Nie brakowało emocji zarówno na parkiecie w Hali Mistrzów (Anwil Włocławek wygrał z MKS-em Dąbrowa Górnicza 90:86), jak i... w sali konferencyjnej, podczas której trener Przemysław Frasunkiewicz bardzo ciekawie odpowiadał na zadawane pytania. "Chce pan odnieść się do plotek?" - zapytał go prowadzący Hubert Hejman. "Proszę bardzo, odpowiem na każde pytanie" - skontrował trener włocławian.
Grzegorz Szybieniecki, dziennikarz portalu "Polskikosz", zapytał bowiem o możliwy transfer Roberta Upshawa, potężnego środkowego, którego polscy kibice pamiętają z dobrej gry podczas występów w Asseco Arce Gdynia (sezon 2018/2019 - brązowy medal). Teraz Amerykanin jest graczem BC Tsmoki Mińsk, zespołu z ligi VTB, który w niedzielę... rywalizował na polskiej ziemi. Było to w Zielonej Górze, przegrał z Enea Zastalem BC 64:96, a Upshaw zdobył 13 punktów. W ostatnich dniach w kuluarach sporo mówiło się o możliwej ponownej współpracy Amerykanina z Frasunkiewiczem. Zresztą podobne plotki były także... przed sezonem, gdy Anwil miał spore problemy ze znalezieniem centra.
Ostatecznie 27-letni środkowy wybrał grę na Białorusi, ale z naszych informacji wynika, że podpisał tam kontrakt krótkoterminowy, który kończył się na przełomie października i listopada. Przedstawiciele Tsmoków Mińsk chcą jednak, by Upshaw został jeszcze na 2-3 tygodnie, bo w tym czasie zespół rozegra ważne mecze w FIBA Europe Cup (bilans 2:1 po 3 kolejkach). Niewykluczone, że Upshaw - po zakończeniu fazy grupowej - będzie już wolnym graczem i zasili szeregi Anwilu Włocławek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego widoku zupełnie się nie spodziewała. "Co one robią?"
- Tak, to prawda. Mam kontakt z Upshawem. Ale mam kontakt z wieloma zawodnikami. I tak jest w każdym sezonie. Z "Robercikiem" wyciekła kontrolowana plotka. Cieszy mnie to, że zrobił się taki szum, bo kibice też muszą czymś żyć poza meczami - szczerze przyznał trener Frasunkiewicz.
Mimo że zespół prezentuje się wybornie na początku nowego sezonu, Przemysław Frasunkiewicz myśli o dodaniu jednego zawodnika. Wiemy, że trener Anwilu zostawił sobie furtkę w budżecie na zmiany w trakcie rozgrywek, choć - jak sam zaznaczył - klub nie będzie przerzucał się pieniędzmi z innymi.
- Są prowadzone rozmowy. Sytuacja jest bardzo dynamiczna. Nie będziemy jednak przerzucać się pieniędzmi. Uważam, że wzmacnianie zespołu to naturalny proces w każdym sezonie. Nie płacą mi za to, bym kogoś niańczył. Nie ma w tym drugiego dna. To jest biznes - skomentował.
- Rynek zawsze trzeba przeglądać, niezależnie od tego, jaka jest sytuacja w zespole. Trzeba mieć rękę na pulsie, bo nie jesteśmy tutaj po to, by się lubić, tylko po to, by wygrywać mecze. To jest priorytetowa kwestia. Jeśli będzie miało to sens i nadarzy się taka możliwość, to na pewno wzmocnimy zespół. Powtórzę: nikt tutaj nie ma zagwarantowanych minut. Każdy przyjechał, by wygrywać mecze. To jest nasz cel - zaznaczył.
Frasunkiewicz nie ukrywa, że jeśli Anwil chce bić się o wielkie cele w tym sezonie, to potrzebuje jeszcze jednego zawodnika. Co prawda podpisano umowę z Łukaszem Frąckiewiczem, ale ten do gry będzie zdolny na przełomie grudnia i stycznia. Wraca po ciężkiej kontuzji kolana. Teraz szkoleniowiec Anwilu rozgląda się za jeszcze jednym zawodnikiem. To też jest poniekąd spowodowane falującą formą Kavella Bigby-Williamsa.
Brytyjczyk nie gwarantuje odpowiedniej jakości w każdym spotkaniu. Przeplata dobre występy z bardzo słabymi. Jego kiepska gra odbija się na postawie całego zespołu. Brakuje wtedy gry dwójkowej między rozgrywającym a środkowym, przez co zamknięte są inne opcje.
Z MKS-em Dąbrowa Górnicza zagrał dobrze, zdobył 8 punktów i miał 3 zbiórki. Dał dużo energii, mimo że na parkiecie... pojawił się dopiero w 13. minucie meczu. Był trzecią opcją na pozycji środkowego. Przed nim w rotacji byli Alex Olesiński i Szymon Szewczyk. Brytyjczyk nieźle radził sobie z Josipem Sobinem, który - notabene - wydaje się, że byłby świetną opcją dla Anwilu. Chorwat w przeszłości tworzył zgrany duet z Kamilem Łączyńskim.
- Kavell mocno nam pomógł, był bardzo zaangażowany - wyjaśnił Frasunkiewicz, którego zapytaliśmy, dlaczego Brytyjczyk pojawił się dopiero w II kwarcie.
- To było spowodowane założeniami taktycznymi. Chcieliśmy zagrać szybciej, dlatego nieco obniżyliśmy skład na pozycjach 4/5. Wykreowaliśmy sobie przez to dużo otwartych pozycji poprzez m.in. stawianie zasłon w tranzycji, ale niestety pudłowaliśmy na potęgę, nic nie mogliśmy trafić. Gdy Josip zaczął dominować, to skorzystaliśmy z Kavella. Mamy różną rotację pod koszem i staramy się z niej korzystać. W kolejnym meczu na pewno wyjdziemy jeszcze inaczej - skomentował.
Anwil Włocławek pokonał MKS Dąbrowa Górnicza 90:86 i z bilansem 7:2 jest w czołówce tabeli Energa Basket Ligi.
CZYTAJ TAKŻE:
Andrej Urlep - sprawiedliwy furiat. Ile zostało z jego magii?
Kluby dzwoniły do Zamojskiego. Wiemy, co im powiedział [WYWIAD]
Wygrywają, a ja pytam o transfery. Może niepotrzebnie?
Cesnauskis: Kluby dzwonią po naszych graczy! Mówi, jak zareagował na słowa Mitrovicia