Sytuacja jest poważna. Nawet bardzo. Ten klub potrzebuje wstrząsu

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: drużyna GTK Gliwice
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: drużyna GTK Gliwice

Dziewiąta porażka z rzędu i ostatnie miejsce w tabeli Energa Basket Ligi. To nie jest dobry czas dla GTK Gliwice. Przed świętami była duża szansa na poprawienie sobie humorów. Nie pozwolił na to MKS Dąbrowa Górnicza.

Derby mogły być momentem zwrotnym dla GTK Gliwice. Nic z tego jednak nie wyszło. W Dąbrowie Górniczej rządził Devyn Marble i to MKS mógł cieszyć się z wygranej 101:92.

Kluczowe momenty meczu? Przy stanie 74:74 w łatwej pozycji przestrzelił Aleksander Wiśniewski, za co gości ukarał "trójką" Filip Małgorzaciak (po chwili poprawił drugą!).

Potem wspomniany już Marble wyjął piłkę z kozła... Wiśniewskiemu i po tej serii punktów GTK nie zdołało już wrócić do meczu.

- Marble świetny zawodnik. Wziął wszystko w swoje ręce w ostatnich minutach i kontrolował wydarzenia na boisku - powiedział z uznaniem po meczu szkoleniowiec gliwiczan Robert Witka.

Nikt nie był w stanie go zatrzymać

Lider MKS-u grał mądrze i niesamowicie efektywnie. Nie podpalał się, a rywali wykończył z zimną krwią. Uzbierał 32 punkty (11/17 z gry), 10 zbiórek, sześć asyst i dwa przechwyty. Na finiszu był nie do zatrzymania. Defensywę rywali czytał jak najlepszą książkę.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: do rzutu wolnego podszedł... bramkarz. Zobacz, co z tego wyszło!

Żadnym rywalem nie był dla niego m.in. Jabarie Hinds. Na ławce natomiast był wtedy Kacper Radwański, uznawany za najlepszego defensora w GTK. Skąd zatem taka decyzja?

Pytamy o to trenera Witkę. - Trochę Kacpra zabrakło, ale też byli gracze na boisku, którzy grali dobrze. Ja Jabariego trzymałem na boisku, bo przy nacisku rywali chciałem mieć dwóch graczy, którzy potrafią grać na piłce - tłumaczy.

- Kacper wrócił w końcówce i też miał swoje szanse. Nie zapominajmy, że chłopak nie grał ponad rok w basket. Dzisiaj miał 26 minut, więc akurat nie uważam, że to było głównym problemem. Marble zdobywał punkty przeciwko wszystkim zawodnikom - dodał.

Odpuścili podkoszowe męczenie

W najważniejszych momentach gliwiczanom zabrakło skuteczności. GTK mocno odsunął grę od kosza pomimo, że rywale w tym meczu zagrali bez nominalnego środkowego. Josip Sobin opuścił spotkanie z powodu rodzinnej tragedii, a Jakub Motylewski jest kontuzjowany.

Gliwiczanie mieli zatem miażdżącą przewagę centymetrów. Warto dodać, że w składzie miało trzech centrów: Kristijana Krajinę, Adama Ramstedta i Damonte Dodda. Zwłaszcza ten karcił rywali - uzbierał 20 (9/11 z gry).

Goście jednak im bliżej końca meczu, tym grali mniej pod kosz. - Staraliśmy się tak grać. W pierwszej połowie nasi zawodnicy zdobyli dużo punktów z "pomalowanego". W drugiej bardzo mocno podwajali (MKS - przyp. red.) naszego gracza z piłką. Stąd wzięły się nasze błędy, straty i niedoczas na akcje - mówi Witka.

- Ja potem z tego świadomie zrezygnowałem ponieważ zauważyłem, że z innych akcji byliśmy w stanie zdobywać punkty, a spod kosza było ciężko - zakończył szkoleniowiec GTK.

Problemy się nawarstwiają

Gliwiczanie przegrali w czwartek po raz dziewiąty z rzędu (ostatnie zwycięstwo odnieśli 14 października) i mają aktualnie bilans 3:13. Zajmują przedostatnie miejsce w ligowej tabeli, ale mają też jeden mecz rozegrany mniej od ostatniego Polskiego Cukru Pszczółki Startu Lublin.

Z MKS-em zagrać nie mógł Roberts Stumbris, który ma problemy z plecami. Na pewno w śląskim klubie nie zobaczymy już z kolei Josha Fortune'a, tutaj kontrakt będzie rozwiązany z powodów dyscyplinarnych. Zawodnik "dał popis" podczas meczu w Szczecinie i nie ma już dla niego miejsca w GTK.

Zobacz także:
Pan koszykarz Marble i 17 "trójek"! Derby nie rozczarowały
Kto powalczy o Suzuki Puchar Polski? Znamy wszystkich uczestników turnieju

Komentarze (0)