Adam Waczyński dał nadzieję, ale zespół tego nie wykorzystał

Materiały prasowe / Sportklub / Adam Waczyński / Casademont Saragossa
Materiały prasowe / Sportklub / Adam Waczyński / Casademont Saragossa

Adam Waczyński rozegrał niezłe zawody dla Casademont Saragossy w FIBA Europe Cup, ale nie uchronił swojego zespołu od minimalnej porażki z Hapoelem Galil Gilboa.

W Saragossie mogą jedynie po tym meczu powiedzieć: "szkoda". Rywale mogli cieszyć się z pierwszego triumfu w FIBA Europe Cup.

Gospodarze szybko wypracowali sobie dziewięć punktów przewagi, ale potem to goście przejęli inicjatywę, odrobili straty, a półtora minuty przed końcem prowadzili nawet 78:71.

Wtedy najpierw "trójkę" trafił Rodrigo San Miguel, a potem trener Jaume Ponsarnau wpuścił do gry Adama Waczyńskiego. I Polak odpłacił się za zaufanie - zebrał piłkę w defensywie, a po drugiej stronie przymierzył zza łuku.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Marcin Najman nie przestaje zadziwiać! Zobacz, co tym razem

7 sekund przed końcem było 77:80, a faul niesportowy popełnił (znany z gry w MKS-ie Dąbrowa Górnicza) Sacha Killeya-Jones. Casademont miała wielką szansę odwrócić mecz. Niestety dla gospodarzy "trójka" Stana Okoy'e na wygraną nie doszła celu.

Waczyński finalnie spędził na parkiecie 13 minut. W tym czasie zaliczył 10 "oczek" wykorzystując 3 z 8 rzutów z gry. Dodał do tego dwie zbiórki. Łącznie w FEC "Waca" notuje średnio 10,6 punktu, 1,4 zbiórki i 1,4 asysty.

Casademont z bilansem jednego zwycięstwa i czterech porażek zajmuje ostatnie miejsce w tabeli grupy D FIBA Europe Cup. Nie ma już żadnych szans na awans do kolejnego etapu.

Casademont Saragossa - Hapoel Galil Gilboa 78:80 (21:12, 25:28, 17:18, 15:22)

Zobacz także:
"Małe zwycięstwo" Arged BM Stali w Izraelu. O co chodzi?
Śląsk Wrocław znokautowany. "To nie koniec świata"

Komentarze (0)