Zastal Enea BC Zielona Góra to prawdziwy dominator, jakiego dawno nie było w Energa Basket Lidze. Eksperci i kibice cmokają z zachwytu po meczach zielonogórskiej drużyny, która wygrała już 12 z 13 meczów w tym sezonie. To zespół wyjątkowy, który łączy piękną grę z wynikami. Nic w tym dziwnego. W pięciu ostatnich spotkaniach mistrzowie Polski za każdym razem przekraczali granicę... 100 punktów. Średnio na mecz zielonogórzanie zdobywają prawie 95 oczek!
- Wykonujemy dobrą robotę. Nie wiem, co będzie za miesiąc lub dwa, ale na ten moment jestem zadowolony - mówi trener Żan Tabak, który z dużym spokojem podchodzi do wszystkich pięknych słów na temat jego drużyny. Padają różne określenia: "walec", "lokomotywa", "hegemon", czy "dominator". Chorwat tonuje jednak ten hurraoptymizm. Co więcej: uważa, że zespół Pszczółki Startu wcale nie jest gorszy od zielonogórzan. Lublinianie wygrał w tym sezonie 9 z 13 meczów. Występuje także w rozgrywkach Basketball Champions League.
- Nie myślimy o tym, co mówią o nas ludzie, że jesteśmy dominatorami. Nie uważam, żeby Start Lublin był słabszym zespołem. Mają mocny skład. Poza tym wiele drużyn w ostatnim czasie dokonało wzmocnień. Jestem przekonany, że druga część sezonu będzie znacznie bardziej wyrównana - ocenia Tabak.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bójka podczas meczu piłki ręcznej. Kobiet!
- Ten sezon jest bardziej wyrównany. Każdy może ograć każdego, jest wiele niespodzianek. W ostatnim sezonie były 3-4 drużyny, które znacząco odstawały od innych. Teraz liga jest bardziej wyrównana i przez to bardziej interesująca. W PLK mecze wyjazdowe są bardzo trudne, więc jestem przekonany, że jeszcze będzie ciekawie - dorzuca Chorwat.
Zastal gromi rywali
Jak na razie tylko Polskiemu Cukrowi Toruń udało się znaleźć sposób na pędzącą maszynę z Zielonej Góry. Inni odbijali się jak od ściany. I to dosłownie. To pokazują wyniki: Asseco Arka przegrała różnicą 46 punktów, HydroTruck 31, Polpharma 26, Enea Astoria 24. Mający mistrzowskie aspiracje Anwil był gorszy o... 23 oczka, mimo że rozgrywał mecz we własnej hali. Śląsk, King i BMSlam Stal przegrały różnicą 20 pkt.
- Może wielu nie uwierzy w to, co powiem, ale gdy wygrywa się w PLK kilka meczów z rzędu różnicą 30 punktów, to trudno jest motywować graczy do kolejnych spotkań i mówić im, jak trudny jest następny przeciwnik. To nie jest kwestia taktyki, ale kwestia odpowiedniego podejścia i realizowania tego, co sobie wcześniej założyliśmy - komentuje Tabak, który po ostatnim spotkaniu nie ukrywał swojego rozczarowania. A warto wspomnieć, że jego zespół w starciu ze "Stalówką" zdobył aż... 105 punktów. Trener widział jednak sporo mankamentów.
- To był dziwny i brzydki mecz. Nie podobało mi się to, w jaki sposób podeszliśmy do tego spotkania. Zlekceważyliśmy rywali. Przez to nie było koszykówki wysokiej jakości. Było dużo błędów, nie oglądało się tego najlepiej. Jeśli grasz pięć spotkań w 11 dni, to nie możesz za każdym razem grać na 100 procent. Nie chcę tego brać za wymówkę, ale to kwestia czasu, gdy przegramy w PLK - zapowiada.
Zasady się nie zmieniły
Trzeba oddać Tabakowi, że w błyskawicznym tempie udało mu się zbudować prawdziwą drużynę, mimo że w składzie zostało tylko trzech zawodników (Koszarek, Ponitka, Traczyk) z poprzedniego sezonu. Zespół przeszedł latem prawdziwą rewolucję. A niektórzy twierdzą, że ten obecny zestaw prezentuje się lepiej niż ten w minionych rozgrywkach. Tabak podkreśla, że zasady pozostały te same.
- W tym sezonie - mimo kompletnie innych zawodników w składzie - bazujemy na tej samej zasadzie jak w minionych rozgrywkach - staramy się grać z dużą energią w defensywie. U mnie obrona jest najważniejsza. Staram się przekazywać zawodnikom to, żeby wszystko zaczynali od defensywy. Atak przyjdzie po dobrej obronie. Nigdy nie myślę w ten sposób, żeby przerzucić rywala o jeden punkt, a w obronie grać na zasadzie: "zobaczymy, co się wydarzy" - zaznacza Żan Tabak.
W zielonogórskim zespole jest sporo reprezentantów. Kris Richard, który ma rumuńskie obywatelstwo, sprawdzi formę... Polaków w hiszpańskiej "bańce". Do kadry Polski powołanie otrzymał Łukasz Koszarek. W kadrze Danii jest Iffe Lundberg, a dla Łotwy zagrają: Rolands Freimanis i Janis Berzins. Reprezentację Słowacji prowadzi z kolei trener Tabak.
Chorwat podkreśla, że drużyna w pełnym składzie przeprowadzi tylko... jeden trening przed kolejnym meczem ze Startem Lublin. Spotkanie na szczycie PLK odbędzie się 3 grudnia. Transmisja w Polsacie Sport News (17:30).
Zobacz także:
Andrzej Pluta: Nie wszyscy w Polsce mają pomysł na młodych graczy [WYWIAD]
Przemysław Frasunkiewicz mówi o rozmowach z Anwilem, budowaniu "drzewek" i wspieraniu polskich trenerów [WYWIAD]
Aleksander Dziewa: Wzoruję się na Kuligu. Studia planem "B" na życie [WYWIAD]
Jak "Król Almeida" wracał do Polski. "Anwil to dla mnie coś więcej"