[b]
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: To prawda, że kilka tygodni temu był pan o krok od przyjazdu do Polski, ale do innego klubu?[/b]
Rotnei Clarke, nowy koszykarz Anwilu Włocławek: Skąd o tym wiesz? (śmiech) Ale tak, to prawda. Mój agent prowadził zaawansowane rozmowy z Kingiem Szczecin. Byłem o krok od gry w szczecińskim zespole.
Czemu ostatecznie nie doszło do transferu? Zadecydowały kwestie sportowe czy finansowe?
Nie chcę już do tego wracać. Niech to zostanie między mną, a klubem. Mogę jedynie powiedzieć, że transakcja upadła praktycznie na samym finiszu.
Miał być Szczecin, będzie Włocławek, choć słyszałem, że miał pan także inne oferty. Ostatecznie zdecydował się pan na podpisanie kontraktu z Anwilem. Dlaczego?
Szczerze? Gdy agent powiedział mi o Anwilu, to nie ukrywam, że bardzo zainteresowała mnie ta propozycja. Wcześniej już wiele słyszałem na temat tego klubu i kibiców. To klub z duża tradycją, który w ostatnich latach odnosił spore sukcesy. Wiem, że są tam bardzo oddani fani.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nowa rola Anity Włodarczyk
Naprawdę słyszał pan o kibicach?
Tak! W trakcie rozmowy z jednym z zawodników usłyszałem, że w zeszłym sezonie ponad 200 kibiców w środku tygodnia pojechało na wyjazd do Aten. To imponujące. Ostatnio włączyłem sobie nawet w internecie kilka filmików z ich dopingu. Wow, byłem pod dużym wrażeniem.
Ale na razie ich dopingu pan nie odczuje na własnej skórze...
Wiem i bardzo tego żałuję. To jest bardzo trudny czas dla zawodników i fanów. Ja jestem takim graczem, który nakręca się gorącą atmosferą na trybunach. To mnie napędza do jeszcze lepszej gry. Na razie tego nie będzie, ale trzeba cieszyć się, że możemy grać i dać trochę radości kibicom przed telewizorami.
Wierzy pan, że lepsze czasy wkrótce nadejdą?
Tak. Trzeba pozostać optymistą. Nie pozostaje nam nic innego. Mam nadzieję, że lekarze już wkrótce wynajdą lek na koronawirusa i wszystko wróci do normy.
Wróćmy do spraw kontraktowych. Prezes Arkadiusz Lewandowski mówił, że w tym czasie nie było łatwo znaleźć zawodnika o określonym profilu, który zgodziłby się podpisać miesięczną umowę. Pan na to przystał. Dlaczego? Nie jest to zbyt ryzykowny ruch dla pana?
Pewnie wielu tak może sądzić, ale mi to nie przeszkadza. Uważam, że gra w Anwilu to dla mnie duża szansa. Postaram się i zrobię, co w mojej mocy, by pomóc klubowi w ciągu tego najbliższego miesiąca, a jeśli zostanę do końca sezonu, to dla mnie jeszcze lepiej.
Czuję optymizm, ale z drugiej strony: ostatni mecz zagrał pan kilka miesięcy temu.
To fakt i nie zamierzam z tym dyskutować. Mój ostatni mecz był w lutym, później nastąpiła pandemia i wróciłem do Stanów Zjednoczonych. Powrót na boisko na pewno ciekawym doświadczeniem, sam jestem ciekaw, jak zagram i jak mój organizm zareaguje na meczowy wysiłek. Ale mogę zapewnić, że ciężko pracowałem w domu, podczas indywidualnych treningów. Im więcej czasu dostanę na boisku, tym szybciej pozbędę się niepotrzebnej rdzy (śmiech).
Pan do Włocławka przyjechał jako rozgrywający czy typowy rzucający?
Trener Woźniak powiedział mi, że będę grał na obu pozycjach. Nie ukrywam, że czuję się nieco bardziej komfortowo na pozycji rozgrywającego, ale nie przeszkadza mi też gra w roli rzucającego obrońcy. Postaram się dopasować. Chcę jak najlepiej wykorzystać nadarzającą się okazję.
Pytam, bo z Włoch dostałem konkretną informację: Rotnei Clarke najlepiej sprawdza się w roli strzelca. To prawda? Na kim się pan wzoruje?
Na pewno zdobywanie punktów jest moim dużym atutem. Tak było od zawsze. Uwielbiam patrzeć na Stephena Curry'ego. To zawodnik, na którym się wzoruje. Nie tylko ze względu na sposób, w jaki gra, ale także przez to, jak radzi sobie poza boiskiem. Jestem człowiekiem, który głęboko wierzy w Boga i za to też go właśnie mocno szanuję.
Słyszałem również, że nie przepada pan za fizyczną grą. To pana wada?
Jestem ciekawy, kto tak powiedział. Musisz mi wskazać tę osobę (śmiech). Nie mam problemów z grą fizyczną, na kontakcie. Jest jednak różnica między byciem fizycznym, a byciem brudnym graczem. Myślę, że kiedy ktoś próbuje grać w ten sposób, to trochę mi to przeszkadza i często daje temu wyraz, choć powinienem to zignorować i przejść dalej.
Co pan słyszał o Energa Basket Lidze?
Wiem, że EBL to dobra liga, w której gra kilka mocnych zespołów. W składach drużyn jest wielu dobrych zawodników, zarówno polskich, jak i zagranicznych. Jestem bardzo podekscytowany możliwością występów w kraju, w którym wcześniej nie grałem. Nie mogę się już doczekać.
Zobacz także:
EBL. Prezes PGE Spójni o rozstaniu z Winnickim, zmianach w składzie i zatrudnieniu Mihevca [WYWIAD]
EBL. Anwil Włocławek. Nowy trener, stare problemy
EBL. Michał Kolenda mówi o propozycji z Zastalu, kosmicznym procencie i wycieczkach do trenera [WYWIAD]
Karol Wasiek: Ludzie hejtują Marcina Gortata. Niepotrzebnie. To był wielki sportowiec [KOMENTARZ]