Miał być hitem, a transfer okazał się kitem. Edo Murić w czwartek sprawdzi Polaków

Newspix / Artur Podlewski / Edo Murić
Newspix / Artur Podlewski / Edo Murić

Polacy w czwartkowe popołudnie zmierzą się w meczu kwalifikacji do igrzysk olimpijskich ze Słoweńcami. W ich składzie jest Edo Murić, który ma za sobą "niezbyt" udaną przygodę z Enea Zastalem BC Zielona Góra.

Gdy Słoweniec podpisywał umowę z klubem z Zielonej Góry w sezonie 2017/2018, transfer ten okrzyknięto jednym z hitów. Już po tym, jak Edo Murić zaczął grać, tak kolorowo nie było.

W Enea Zastalu BC rozegrał 23 mecze. Notował w nich średnio 4,7 punktu i 1,9 zbiórki. Klub rozwiązał z nim umowę przed zakończeniem kontraktu. Forma sportowa nie była jednak głównym powodem.

Murić narzekał bowiem na uraz stawu skokowego. Klub chciał, żeby poddał się operacji. Sam zawodnik uważał jednak, że zabieg nie jest konieczny, co mieli potwierdzić lekarze.

ZOBACZ WIDEO: Jakie szanse medalowe na igrzyskach ma Polska? "Zróbcie to, do czego się szykowaliście przez ostatnie lata"

- Głównym powodem rozwiązania umowy był fakt, że nie chciałem poddać się operacji kostki. W klubie chcieli mnie do tego zmusić - przyznał wtedy w rozmowie z serwisem kosarki.si.

- Ma uraz i powinien poddać się operacji. Jeśli gracz uważa, że jest zdrowy, to nie powinno być problemu, by przystąpił do treningu na swoją własną odpowiedzialność. A tego zrobić nie chce - odbijał piłeczkę właściciel klubu Janusz Jasiński.

Kontrakt finalnie został rozwiązany, a Murić zapowiedział, że sprawa trafi do BAT, gdzie udowodni swoją rację. I tak też się później stało. - Miałem dziwny sezon. Między mną a klubem doszło do kilku nieporozumień - przyznał teraz w "Przeglądzie Sportowym".

W czwartek Murić, który jest kapitanem reprezentacji Słowenii, stanie w Kownie do walki z reprezentacją Polski. Stawką będzie pierwsze miejsce w grupie. Obie drużyny mają już bowiem zapewniony awans do półfinałów.

- Dzięki pobytowi w Polsce znam zawodników. Mają coś w sobie takiego, że nie pozwolą ci wygrać do ostatnich chwil. Jesteśmy pod tym względem podobnymi ludźmi, więc wiem, czego oczekiwać. To będzie walka do końca - przyznaje.

Za lidera naszej kadry uznaje A.J. Slaughter, a dodatkową uwagę zwraca na... bardzo twardych podkoszowych.

Mecz Polska - Słowenia w czwartek 1 lipca, początek o godzinie 15:30. Transmisję z tego meczu będzie można zobaczyć na antenie TVP Sport, a relację tekstową na WP SportoweFakty.

Zobacz także:
Jeden trening wystarczył, żeby błysnąć. Pewniak w kadrze, który rzadko zawodzi
Jest pierwsze rozstrzygnięcie! Sprawdź grupę Polaków

Komentarze (0)