Seria VBW Arki trwała od 26 kwietnia 2019 roku. W środę gdynianki nie miały żadnego argumentu. Zderzyły się z naprawdę agresywnie i twardo grającymi rywalkami.
- Wyszły bardzo agresywnie i fizycznie, a my mieliśmy chyba w głowach, że ten finał się już skończył. Nie byliśmy w stanie na to odpowiedzieć. Nie było defensywy, nie było ofensywy - przyznał po spotkaniu trener gdynianek Gundars Vetra.
Jego podopieczne bardzo dobrze weszły w mecz - w pierwszej kwarcie trafiły pięć "trójek", prowadziły różnicą 11 "oczek". Na tym jednak wszystko co dobre w tym pojedynku się skończyło.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wakacje gwiazdy reprezentacji Polski. Widoki zapierają dech w piersiach
- W pierwszej kwarcie Arka trafiała wszystko, nawet te bardzo trudne rzuty. Mówiłem moim zawodniczkom, że tak przez cały mecz nie będzie. W końcu i nam udało się otworzyć w ataku - przyznał z kolei Karol Kowalewski, szkoleniowiec CCC.
- Wiedziałyśmy, jaka jest stawka tego pojedynku. Od początku grałyśmy bardzo skoncentrowane. Pokazałyśmy dobrą, mocną defensywę. Wygrałyśmy w środę, mamy szansę wygrać w czwartek - dodała skrzydłowa "Pomarańczowych" Kamile Nacickaite.
Polkowiczanki triumfowały, zakończyły serię rywalek i z pewnością nieco wybiły je z doskonałych nastrojów. - Cieszymy się, że passę Gdyni udało się przerwać. Zawsze fajnie, jak dany zespół nie ma monopolu na swoim podwórku - mówi Kowalewski.
CCC mimo wygranej nadal jest w trudnym położeniu. Marząc o złocie nie może pozwolić sobie na porażkę, bo w serii jest 2:1 dla Arki, a rywalizacja toczy się do trzech wygranych. - Ciągle przegrywamy, ale zrobimy wszystko, żeby wrócić na decydujący mecz do Gdyni - zakończył trener polkowiczanek.
Mecz numer cztery w serii CCC - VBW Arka już w czwartek 15 kwietnia, początek o godzinie 19:00.
Zobacz także:
Stało się! Porażka mistrzyń po dwóch latach, seria finałowa trwa dalej
Wiosen przybywa, a Koszarek dalej niezbędny. Pokierował Enea Zastal BC niczym najlepszy GPS