Kanadyjczyk Devoe Joseph jest świetnie znany polskim kibicom. [color=#000000;]W sezonie 2019/2020 z powodzeniem reprezentował barwy WKS-u Śląska Wrocław. Dał się poznać jako świetny strzelec. Dla niego trafienie 4-6 "trójek" w meczu nie jest wielkim wyczynem. Nie potrzebuje dużo miejsca do wykonania rzutu. We Wrocławiu współpracował z trenerem Oliverem Vidinem. Nic dziwnego, że Serb ponownie chciał go mieć w swoim zespole.
[/color]- Granie dla niego wcześniej pozwoliło mi wejść w tę sytuację, wiedząc, czego się po nim spodziewać i jestem pewien, że tak samo jest na odwrót. To dobry trener, z dobrym charakterem, który wie, jak zbudować zespół - mówi nam Devoe Joseph, który w sześciu meczach PLK zdobył 71 punktów (średnio 11,8 pkt).
Kanadyjczyk to prawdziwy obieżyświat. W swojej karierze występował już na Ukrainie, w Hiszpanii i Turcji, we Francji oraz w Czarnogórze, Izraelu, Grecji, Wenezueli i Finlandii! Nam opowiada o podróżach, ulubionym miejscu, relacjach z bratem i kontakcie z ligą NBA.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tego byś się nie spodziewał po trenerze Roberta Lewandowskiego
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Jak to jest mieć brata w NBA? Jest u pana zazdrość, że Cory gra w najlepszej lidze świata?
Devoe Joseph, koszykarz Enea Zastalu BC Zielona Góra: Zazdrość? Nie. W ogóle tego nie ma! Jesteśmy blisko, cały czas ze sobą rozmawiamy. Brat ogląda moje spotkania, kiedy tylko może i zawsze służy mi pomocą. Ja mam wykupiony pakiet NBA, więc oglądam wszystkie jego mecze. Jeśli mecz jest za późno, obejrzę go rano.
To prawda, że w zeszłym sezonie Cory odwiedził pana w Rumunii?
Tak. To była jego pierwsza wizyta na meczu w Europie. Nie ukrywam, że obaj byliśmy mocno wzruszeni tym faktem. Każdy, kto grał za granicą i spędza większość czasu z dala od przyjaciół i rodziny, wie, że ma swoje wzloty i upadki. Ten facet zawsze był przy mnie i pomógł mi przejść przez tyle ciężkich chwil. To było ogromne błogosławieństwo, że mógł być świadkiem tego, co robię.
Brat pomaga w życiu codziennym, poza sprawami sportowymi?
Owszem. Jest moim bratem i najbliższym przyjacielem. Zawsze jesteśmy dla siebie wsparciem, niezależnie od tego, czy ma to coś wspólnego z koszykówką, czy nie. Żyjemy jak bracia. Pochodzę z bardzo zwartej rodziny, więc najbliżsi są zawsze dla mnie najważniejsi.
Marzy pan o wspólnej grze z bratem?
Rozmawialiśmy o wspólnym graniu pod koniec kariery. Kiedy zakończy grę w NBA, a ja nadal będę w Europie, wspomniał, że chciałby rozegrać wspólnie jeden sezon na Starym Kontynencie. Mi ten układ bardzo pasuje.
Pan miał szansę zrobić taką karierę jak brat w NBA?
Próbowałem walczyć o NBA tuż po zakończeniu studiów, ale na niewiele to się zdało. Widocznie uznali, że nie jestem wystarczająco dobry. Później co prawda miałem kilka okazji do występów Ligi Letniej, ale zrozumiałem swoje miejsce w szeregu i skupiłem się na grze w Europie. Czuję się spełniony i szczęśliwy, że miałem taką karierę. Byłem w wielu wspaniałych miejscach, które mnie oczarowały. Cieszę się, że mogłem tam być i grać.
Które miejsce na panu zrobiło największe wrażenie?
Trudno na to pytanie odpowiedzieć, ponieważ wiele miejsc dało mi wspaniałe doświadczenia. Każde ma swoją specyfikę. Nie ukrywam, że jednym z moich ulubionych miejsc jest Badalona. Mieszkanie przy plaży było czymś wspaniałym. Generalnie jest wiele niesamowitych miast, w których byłem, ze wspaniałymi kulturami i świetnymi ludźmi.
Czym się pan kierował przy wyborze klubów? Pieniądze odgrywały duże znaczenie? Koszykówka to dla pana tylko zawód czy coś więcej?
Przy wyborze klubu bierze się pod uwagę wiele czynników. Jestem kimś, kto wierzy w swoją intuicję i wybieram to, co najlepsze dla mnie i rodziny. Koszykówka to mój zawód, więc pieniądze są zdecydowanie wysoko w hierarchii, ale jest wiele innych rzeczy, które musisz wziąć pod uwagę jako całość. Gram w koszykówkę, bo ją uwielbiam to ogromna część tego, kim jestem. Mam to szczęście, że to także mój zawód!
Po raz drugi w karierze zdecydował się pan na grę w Polsce. W sezonie 2019/2020 występował pan w Śląsku Wrocław, teraz trafił do Enea Zastalu BC. Dlaczego? Które elementy o tym zadecydowały?
Jestem podekscytowany faktem, że wróciłem do Polski. Ta liga jest dobrą ligą do gry nie tylko ze względu na umiejętności poszczególnych zawodników, ale także ze względu na atmosferę i wsparcie fanów. Enea Zastal BC to prestiżowy klub i chciałem mieć tu szansę na zdobycie mistrzostwa, a także na grę w lidze VTB. Czułem się również komfortowo z faktem, że grałem wcześniej dla trenera Vidina. Mamy dobre relacje.
Jaki jest trener Vidin?
Jestem pewien, że trener Vidin odegrał dużą rolę w podjęciu decyzji dla każdego gracza, który jest tutaj teraz w Enea Zastalu BC. Granie dla niego wcześniej pozwoliło mi wejść w tę sytuację, wiedząc, czego się po nim spodziewać i jestem pewien, że tak samo jest na odwrót. To dobry trener, z dobrym charakterem, który wie, jak zbudować zespół.
A nie żałuje pan tego, że w zeszłym sezonie wyjechał do Rumunii? Wiem, że m.in. Trefl Sopot był panem zainteresowany.
Szczerze? Nie żałuję. Zdecydowałem się zagrać gdzieś, gdzie nie grałem i wiele rzeczy wyniosłem z tego sezonu. Jestem zadowolony z takiej decyzji.
Zobacz także:
Kamil Chanas: koszykarz-dziennikarz. Marzy o rozmowie z Griszczukiem [WYWIAD]
Arkadiusz Lewandowski, prezes Anwilu: Kryzys z całą pewnością jest już za nami
Trenował kiedyś Milicicia. Mówi nam, że kilka lat czekał na PLK! [WYWIAD]
Łukasz Wiśniewski: trener-komentator. Nam mówi o kulisach zakończenia kariery. Złoto? Dla Stali! [WYWIAD]