Zmiana warty w Energa Basket Lidze? Niewykluczone, choć to jeszcze za wcześnie na formułowanie tak odważnych tez. Sytuacja jest bowiem bardzo dynamiczna, zmienia się z kolejki na kolejkę. Kluby, co przewidzieli wcześniej prezesi i trenerzy, dokonują ogromnych roszad w składach.
Ale po rozegranych dziesięciu kolejkach można już wyciągnąć pierwsze wnioski. I są one mocne zaskakujące, gdy spojrzymy na tabelę PLK. Okazuje się, że na trzech pierwszych miejscach nie ma żadnego z medalistów z minionego sezonu! Najwyżej jest Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski, która z bilansem 7:3 jest na czwartym miejscu.
Ostrowianie musieli uznać wyższość zespołów, które są na pozycjach 1-3. Podopieczni Igora Milicicia przegrywali kolejno z Anwilem Włocławek, Grupą Sierleccy Czarni Słupsk i Twardymi Piernikami Toruń. To właśnie te drużyny w tym momencie nadają ton w Energa Basket Lidze. Szokujący to obrazek, bo tak naprawdę żaden z ekspertów nie przewidział takiej sytuacji. Nie ma co ukrywać, że gdyby ktoś wytypował taki układ tabeli po dziesięciu kolejkach, to zarobiłby z pewnością grube pieniądze.
Zacznijmy od Anwilu Włocławek. Co prawda kibice tego klubu zawsze mają ogromne oczekiwania, ale ten sezon miał być tzw. "sezonem przejściowym", w którym klub odbuduje pozycję finansową (zadłużenie po poprzednich latach) i powalczy o udział w fazie play-off. Trener Przemysław Frasunkiewicz miał trudne zadanie, bo po pierwsze, pieniędzy było dużo mniej niż ostatnio, po drugie, klub nie miał najlepszej reputacji po fatalnych rozgrywkach, a po trzecie, zespół nie przystąpił do rozgrywek europejskich (ostatnie lata Basketball Champions League).
Mimo kłopotów, udało mu się zbudować ciekawą drużynę, która po dziesięciu meczach ma bilans 8:2. Prym wiodą: Kyndall Dykes (obecnie kontuzjowany), Jonah Mathews, Luke Petrasek i Kamil Łączyński. A wiemy, że zespół ma być jeszcze mocniejszy. Szykowane są wzmocnienia, w budżecie są na to odłożone środki.
Anwil zaskoczył, ale eksperci nie mają wątpliwości, że absolutną rewelacją rozgrywek jest ktoś z dwójki: Grupa Sierleccy Czarni Słupsk i Twarde Pierniki Toruń. Tych drużyn kompletnie nikt się nie spodziewał na czołowych miejscach w PLK. Zacznijmy od beniaminka, który robi gigantyczną furorę. Podopieczni Mantasa Cesnauskisa bez żadnego respektu grają i walczą z mocniejszymi (bogatszymi) zespołami. Na swoim rozkładzie mają już m.in. Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski, Enea Zastal BC Zielona Góra i WKS Śląsk Wrocław.
Trener Czarnych nie ukrywa, że kluczowa dla wyników była praca wykonana latem podczas budowania składu. Rewelacyjnie gra William Garrett (jego zagraniczny agent proponował go Zastalowi), do tego Marek Klassen, Lewis Beech i wartościowi Polacy: Mikołaj Witliński, Jakub Musiał czy Bartosz Jankowski.
- Nasz wynik to jest jakiś kosmos! Jesteśmy przed potęgami tej ligi: Stalą, Zastalem czy Śląskiem. Procentuje ciężka praca wykonana w wakacje. Mnóstwo czasu spędziłem na procesie budowania drużyny. Co prawda nie mieliśmy wielkich pieniędzy, ale zależało mi na tym, by mieć w zespole pokornych i charakternych koszykarzy. Nie mogłem się pomylić, bo margines był niewielki. Nie mogliśmy po miesiącu stwierdzić, że zawodnik nam nie pasuje, bo nie było na to pieniędzy - komentuje Cesnauskis.
Bilansem 8:2 mogą pochwalić się także w Twardych Piernikach. To rewelacyjny wynik, jeśli wrócimy pamięcią do tego, co działo się latem w toruńskim klubie. Więcej mówiono o problemach finansowo-organizacyjnych niż o kwestiach sportowych. Była duża niepewność ws. przyszłości, po tym jak Krajowa Spółka Cukrowa zakończyła współpracę z klubem.
Na szczęście udało się zgromadzić potrzebne środki finansowe, zatrudniono fachowca w postaci Ivicy Skelina, który umiejętnie zbudował skład. Dobrał obcokrajowców, którzy robią różnicę. Maurice Watson i Trevor Thompson są w notesach zagranicznych scautów, nie będziemy zdziwieni, jak obaj przedwcześnie opuszczą Toruń. Do tego świetnie gra Aaron Cel, swoje dokładają zadaniowcy: Bartosz Diduszko, Michał Kołodziej czy James Eads III.
Grupę pościgową w PLK tworzą zespoły z Ostrowa Wielkopolskiego, Warszawy, Zielonej Góry, Wrocławia i Szczecina. Te dwie ostatnie ekipy - po dużych zmianach - zaczynają prezentować się coraz lepiej i idą do góry. Trenerzy Urlep i Miłoszewski wprowadzili korekty, które mają odzwierciedlenie w wynikach. Po drugiej stronie są ekipy z Sopotu, Lublina, Bydgoszczy, Gliwic czy Dąbrowy Górniczej. Tam z pewnością oczekiwano lepszych wyników.
Tabela PLK po dziesięciu kolejkach:
CZYTAJ TAKŻE:
Krzysztof Szubarga: Kariera jak pstryknięcie palcem. Żałuję tylko jednego
Ma wszystko, by być gwiazdą PLK. W tle gorący temat!
Tak gwiazdor pożegnał się z mistrzem Polski. "O nim nie chcę mówić"
Ma papiery na grę, ale rywale... go lekceważą. "Jest jeszcze nikim"
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: olbrzymie święto na ulicach! Te obrazki robią wrażenie