Dawid Słupiński: To nie był krok w tył. Przypomniałem, że potrafię grać w koszykówkę [WYWIAD]

Materiały prasowe / Agnieszka Żukowska / Suzuki 1LM / Na zdjęciu: Dawid Słupiński
Materiały prasowe / Agnieszka Żukowska / Suzuki 1LM / Na zdjęciu: Dawid Słupiński

- Nie chcę wyjść na próżniaka, ale nie musiałem sobie niczego udowadniać - mówi Dawid Słupiński, najlepszy zawodnik finałów Suzuki 1 LM w sezonie 2020/2021.

Podpisał kontrakt z Czarnymi Słupsk mając pewną misję do zrobienia. 29-letni Dawid Słupiński nie chciał za długo grać z tym zespołem w Suzuki 1LM. Szybko wziął się do roboty, będąc wiodącą postacią swojego teamu.

Sezon zakończył ze średnimi na poziomie 13,3 punktu, 6,2 zbiórek i 1,8 przechwytu na mecz, ale w finałowej serii z Górnikiem Trans.eu Wałbrzych wskoczył na jeszcze wyższy poziom.

Notował wtedy 16,2 punktu, 7,2 zbiórki, 2,2 przechwytu i 1,6 bloku na mecz. Był niesamowicie aktywny - wymuszał średnio ponad 7 fauli na spotkanie. W nagrodę mógł cieszyć się z powrotu do Energa Basket Ligi i nagrody MVP finałów.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szalona końcówka meczu WNBA. Rzut rozpaczy i... zwycięstwo!

Nam opowiada o sezonie spędzonym w Słupsku, nowym kontrakcie z Czarnymi czy współpracy z trenerem Mantasem Cesnauskisem.

Krzysztof Kaczmarczyk, WP SportoweFakty.pl: Długo świętowaliście awans do Energa Basket Ligi?

Dawid Słupiński, zawodnik Grupa Sierleccy Czarni Słupsk: Jak długo trwało świętowanie? A kto powiedział, że już się skończyło? (śmiech)

Czyli forma była na boisko, jest i poza nim...

Dokładnie! A tak na poważnie to moja tegoroczna przerwa pomiędzy sezonami będzie wyjątkowo krótka, bo meczów finałowych było aż pięć, zatem nie ma czasu na świętowanie. Trzeba myśleć o regeneracji i przygotowaniu do kolejnych rozgrywek.

Jak skomentujesz finałową serię z Górnikiem? Przyznasz, że była ona... dziwna? Mecze numer 1 i 3 przegrywacie, żeby w spotkaniach numer 2 i 4 demolować rywali.


Szczerze powiedziawszy nie potrafię logicznie odpowiedzieć na to pytanie. Obiło mi się o uszy, że w drugim meczu pobiliśmy rekord różnicy punktowej w finałach, żeby w kolejnym ponownie gonić wynik i przegrać. Potem nie było już mowy o potknięciu, bo margines błędu się skończył.

Decydujące spotkanie ponownie miało dwa różne oblicza, jeżeli chodzi o waszą grę.


Wiedzieliśmy, że to nasze być albo nie być. Mecz numer pięć to podsumowanie całej finałowej serii. Była dobra gra przeplatana słabszymi momentami, aby w ostatniej kwarcie zagrać super w obronie i mieć bardzo dobrą egzekucję w ataku.

Po meczu numer cztery powiedziałeś mi, że tylko wy sami możecie sobie przegrać awans. Co miałeś wtedy dokładnie na myśli?


Nasze porażki wynikały z kilku prostych powodów: braku skuteczności, realizacji założeń, pewności siebie. Ani taktycznie, ani indywidualnie Górnik nie mógł nas zaskoczyć, ponieważ całą serię grali tak samo. Przed decydującą konfrontacją doskonale wiedzieliśmy, że wystarczy odłożyć nerwy i emocje na bok, a potem robić dokładnie to, co każdy z nas robił cały sezon.

Zostałeś wybrany MVP finałowej serii. Co to dla ciebie oznacza personalnie? To w jakiś sposób ciebie "buduje"?


Jak najbardziej. Uważam, że jest to duże wyróżnienie. Jestem przekonany, że każdy z naszej drużyny mógłby otrzymać to wyróżnienie, ale taktyka drużyny przeciwnej sprawiła, że miałem spore pole do popisu i po prostu miałem dużo akcji, które kończyłem.

Czujesz, że spełniłeś swoją misję w Czarnych na sezon 2020/2021?


Przychodząc do pierwszej ligi chciałem być w drużynie z ambicjami. Nie interesowało mnie bronienie się przed spadkiem czy walka o play-off. Mimo, że na początku nikt głośno nie mówił o awansie, to potencjał naszej drużyny okazał się na tyle duży, że już w pierwszej rundzie jedynym dopuszczalnym celem był właśnie awans.

Powrót do pierwszej ligi po dwóch sezonach w Energa Basket Lidze traktujesz na zasadzie kroku w tył, żeby zrobić dwa w przód?


Nie traktuję tego w ogóle jako krok w tył. Nie otrzymałem żadnej interesującej propozycji z ekstraklasy, a z tego co miałem do wyboru, oferta Czarnych spełniała moje oczekiwania tak sportowe, jak i pozasportowe. (śmiech)

A czułeś jakiekolwiek ryzyko wiążąc się z Czarnymi?


Nie. Opinie o klubie, jak i trenerze były wzorowe. Prezes przedstawił mi wizję i zarysował cele, więc dokładnie wiedziałem o co będziemy grać. Jedynym ewentualnym ryzykiem było to czy skompletowana drużyna będzie się w stanie zgrać.

Trener Mantas Cesnauskis zdołał jednak wszystko poukładać jak należy. A ty jak oceniasz waszą współpracę?


Jasno określił przed sezonem, czego ode mnie oczekuje i jakie będą moje zadania w drużynie. Miałem ogrom zaufania. Byłem odpowiedzialny za obronę strefy podkoszowej i w większości przypadków akcji pick-and-roll. Trener obiecywał mi mądrą i taktyczną koszykówkę, a ja wypełniałem założenia. Wszystko to zaowocowało wspólnym sukcesem i kontynuacją współpracy w Energa Basket Lidze.

Płynnie przeszedłeś do tematu kolejnego sezonu tak samo, jak szybko doszedłeś do porozumienia w sprawie nowego kontraktu z Czarnymi. Co o tym zadecydowało?


Złożyło się na to kilka czynników. Zależało mi właśnie na kontynuacji współpracy z trenerem Cesnauskisem, dostałem znaczącą podwyżkę, a przede wszystkim dobrze mieszka mi się z rodziną w Słupsku.

Brałeś w ogóle pod uwagę inne rozwiązanie niż pozostanie w Słupsku?


Tak, ale kontrakt, który zaproponowali Czarni, bardzo szybko sprawił, że nie było się nad czym zastanawiać czy szukać szczęścia w innym miejscu.

Potrzebowałeś takiego sezonu? Chciałeś sobie coś nim udowodnić?


Nie chcę wyjść na próżniaka, ale nie musiałem sobie niczego udowadniać. Za to na pewno przypomniałem innym, że Dawid Słupiński też potrafi grać w koszykówkę. Mam zamiar to ponownie pokazać w Energa Basket Lidze.

Energa Basket Liga to twoje miejsce?


W GTK Gliwice miałem okazję posmakować ekstraklasy i wiem, że sobie w niej poradzę. Nie sądzę, że klub podpisał ze mną umowę po to, żebym siedział na ławce. (śmiech).

Wracasz do niej mocniejszy, odbudowany?


Przed poprzednim sezonem wybór pierwszej ligi nie był moim priorytetem, bo chciałem zostać w ekstraklasie. Jak wspomniałem już wcześniej wolałem wybrać Czarnych niż niesatysfakcjonujące mnie warunki w ekstraklasie. Teraz wiem, że to był dobry wybór.

Na koniec muszę o to zapytać. Z powodu pandemii nie poczułeś mocy i wsparcia Gryfii. Jak grało się przy pustych trybunach?


Udało się posmakować tej atmosfery jedynie na turnieju przedsezonowym. Nie ukrywam, że w sezonie trochę tego brakowało, ale kibice naprawdę robili co mogli - chociażby motywując nas komentarzami w mediach społecznościowych czy zaczepiając na ulicach miasta. Mam nadzieję, że w następnym sezonie Gryfia będzie wypełniona po brzegi. I na pewno nie jest to tylko moje życzenie.

Zobacz także:
Przemysław Żołnierewicz: Nie dzwonię do trenera z pytaniami o minuty. Sam je wywalczę
Enea Astoria odpaliła bombę! Wielki powrót do Bydgoszczy

Komentarze (0)