NBA. Pecha Minnesoty Timberwolves ciąg dalszy. Malik Beasley wypada z gry

Getty Images / Hannah Foslien / Na zdjęciu: Malik Beasley
Getty Images / Hannah Foslien / Na zdjęciu: Malik Beasley

Obecny sezon nie układa się kompletnie po myśli Minnesoty Timberwolves. "Leśne Wilki" są najgorszą ekipą Zachodu, a spory wpływ na to mają kontuzje. Ledwo co do gry wrócił D'Angelo Russell, ale na dłuższy okres wypadł z niej Malik Beasley.

Ogromnie pechowym zespołem są w trwającym sezonie Minnesota Timberwolves. Liderami tej drużyny są Karl-Anthony Towns, D'Angelo Russell i Malik Beasley, ale naprawdę niewiele było spotkań, w których do dyspozycji trenera byłaby cała wymieniona trójka. W początkowej fazie rozgrywek poza grą przez dłuższy czas pozostawał KAT, następnie występować nie mógł Russell, który jednak ostatnio - po opuszczeniu 26 spotkań - powrócił już do rotacji Chrisa Fincha. Pojawił się za to kolejny problem.

Z kontuzją zmaga się bowiem Beasley, który według informacji podanych do wiadomości przez sam klub, ma opuścić od czterech do sześciu tygodni. 24-latek zmaga się z urazem ścięgna podkolanowego w lewej nodze - wykonany rezonans magnetyczny wykazał uszkodzenie trzeciego stopnia. Bardzo możliwe zatem, że zawodnik w tym sezonie nie zdąży już wrócić do gry.

W obecnych rozgrywkach rzucający wystąpił dotąd w 37 spotkaniach, z czego 36 rozpoczynał jako gracz wyjściowego składu. Średnio zdobywał 19,6 punktu, trafiając bardzo dobre 40 procent rzutów z dystansu. Ponadto przy swoim nazwisku zapisywał po 4,4 zbiórki i 2,4 asysty.

ZOBACZ WIDEO: Marcin Gortat wskazał kolejnego Polaka w NBA? "Nie będzie miał łatwo. Dużo się jeszcze może zmienić"

Pewnym pocieszeniem dla fanów Timberwolves może być jednak fakt, że świetną formę w pewnym momencie złapał debiutant, 19-letni Anthony Edwards. Być może więc tercet, który stworzy teraz z Russellem i Townsem, poprowadzi Minny do jeszcze kilku zwycięstw. Nie da się natomiast ukryć, że jeszcze większe szanse byłyby na to, gdyby zdolny do gry był Beasley.

W chwili obecnej "Leśne Wilki" zajmują 16. miejsce w konferencji zachodniej, mając na swoim koncie 13 wygranych i aż 38 porażek. Oczko wyżej plasują się Houston Rockets, którzy mają o jedną przegraną mniej. Pytanie jednak, czy Timberwolves opłaca się przegonić Teksańczyków, gdyż ostatnia lokata w tabeli zwiększa ich szanse na jak najwyższy wybór w drafcie.

Czytaj także:
NBA. Pechowi Charlotte Hornets. Trzech podstawowych zawodników poza rotacją >>
NBA. W Milwaukee zbudowali trzon na lata. Jrue Holiday dostał maksymalny kontrakt od Bucks >>

Komentarze (0)