Ten transfer wywołał poruszenie. Kadrowicz wygwizdany i bez formy

Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Jakub Garbacz
Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Jakub Garbacz

Powrót reprezentanta Polski do kraju był szeroko komentowany. Gracz otrzymał sporą porcję gwizdów. Nieprzypadkowo. MVP minionych finałów później pokazywał gest uciszania, ale w debiucie wypadł blado. Daleko mu do formy.

Kulisy tego transferu są bardzo ciekawe, ale i zagadkowe. Jakub Garbacz po kilku miesiącach wrócił do Polski po pobycie w niemieckim Syntainics MBC. Czy nieudanym? Chyba to jednak za mocne sformułowanie, bo 27-latek miał całkiem niezłe statystyki na parkietach Bundesligi (11,9 punktu).

Odszedł, bo nie czuł się najlepiej w zespole, chciał zmienić otoczenie, zwłaszcza, że zaczęły się pojawiać coraz mocniejsze sygnały o zainteresowaniu z Polski. Było to w listopadzie, wtedy Garbacz przyjechał na zgrupowanie kadry.

Mocny komentarz z Niemiec. Zgodny z prawdą?

To akurat ważny szczegół, bo w ostatnich dniach GM niemieckiego klubu w mocnych słowach skomentował odejście 27-latka. Martin Geissler jest zdania, że prośba o rozwiązanie umowy po zgrupowaniu reprezentacji nie była przypadkowa, a wszystko wiąże się z osobą Igora Milicicia, trenera kadry Polski i Arged BM Stali Ostrów Wielkopolski. "Ten ruch wiele mówi o szczerości i lojalności w koszykówce" - napisał.

Wpis mocny, intrygujący, ale z naszych informacji wynika, że nie do końca zgodny z prawdą. Bo... Garbaczem jako pierwszy zainteresował się Przemysław Frasunkiewicz z Anwilu Włocławek. To on za wszelką cenę chciał przeprowadzić ten transfer, namówił nawet zarząd klubu na przeprowadzenie tej dużej transakcji. Co nie było łatwe, bo włocławianie są w momencie porządkowania finansów. Finalnie udało się jednak pozyskać dodatkowe środki na transfer Garbacza.

Z różnych źródeł słyszymy, że trener Frasunkiewicz otrzymał wstępne zapewnienie, że Anwil jest numerem jeden na liście u 27-latka, który deklarował ponowną chęć współpracy z polskim szkoleniowcem (obaj kiedyś byli w Asseco Arce). Ten cierpliwie na niego czekał, kreślił różne scenariusze z konstrukcją składu.

Nie jest tajemnicą, że Frasunkiewicz mocno liczył na ten transfer. To miał być taki game-changer, który wprowadzi Anwil na jeszcze wyższy poziom. Taki plan był realny do... 30 grudnia. To wtedy do gry mocno weszli ostrowianie, którzy - mówiąc najkrócej - przebili finansowo drugą stronę.

Położyli na stole większe pieniądze, a Anwil nie chciał brać udział w negocjacji, bo już przedstawił dużą ofertę. Podpisany kontrakt jest z pewnością w czołówce najwyższych w PLK. W obu przypadkach negocjowana była umowa na 1,5 roku.

Konkrety od agencji

Niemcy - gdy Polak zgłosił się z prośbą o rozstanie - postawili konkretny warunek: "wykup kontraktu poprzez buy-out". W sprawę zaangażował się polski przedstawiciel Garbacza, Tarek Khrais, który negocjował nie tylko z władzami MBC (kwotę wykupu, ustalono ją na poziomie 35-40 tys. euro) i dwoma klubami z PLK, które mocno walczyły o 27-latka: Anwil Włocławek i Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski.

Khrais - już po zawarciu porozumienia - zdradził na Twitterze, dlaczego Garbacz trafił do Stali, a nie do Anwilu. Z jego słów wynika, że poszło o zapłacenie kwoty buy-outu, na którą włocławian w tym momencie nie było stać.

"Agencja wykupiła gracza i podpisała go z klubem, który dokona zwrotu zapłaconych pieniędzy. Taki był warunek podpisania Kuby, Anwil niestety nie mógł spełnić tego warunku, Stal dała radę" - napisał agent reprezentanta Polski. Ten - jak na razie - unika wywiadów, nie chce rozmawiać o transferze. Skupia się na powrocie do formy.

Jakub Garbacz wrócił do polskiej ligi
Jakub Garbacz wrócił do polskiej ligi

Próbowaliśmy podpytać trenera Frasunkiewicz o jego zdanie w sprawie transferu Garbacza, ale jak na razie wstrzymał się z konkretną odpowiedzią. - Nie mogę teraz zdradzać kulisów tego zajścia - powiedział. To była krótka i wymowna odpowiedź.

Warto też w tym momencie przytoczyć wypowiedź Frasunkiewicza z konferencji prasowej po meczu z HydroTruckiem (było to w połowie grudnia), gdy Anwil był na prowadzeniu w wyścigu po Garbacza.

- Chciałbym się czegoś spodziewać, ale nie wiem, czy do tego dojdzie. To nie są łatwe sytuacje w trakcie trwania sezonu. Ktoś nam chce coś wyrwać, co my zaplanowaliśmy dużo wcześniej. To są pozakulisowe zagrania. Niestety. Taki jest biznes - powiedział trener włocławian.

Choć wtedy nie padło jego nazwisko, to teraz te słowa dają sporo do myślenia.

Wygwizdany, bez formy

Terminarz PLK tak się ułożył, że Garbacz debiutował w barwach Stali... w Hali Mistrzów. Polak otrzymał sporą porcję gwizdów podczas prezentacji w pierwszym meczu po powrocie do kraju. Włocławscy kibice, którzy są na bieżąco z wydarzeniami wokół klubu, nie zapomnieli mu tego, że wybrał propozycję z Ostrowa Wielkopolskiego. Dali mu wyraźnie do zrozumienia, że popełnił błąd.

MVP minionych finałów zareagował. Po trafionej trójce w drugiej kwarcie pokazywał gest uciszania w stronę włocławskich trybun, ale to jeszcze bardziej rozjuszyło miejscowych fanów. Ten gest był też szeroko komentowany w koszykarskim środowisku. Usłyszeliśmy nawet taką opinię: "Garbacz za bardzo skupił się na gwizdach, a nie na graniu. To wybiło go z rytmu".

Być może tak było, ale też trzeba pamiętać o tym, że Polak jest po prostu bez formy. Widać, że miał ponad miesięczną przerwę w grze. Potrzebuje czasu, by dojść do optymalnej dyspozycji. Z obozu Stali słyszymy o miesiącu pracy. Dużą rolę w tym procesie odegra Artur Pacek, któremu Garbacz mocno ufa.

- Kuba nie jest odpowiednio przygotowany pod względem fizycznym. Będziemy robić wszystko, by wrócił do formy i grania, do którego nas przyzwyczaił w zeszłym sezonie. Wiemy, że stać go na to - twierdzi Igor Milicić.

W sobotnim spotkaniu Polak spędził na parkiecie 17 minut. MVP ostatnich finałów w swoim pierwszym występie po powrocie do Stali rzucił pięć punktów i miał najniższy wskaźnik plus/minus w całym zespole (-19).

- Zagraliśmy bardzo dobrą obronę, nie daliśmy się nabrać na to rozkładanie nóg, które Kuba robi, ale to też wynika z tego, że zawodnik łapie balans podczas oddawania rzutów. Można przypadkowo wpaść w te nogi. Zachowaliśmy dyscyplinę taktyczną. Kuba miał "-19", gdy był na boisku, więc nie zrobił nam krzywdy - podkreśla Przemysław Frasunkiewicz.

Jesteśmy przekonani, że o Garbaczu będzie jeszcze głośno w najbliższych tygodniach. To nazwisko mocno elektryzuje kibiców. To MVP minionych finałów i reprezentant Polski.

Jakub Garbacz: 27 lat
Kluby: King Wilki Morskie (2015-2017), Asseco Arka Gdynia (2017-2019), Arged BMSlam Stal Ostrów Wielkopolski (2019-2021), MBC (2021), Arged BM Stal (2021-)
Osiągnięcia: mistrzostwo Polski (2021), MVP serii finałowej (2021), brązowy medal w PLK (2019), MVP miesiąca w polskiej lidze (grudzień 2020, styczeń 2021), najlepszy polski zawodnik w PLK (2021), największy postęp w PLK (2018, 2021)

CZYTAJ TAKŻE:
Łukasz Koszarek apeluje: Młodzi, myślcie strategicznie [WYWIAD]
Trener rewelacji PLK: Każdy mecz jak o życie. Tak przeżywał spotkania w domu
Porównania do legendy PLK nie dziwią! Nowa gwiazda polskiej ligi: Nie myślę o NBA
Gwiazdor ligi odmówił grania! Klub żąda dużego odszkodowania

ZOBACZ WIDEO: Huknął nie do obrony! Tę bramkę można oglądać godzinami

Komentarze (2)
avatar
WOP
9.01.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W Ostrowie z taką formą pogra max. 5 minut na mecz i świat o nim zapomni, a za rok buy out wyniesie 100 eur,.. 
avatar
prawus
9.01.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem , a moim zdaniem gdyby Garbacz nie był Polakiem to jego akcje spadłyby o połowę . Taki niestety jest biznes , i w myśl starego powiedzenia ,, kto pieniądze Czytaj całość