Fenomenalny sezon Polaka. Jest w walce o tytuł MVP

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Jakub Garbacz
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Jakub Garbacz

Gdyby ktoś przed sezonem postawił, że Jakub Garbacz będzie walczył o tytuł MVP i otrzyma powołanie do reprezentacji Polski, mógłby zarobić naprawdę duże pieniądze. Koszykarz ma najlepsze miesiące w karierze.

- Wielkie gratulacje dla Jakuba Garbacza, który - w mojej opinii - rozgrywa kapitalny sezon. To MVP fazy zasadniczej. To świetny obrazek, że Polak bierze odpowiedzialność na siebie w takiej drużynie. Miło patrzeć na jego grę - mówi Matthias Zollner.

Niemiecki szkoleniowiec GTK Gliwice na własnej skórze przekonał się o umiejętnościach 26-latka. Garbaczowi nie przeszkodził nawet fakt, że przed tym meczem odbył zaledwie 2-3 treningi, bo wcześniej przebywał na kilkudniowej kwarantannie.

"To był Garbacz w najlepszym wydaniu" - pisali kibice na Twitterze. Te opinie nie dziwią: Polak pokazał swój arsenał ofensywny. Był szybki, dynamiczny i przebojowy. Miał wielki ciąg na kosz, z łatwością mijał rywali, nie bał się odważnych zagrań. W 28 minut zdobył aż 29 punktów, trafiając 9 z 16 rzutów z gry.

ZOBACZ WIDEO: Branża fitness nie ma wyjścia. "Pomoc od rządu praktycznie nie istnieje"

Ogromna przemiana

Mówiąc o Garbaczu, należy mówić o wielkiej metamorfozie. Jeszcze w zeszłym sezonie miał problemy z regularną grą w Stali, klub w wakacje zastanawiał się nad jego przyszłością. Gracz dostał nawet wypowiedzenie kontraktu. Rozważał oddanie sprawy do trybunałów arbitrażowych, ale ostatecznie otrzymał informację, że klub uznaje wypowiedzenia za nieważne.

Nie jest tajemnicą, że w drużynie bardzo go chciał trener Łukasz Majewski. Dużo z nim w wakacje rozmawiał, mówił o większej roli. Miał przekonanie, że Garbacz będzie idealnie pasował do jego układanki. - Bardzo w niego wierzyłem od samego początku - mówił.

Garbacz świetnie odnalazł się w zespole, do którego dołączyło sporo gwiazd: Florence, Green czy Sobin. Ich obecność zadziałała na korzyść dla 26-latka. Zmotywowała go do jeszcze cięższej pracy na treningach i w siłowni. W ostatnich miesiącach mocno rozbudował się fizycznie - zawodnik chwali pracę z Arturem Packiem z "GetBetter".

A warto nadmienić, że koszykarz jeszcze kilka lat temu był... wielkim przeciwnikiem jego metod. Gdy z nim porozmawiał, zmienił zdanie. I na pewno tego nie żałuje. To też go cechuje: chce słuchać rad starszych i bardziej doświadczonych osób.

- Byłem z tej szkoły, która uważała, że siłownia może zaszkodzić, zepsuć kolana i rzut. Gdy w końcu się spotkaliśmy, trener Pacek wszystko mi jasno wytłumaczył. Mówił wprost: gdy dobrze wykonuje się ćwiczenia, to siłownia może tylko pomóc. Dzięki jego metodom pracy zaliczyłem spory progres w grze - podkreśla.

Jakub Garbacz był już nagradzany przez PLK w tym sezonie
Jakub Garbacz był już nagradzany przez PLK w tym sezonie

Nie chce być "jednowymiarowy"

Garbacz nieco denerwuje się, gdy mówi się o nim jako zawodniku "jednowymiarowym", czyli nastawionym przede wszystkim na rzucanie z dystansu. Dąży do tego, by być graczem wszechstronnym. I w tym sezonie to widać. Garbacz coraz częściej gra z piłką i odważnie atakuje strefę podkoszową. To podoba się trenerowi Igorowi Miliciciowi, który ceni takich zawodników. Gra 1vs1 i stwarzanie w ten sposób przewag w ataku - tak wygląda dzisiejsza koszykówką, w którą 26-latek idealnie się wpisuje.

Koszykarz gra nie tylko efektywnie, ale i efektownie. Popisał się już kilkoma efektownymi wsadami. Najlepszą próbę wykonał w trakcie spotkania z Polpharmą, gdy z impetem wpakował piłkę do kosza nad Peterem Olisemeką, nigeryjskim środkowym. - Jeśli jest czasem okazja spróbować efektownie skończyć akcję, to uważam, że lepiej zaryzykować, niż później żałować, że się tego nie zrobiło - komentuje.

W końcu się doczekał

Nie jest tajemnicą, że Garbacz bardzo czekał na powołanie do reprezentacji Polski. Robił wszystko, by zyskać uznanie w oczach Mike'a Taylora. I w końcu się doczekał. Znalazł się na szerokiej liście na lutowe mecze w eliminacjach do ME z Rumunią i Hiszpanią (odbędą się w "bańce" w Gliwicach). Na jego twarzy pojawił się uśmiech, ale jak sam zapewnia: To pierwszy krok. Chcę więcej. To mnie motywuje do jeszcze cięższej pracy.

26-latek rozgrywa życiowy sezon. Garbacz średnio na parkiecie spędza ponad 30 minut na mecz. W tym czasie notuje 18,6 punktu (w dziesięciu spotkaniach przekroczył barierę 20 pkt). Jest w tym momencie czwartym strzelcem w Energa Basket Lidze.

- Zaglądasz w swoje statystyki? - pytam Garbacza. Ten się uśmiecha i mówi: Tak. Są na pewno tacy, którzy nie patrzą, ale zdecydowana większość śledzi swoje statystyki. Uważam, że jeśli ktoś chce się rozwijać, to musi raz na jakiś czas spojrzeć na swoje "cyferki". Trzeba sprawdzić, dlaczego ten procent za dwa jest taki, a nie inny.

Gdyby ktoś przed sezonem postawił, że Garbacz będzie walczył o tytuł MVP i otrzyma powołanie do reprezentacji Polski, mógłby zarobić naprawdę duże pieniądze.

- Nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa. Stać mnie na więcej - kończy rozmowę Garbacz, który we wtorek z drużyną Arged BMSlam Stali Ostrów Wielkopolski zagra w rozgrywkach FIBA Europe Cup.

Zobacz także:
EBL. Krzysztof Sulima: Tacy jak ja też są potrzebni [WYWIAD]
Właściciel zaszalał, sypnął dużą gotówkę. Jest Lampe, będzie medal?
Marek Wojtkowski, prezydent Włocławka: Anwil potrzebuje mocnej osobowości. Frasunkiewicz to ma [WYWIAD]
Stal traci ważnego gracza. Moore wyjeżdża do Niemiec! Dlaczego?

Źródło artykułu: