Tomasz Jankowski: Czarni jak... kiedyś Nobiles. Groselle w kadrze? To dziwne! [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Tomasz Jankowski
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Tomasz Jankowski

Zmiany w kadrze? To powiew świeżości. Z Taylorem formuła się wyczerpała, liczę, że Milicić wprowadzi nowe nazwiska. PLK? Jest dużo niespodzianek, podoba mi się to. Anwil robi wielkie wrażenie - mówi Tomasz Jankowski.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Zacznijmy rozmowę od zmian w kadrze Polski. Mike'a Taylora zastąpił Igor Milicić. To pana zaskoczyło? [/b]

Tomasz Jankowski, były reprezentant Polski, obecnie komentator w stacji Polsat: Nie byłem zaskoczony tą zmianą. Myślę, że decyzja o powołaniu Igora Milicicia na trenera reprezentacji Polski to naturalny wybór. Już w zeszłym roku można było dostrzec dobre relacje z prezesem Piesiewiczem. Wiem, że Igor o tym myślał, marzył, było to dla niego celem, mam nadzieję, że nie ostatnim! Pokazał w PLK swój wielki kunszt, po tym jak zdobywał mistrzostwa w przeróżnych sytuacjach: trudnych, trudniejszych, najtrudniejszych

To dobra roszada na stanowisku selekcjonera?

Generalnie uważam, że to bardzo dobra decyzja. Chcę zobaczyć powiew świeżości, nowych rozwiązań taktycznych. Jestem ciekawy, jak trener Igor Milicić poradzi sobie w nowym systemie - kadrowym, a nie w klubowym. To wielkie wyzwanie dla każdego szkoleniowca. Myślę też, że w końcu pojawią się nowe nazwiska, które będą odgrywać większą rolę.

ZOBACZ WIDEO: PZPN zareagował na informacje o chorobie Jana Furtoka. "Możemy pomóc na każdej płaszczyźnie"

Jakie? Kogo pan oczekuje?

Chciałbym, by większe role w kadrze odgrywali: Balcerowski, Olejniczak, Dziewa, Bogucki. To czterech "zwierzaków", którzy mogą na lata zapewnić nam pewną grę pod koszami.

Sęk w tym, że w tle jest... Geoffrey Groselle. On lada moment ma zostać Polakiem.

To jest dla mnie niezrozumiałe! Uwielbiam Groselle'a, zachwycałem się jego grą, gdy komplementowałem mecze Zastalu w zeszłym sezonie. Uważam, że na tej pozycji nie potrzebujemy wzmocnień. Dałbym dużo więcej szans tym zawodnikom, których wcześniej wymieniłem. I podobnie na innych pozycjach. Uważam, że mamy w kim wybierać: Kolenda, Igor Milicić jr, Sochan. Liczę na powiew świeżości.

U Taylora tego panu brakowało?

Tak. Myślę, że wszystko się kończy w życiu po pewnym okresie. Jakiś pomysł, filozofia i schematy. Siedem lat pracy z Taylorem to było coś nowego, najwyraźniej potrzebnego: taki amerykański powiew nowości, świeżości, optymizmu, ekscytacji. To dało zawodnikom sporo ciekawych bodźców. To jest też kulturowo uwarunkowane. Nam czasami tego brakuje. Uważam jednak, że pewna formuła się wyczerpała. Myślę, że to dobry moment na to, by spróbować czegoś nowego.

Przejdźmy do Energa Basket Ligi, która w tym sezonie jest mocno nieobliczalna, pada wiele nieoczywistych wyników. Sensacja goni sensację. To się panu podoba?

Tak. Mi się to podoba, czerpię z tego radość. Początek sezonu zawsze jest wielką zagadką dla ekspertów, kibiców, a przede wszystkim trenerów. Pamiętam, gdy prowadziłem zespół i wydawało się, że wszystko idzie w dobrą stronę w okresie przygotowawczym, a później przychodził początek sezonu i nagle nic się nie zgadzało. Po kilku klubach spodziewaliśmy się na pewno więcej, ale to będzie się zmieniało. Należy spodziewać się kolejnych roszad.

Anwil wyrasta na drużynę, którą w tym momencie się najlepiej ogląda. Zgadza się pan z tym?

Tak. Ostatnie spotkanie we Wrocławiu zrobiło na mnie duże wrażenie. Zwłaszcza to jak włocławianie przetrwali trudne momenty. Mieli słabą skuteczność, rzuty nie wpadały, a wszystko przetrzymali agresywną i mocną defensywą. Powstrzymali szturm Śląska Wrocław, a w IV kwarcie odpowiedzieli po profesorsku. Podoba mi się gra Anwilu, zwłaszcza, gdy gra u siebie. Tam się zawiązała prawdziwa nić zawodników z kibicami. Tej dobrej energii jest jeszcze więcej. Uczciwie powiem, że nie spodziewałem się tak dobrych wyników, bo trener Frasunkiewicz nie miał łatwo w zeszłym sezonie. Przegrywał mecz za meczem, trudny okres transferowy. A tu proszę bardzo! Znalazł takich gości, do których przemówił i to wszystko super się kręci.

Czarni Słupsk - beniaminek, który do elity wszedł wyważając drzwi razem z futryną.

Gdy widzę ten zespół i wyniki, to doszukuje się pewnych podobieństw do Nobilesu Włocławek z sezonu 92/93, który jako beniaminek wywalczył srebrny medal! To była wielka rewelacja rozgrywek. Czasami tak jest, że nowy podmiot potrafi sporo namieszać. Miałem okazję kilka razy rozmawiać z Mantasem Cesnauskisem i on za każdym razem powtarzał, że nikt na nich nie stawiał. "My to taki mały klub ze Słupska" - mówił. I trochę w tym racji jest. Ale trzeba przyznać, że Mantas wraz z Łukaszem Sewerynem wykonali świetną pracę w okresie wakacyjnym. Wybrali zawodników ukształtowanych, którzy już mają za sobą pewne doświadczenia.

I ten niesamowity William Garrett...

Tak. To jeden z tych nowych zawodników w PLK, na których patrzy się z ogromną przyjemnością. W tym gronie widzę też m.in. Mathewsa z Anwilu, Watsona z Torunia.

Twarde Pierniki też mocno weszły w sezon!

Jestem pod ogromnym wrażeniem. Zeszły sezon był nieco stracony, zespół był mocno poturbowany. Latem klub zastosował mocno-defensywną strategię, wiemy, że były pewne problemy z budżetem. Mimo dużych problemów, udało się zbudować ciekawy zespół. Nowy trener okazał się strzałem w dziesiątkę. Mam wrażenie, że te roszady także w polskiej rotacji były dobrym posunięciem. Po odejściu Damiana Kuliga, Aaron Cel poczuł się bardziej odpowiedzialny za zespół. Wcześniej ta odpowiedzialność była mocno rozproszona - byli Polacy, do tego silni Amerykanie. A teraz oglądamy trzecią młodość Aarona Cela. Świetne statystyki. Bardzo pozytywnie oceniam zespół z Torunia.

Jak pan postrzega zespół mistrza Polski, który po pięciu kolejkach ma bilans 3:2? Nadal plac budowy?

Tak, ale to o większości zespołów można by tak powiedzieć. Teraz reagują na to, co wydarzyło się w pierwszych kolejkach. To też pewnie wynika z faktu, że zmienia się sytuacja na rynku transferowym. Pojawiają się zawodnicy, którzy nie poradzili sobie w innych ligach europejskich. To otwiera szansę dla klubów PLK. Myślę, że to jest kwestia czasu, jak zespół z Ostrowa Wielkopolskiego zacznie funkcjonować. Igor Milicić potrafił zawsze odcisnąć swoje piętno na zespole po pewnym czasie, choć ostatnio w Ostrowie Wielkopolskim stało się to błyskawicznie. Tutaj jest nowy zespół, który ma ogromny potencjał po obu stronach parkietu. Bardzo mi się podoba Young, chciałbym, żeby Palmer bardziej mi się podobał, ale za to Kobi Simmons ma duże papiery na grę.

Enea Zastal BC?

Zastal mierzy wysoko, chce wrócić na szczyt. Ale na ten moment Zastal nie wygląda najlepiej pod względem przygotowania, determinacji i koszykarskiej myśli jak to było wcześniej. Choć domyślam się, że trudno jest przejąć zespół po Żanie Tabaku. To był genialny trener. Oliver Vidin nie ma łatwego zadania, można mówić o pewnego rodzaju "mission impossible". Teraz brakuje tej żelaznej postawy, defensywy, zrozumienia w ataku, egzekwowania pewnych rzeczy na wysokim poziomie. Do tego dochodziła rozbudowana praca sztabu szkoleniowego. To wszystko dawało rewelacyjne efekty również w lidze VTB. Co prawda jesteśmy dopiero po dwóch meczach, ale myślę, że niestety tak to może wyglądać.

Ze sztabu szkoleniowego odszedł Arkadiusz Miłoszewski. Podjął się pracy w Kingu Szczecin.

To może być pewien sygnał. Bo rzeczy mają to do siebie, że spotykają się w czasie. Jedna czeka długo na drugą, by się ujawnić i uaktywnić. Arek w końcu zdecydował się na rolę pierwszego trenera, ale zastanawia mnie jedno...

Co takiego?

Czy zdecydowałby się na odejście, gdyby drużynę nadal prowadził Żan Tabak. Myślę, że nie. On wziął to co najlepsze od Tabaka i teraz zobaczył, że nic lepszego nie ma.

Śląsk Wrocław po drugiej stronie rzeki? Na razie nie wygląda to najlepiej. A przecież przed sezonem były zapowiedzi o walce o mistrzostwo Polski.

Średnio to wygląda od samego początku. Nie jest dobrze poukładane, choć nic na to nie wskazywało. Klub się rozwija, pozyskał ciekawych polskich zawodników, o których musiał zapewne nieco powalczyć na rynku. Mam na myśli Kolendę i Karolaka. Do tego jest Dziewa z zeszłego sezonu. To trzej Polacy, wokół których można coś ciekawego zbudować. Ale jak na razie żaden z nich nie zafunkcjonował. Dla Kolendy to może być trudny sezon, bo spada z dużych minut w Treflu na mniejszą rolę w Śląsku, Olek nie ma łatwego zadania, bo Cyril Langevine gra całkiem nieźle. Jakub Karolak jest za to zakładnikiem formy rzutowej, której nie odnalazł. Przed Śląskiem trudne zadanie w EuroCupie. To będzie prawdziwa ocena tego zespołu.



Zobacz także:
Łukasz Kolenda: Bardzo mały margines błędu. Ale to dobrze! [WYWIAD]
"Anwil gra teraz najlepiej" - mówią eksperci. Ten gracz robi wielkie wrażenie!
Zamarli, gdy to widzieli. Okropna kontuzja
"Kadra Taylora doszła do ściany". Ekspert mówi, czego oczekuje od Milicicia

Źródło artykułu: