"To był koncert naszych zawodników" - oznajmili na Twitterze przedstawiciele Zastalu Enea BC Zielona Góra. Mistrzowie Polski po raz kolejny w tym sezonie dali rywalom w PLK prawdziwą lekcję koszykówki. Gdynianie zostali wręcz zmieceni z parkietu, już w połowie drugiej kwarty po prostu odechciało im się grać, a Zastal konsekwentnie budował swoją przewagę. W pewnym momencie miał... 51 punktów więcej od przeciwników znad morza. To była prawdziwa deklasacja i pokaz siły zespołu z Zielonej Górze.
- Zagraliśmy bardzo źle - mówi przygnębiony Mikołaj Witliński, który po kilku miesiącach wrócił do Zielonej Góry. W zeszłym sezonie występował w Zastalu Enea BC, zdobył z tym zespołem mistrzostwo Polski. W środowym spotkaniu zdobył 19 punktów. Ale co z tego, skoro jego drużyna została zdeklasowana (58:104).
- To był nasz najgorszy mecz od pięciu lat. Popełniliśmy prawie 30 strat, a gdy już udało nam się dostarczyć piłkę pod kosz, to nie potrafiliśmy jej złapać. Z dystansu z kolei nasze rzuty ledwo dolatywały do obręczy. Nasze założenia i taktyka szybko się zwinęły. Nie potrafiliśmy zrobić prostych rzeczy na poziomie PLK - podkreśla Przemysław Frasunkiewicz, trener gdyńskiego zespołu, który po wielu zagraniach swoich podopiecznych po prostu łapał się za głowę. Próbował różnych ustawień, ale na niewiele to się zdało. Bardzo wyraźny był brak kontuzjowanego Krzysztofa Szubargi.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niecodzienna sytuacja w Rumunii. Bramkarz bohaterem!
- Jeśli jest brak jakości na danej pozycji, to ją widać gołym okiem na parkiecie. Nasi rozgrywający - przy nacisku Gabriela Lundberga - mieli problem z przedostaniem się z piłką w miejsce, które sobie wcześniej zaplanowaliśmy - tłumaczy Frasunkiewicz.
Zielonogórzanie, mimo że w ich składzie zostało tylko dwóch zawodników z minionego sezonu, już odjechali reszcie zespołów w PLK. Wygrali 8 z 9 meczów. Zastal gra twardą obronę, z którą rywale mają ogromne problemy. Mistrzowie Polski są także coraz lepsi w ataku. Zawodnicy lepiej dzielą się piłką, kreują więcej wolnych pozycji do rzutu. W środę trafili 15 rzutów z dystansu, zaliczyli 33 asysty (najlepszy wynik w tym sezonie), a ich defensywa wymusiła na rywalach aż 27 strat.
- Zastal gra świetną koszykówkę. To klasowy zespół. W Zastalu najlepsze jest to, że gracze nie mają ego, każdy tu gra zespołowo w obronie i w ataku. Nikt nie robi rzeczy niepotrzebnych i takich, których nie potrafi. Nikt nie myśli o punktach, czasie gry. Trener Tabak stworzył maszynę, która gra bardzo agresywnie. Dobrał świetnych zawodników do swojej taktyki - komentuje trener Asseco Arki Gdynia.
Zastalowi nie przeszkodził nawet fakt, że poza składem był... Blake Reynolds, który był najlepszym strzelcem zespołu w hicie 11. kolejki z Anwilem Włocławek. Najwięcej punktów w środowym spotkaniu zdobył Łotysz Janis Berzins (19 - 7/9 z gry). 14 dołożył Geoffrey Groselle. Aż dziewięciu zawodników Zastalu zdobyło osiem i więcej punktów. Należy zwrócić uwagę na wskaźnik "+/-" Marcela Ponitki, który wyniósł 42! Takie wyniki na poziomie PLK nie zdarzają się zbyt często.
- Bardzo poważnie podeszliśmy do rywala. Widziałem u moich zawodników duże skupienie, mimo że przeciwnicy zagrali bez swojego najlepszego zawodnika. Byliśmy w stanie zrobić różnicę po obu stronach parkietu - twierdzi Tabak. - Cały zespół zagrał na maksimum swoich możliwości w obronie i to zrobiło różnicę. Taką intensywność udało nam się utrzymać przez 37 minut - dodaje Łotysz Berzins.
Zielonogórzanie chcą pójść za ciosem i w niedzielę postawić się bardzo mocnemu Zenitowi Sankt Petersburg w lidze VTB. W rosyjskim zespole gra reprezentant Polski, Mateusz Ponitka, który pełni tam rolę kapitana.
Zobacz także:
EBL. Prezes PGE Spójni o rozstaniu z Winnickim, zmianach w składzie i zatrudnieniu Mihevca [WYWIAD]
EBL. Anwil Włocławek. Nowy trener, stare problemy
EBL. Michał Kolenda mówi o propozycji z Zastalu, kosmicznym procencie i wycieczkach do trenera [WYWIAD]
EBL. Był blisko Kinga, zagra we Włocławku. Rotnei Clarke: Kontrakt w Anwilu to duża szansa [WYWIAD]