoich ekip. Anwil Włocławek pokonał Arged BMSlam Stal Ostrów Wielkopolski 90:71, a lider "Rottweilerów" miał zdecydowanie więcej powodów do radości od swojego vis a vis.
Rywalizacja Deishuana Bookera i Jamesa Florence'a miała być ozdobą poniedziałkowego hitu Energa Basket Ligi - można jednak śmiało powiedzieć, że to był teatr jednego aktora.
Booker szalał od początku. Wyszedł skoncentrowany i naładowany pozytywną energią. Na "dzień dobry" przymierzył z dystansu, a już do przerwy miał na sowim koncie 17 "oczek". - Otworzyliśmy Bookera od razu na początku, a nie takie mieliśmy założenie. Potem było coraz trudniej - skwitował wszystko Łukasz Majewski, trener "Stalówki".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skoczył nie w Wiśle, a... do wody! Efektowne salto Karla Geigera
Florence w tym czasie pudłował na potęgę. Oddawał swoje firmowe rzuty z 8 czy 9 metra, ale te nie chciały znaleźć drogi do kosza. 32-latek "otworzył się" dopiero po przerwie - wtedy Anwil był już jednak daleko. To jednak w głównej mierze on sprawił, że w połowie czwartej kwarty straty jego zespołu do Anwilu zmalały do siedmiu punktów.
Przy stanie 74:67 sprawy w swoje ręce wziął jednak Booker, nie pozwalając przyjezdnym na więcej. Król wieczoru trafił swoją piątą "trójkę", a w ostatnich czterech minutach uzbierał siedem punktów pilnując, żeby Anwil nie zboczył z kursu po inauguracyjny triumf.
26 punktów (8/13 z gry w tym 5/6 zza łuku), 5 asyst, 2 zbiórki, 2 przechwyty i bloki - tak wyglądała linijka statystyczna Bookera. Popełnił też sześć strat, ale te pójdą w zapomnienie. Co ważne, Anwil z nim na parkiecie był plus 21 - był to najlepszy wskaźnik w drużynie.
Florence 12 ze swoich 17 "oczek" uzbierał po przerwie. Brakowało mu jednak skuteczności - trafił słabe 5/13 z gry (3/8 zza łuku). Dołożył do tego 6 asyst, 4 zbiórki, 2 przechwyty i cztery straty. Z nim na parkiecie Arged BMSlam Stal była na minus 17.
- Agresywna defensywa była kluczowa. Indywidualne zadania przy kryciu Florence'a były doskonale realizowane - skomentował występ swoich podopiecznych Dejan Mihevc.
Pierwsze starcie padło zatem łupem Anwilu i Bookera. Bujna fryzura zawodnika, który w grudniu obchodzić będzie 24. urodziny, to nie jedyny znak rozpoznawczy. Bardziej w oczy rzucała się energia i efektowne oraz efektywne zagrania. Hala Mistrzów szybko może go okrzyknąć swoim nowym ulubieńcem.
Zobacz także:
Plusy i minusy tygodnia w EBL. Młodzi debiutanci bez respektu, ciekawych postaci w lidze nie brakuje
Falstart kandydata do złota. "Daliśmy się wyprowadzić z równowagi"