"Najlepszy mecz w sezonie". Anwil Włocławek wysłał ważny sygnał do ligi

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Kyndall Dykes
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Kyndall Dykes

To było magiczne 20 minut w wykonaniu Anwilu w starciu z Arged BM Stalą (107:88). Włocławianie wskoczyli na wielki poziom i wysłali jasny sygnał, że w tym sezonie chcą walczyć o mistrzostwo Polski.

O Anwilu Włocławek pisaliśmy niejednokrotnie, że ten sezon miał być "przejściowy", w którym zespół powalczy o miejsce w fazie play-off, a klub uporządkuje sytuację finansową po ostatnich latach. Tymczasem - przy mniejszym budżecie - trenerowi Przemysławowi Frasunkiewiczowi udało się skomponować na tyle ambitną i dobrą drużynę, która już w tym roku stać na walkę o coś wielkiego w Energa Basket Lidze. To mogliśmy zobaczyć w sobotnim hicie 18. kolejki, w którym włocławianie rozbili na własnym parkiecie Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski 107:88.

- Zawodnicy wiedzieli, o co gramy - cieszy się trener Przemysław Frasunkiewicz, któremu gracze sprawili świetny prezent na 43. urodziny. Ci po meczu odśpiewali mu 100 lat, a kibice głośno skandowali jego nazwisko. Ten pokazywał na koszykarzy, którzy - jego zdaniem - byli głównymi aktorami tego widowiska. - Ja w tym meczu nie grałem, choć bardzo bym chciał - uśmiechał się po jego zakończeniu.

Choć końcowy wynik świadczy o rozbiciu mistrza Polski, to początek meczu wcale tego nie zapowiadał. To ostrowianie wyglądali znacznie lepiej, dyktowali warunki gry, mieli nawet 15 punktów różnicy (21:6). Frasunkiewicz mówi wprost, że jego zespół dał się rozpędzić gościom, a gdy mecz nieco zwolnił, to wszystko zmieniło się o 180 stopni.

ZOBACZ WIDEO: 17-latek stracił rękę. To, co zrobił, zszokowało cały świat

- Na początku spotkania byliśmy nieco zdenerwowani, zrobiliśmy kilka błędów taktycznych. Stal grała bardzo szybko, złapała wiatr w żagle. Palmer, Simmons rozpędzili się, nie mieliśmy na nich odpowiedzi, ale z biegiem czasu - zawsze tak się dzieje - mecz zwalnia. To było typowe spotkanie play-off - przyznaje trener Anwilu.

- Byliśmy świetnie przygotowani do tego meczu, wiedzieliśmy, jakie ostrowianie mają ustawienia w obronie, i jak należy to rozbijać. Zawodnicy byli bardzo skupieni w trakcie całego tygodnia i to przyniosło efekt w meczu. Niemal w 100 procentach zrealizowali plan, a to zdarza się bardzo rzadko. Pod tym względem był to najlepszy mecz Anwilu w tym sezonie - zaznacza Frasunkiewicz.

Jeszcze po przerwie ostrowianie mieli sześć "oczek" przewagi, ale pod koniec trzeciej kwarty sprawy w swoje ręce wzięli włocławianie, którzy wskoczyli na kapitalny poziom. Nieosiągalny dla rywali, którzy byli mocno zaskoczeni takim obrotem spraw. To było najlepsze 20 minut w wykonaniu Anwilu Włocławek w tym sezonie.

- Mieliśmy aż 28 asyst i tylko 7 strat, co nie pozwoliło ostrowianom grać szybko przez cały mecz. Dobrze dzieliliśmy się piłką. Mamy umiejętności w grze jeden na jeden, ale chcemy dzielić się piłką, robić więcej asyst, zwłaszcza, że teraz mamy centrów o innej charakterystyce, którzy są w stanie w ten sposób grać. Idziemy w dobrym kierunku - podkreśla trener Anwilu Włocławek.

- Nie było tak, że całkowicie zmieniliśmy taktykę. Po prostu mecz faluje, a nam udało się przejąć kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie. Kluczem było to, że nie robiliśmy strat, przez co mogliśmy oddawać dużo rzutów. A gdy się dużo rzuca, to jest szansa na więcej punktów - wyjaśnia.

Gospodarze w ostatnich dziesięciu minutach grali jak natchnieni, nie popełniali strat, trafiali do kosza niemal w każdym posiadaniu. Z łatwych i trudnych pozycji. Zdobyli aż 35 punktów. Grę prowadzili Jonah Mathews (38 punktów) i Kamil Łączyński (14 pkt, 8 asyst).

Koszykarze niesieni głośnym dopingiem wskoczyli na wielki poziom, wysyłając przy okazji jasny i ważny sygnał do innych zespołów, że trzeba się z nimi liczyć w walce o mistrzostwo Polski. Wydaje się, że w tym momencie jest 4 mocnych kandydatów do gry o złoto. W tym gronie są: Stal, Zastal, Śląsk i właśnie Anwil, choć nie można też zapominać o rewelacyjnym beniaminku ze Słupska. W tym momencie włocławianie z bilansem 14:4 są samodzielnym liderem polskiej ligi. A trzeba mieć na uwadze na fakt, że zespół z Kujaw może się jeszcze wzmocnić.

W grę raczej nie wchodzi kolejny obcokrajowiec, bo w tym momencie Anwil ma ich pięciu. Możliwe jest pozyskanie Polaka. Na przykład z zespołu z dołu tabeli, który za kilka tygodni będzie miał już zapewnione utrzymanie w PLK. Wiemy, że trener Frasunkiewicz rozgląda się na rynku.



CZYTAJ TAKŻE:
Łukasz Koszarek apeluje: Młodzi, myślcie strategicznie [WYWIAD]
Trener rewelacji PLK: Każdy mecz jak o życie. Tak przeżywał spotkania w domu
Porównania do legendy PLK nie dziwią! Nowa gwiazda polskiej ligi: Nie myślę o NBA
Gwiazdor ligi odmówił grania! Klub żąda dużego odszkodowania

Źródło artykułu: