Kapitan Anwilu tłumaczy porażkę w hicie. Mówi też o sytuacji z Klassenem

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Łączyński i Klassen
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Łączyński i Klassen

- Gdy trzymaliśmy się gry opartej o taktykę, to mieliśmy z tego dużo więcej pożytku. W obronie też popełniliśmy kilka błędów. Lubię Halę Gryfia, ale kibicom w Słupsku życzę nowej hali - mówi Kamil Łączyński, kapitan Anwilu.

Wszyscy są zgodni, że w sobotnie popołudnie oglądaliśmy prawdziwą bitwę play-offową w Hali Gryfia. Koszykarze Grupy Sierleccy Czarnych Słupsk i Anwilu Włocławek, którzy przed tym meczem mieli bilans 15:5, stanęli na wysokości zadania, dostarczającym sporych emocji kibicom zgromadzonych w hali i przed telewizorami.

Spotkanie było bardzo wyrównanie, prowadzenie przechodziło z rąk do rąk, na parkiecie toczyła się zażarta walka o pierwsze miejsce w tabeli. Ostatecznie zwycięsko z tej batalii wyszli słupszczanie, którzy wygrali 83:77.

Włocławianie z dużą pokorą podchodzą do tej porażki, zdają sobie sprawę z popełnionych błędów w tym meczu, które rywale skrzętnie wykorzystali. Zawiodła na pewno skuteczność (12/24 za jeden, 29/72 z gry), trener Przemysław Frasunkiewicz zwrócił też uwagę na to, że zawodnicy nie byli wystarczająco twardzi, by przeciwstawić się fizycznie grającym gospodarzom.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kowalkiewicz nie do poznania! Internauci zachwyceni

Kamil Łączyński - którego pytamy o przyczyny porażki - podaje trzy kluczowe elementy: kiepską realizację zagrywek, zbyt szybkie łamanie zagrywek i złe zastawianie rywali w walce o piłkę pod koszem.

- Prawda jest taka, że na przełomie 40 minut można wskazać bardzo dużo elementów, które mogły mieć wpływ na wynik meczu. Gdybym miał wskazać kluczową, to na pewno w ataku słabiej niż zazwyczaj realizowaliśmy założenia taktyczne. Za szybko staraliśmy się przerwać zagrywkę i przyspieszać grę. Gdy trzymaliśmy się gry opartej o taktykę, to dużo więcej pożytku z tego mieliśmy - powiedział kapitan Anwilu Włocławek, który miał 9 pkt, 7 asyst i 5 przechwytów.

- Obrona? To na pewno do poprawy drobne, ale bardzo istotne rzeczy: takie jak zastawienie gracza po niecelnym rzucie czy walka o piłki 50/50 - dodał po chwili.

W końcówce, gdy do głosu liderzy, lepiej pod tym względem wypadli słupszczanie, którzy mogli liczyć na szalonego Marcusa Lewisa. Ten był wszędzie! W samej czwartej kwarcie zdobył aż... 17 punktów, w końcówce praktycznie się nie mylił. To był popis jednego aktora. Włocławianie takiego gracza nie mieli. Próbowali Łączyński, Dykes czy Petrasek. W Anwilu twierdzą, że to pouczająca lekcja na przyszłość, bo takich właśnie końcówek należy się spodziewać się w play-off.

Trener Frasunkiewicz nie miał pretensji do Łączyńskiego, który zdecydował się w końcówce meczu na trudny rzut z dystansu. Trener wziął całą winę na siebie po meczu w Słupsku. - Nie mam do niego pretensji. Mam pretensje do siebie, ponieważ ja tu dowodzę. Jak przegrywamy, to wszystko spada na mnie. Mam pretensje do siebie o złe decyzje - dodał.

To było gorące starcie w Słupsku
To było gorące starcie w Słupsku

"Życzę kibicom nowe hali"

Łączyńskiego zapytaliśmy także o kontrowersyjną sytuację z drugiej kwarty, gdy w podkoszowym tłoku podstawił nogę rozgrywającemu Czarnych, Markowi Klassenowi. Kanadyjczyk miał pretensje do Polaka o ten faul, który sędziowie ostatecznie zakwalifikowali jako niesportowy. Doszło do lekkiego spięcia między graczami, ale arbitrzy szybko zapanowali nad sytuacją.

"Co tam się wydarzyło? Jakby się pan odniósł do tej sytuacji z Klassenem?" - zapytaliśmy.

- Błąd polegał na tym, że sfaulowałem w sposób niesportowy. Dało to możliwość dwukrotnego zdobycia punktów przez drużynę ze Słupska - odpowiedział.

Słupscy kibice nie zapomnieli mu tego przewinienia, Łączyński usłyszał później sporo nieprzyjemnych słów pod swoim adresem, pojawiły się też gwizdy. Ogólnie atmosfera w Hali Gryfia była bardzo gorąca, fani obu drużyn (blisko 90-osobowa grupa z Włocławka) głośno dopingowali swoich ulubieńców.

Polak nie ukrywa, że bardzo lubi grać w Słupsku. Warto dodać, że po raz ostatni był w tej hali... 1731 dni temu (11 maja 2017 roku)! Łączyński - choć uwielbia klimat "Gryfii" - życzy miejscowym, by doczekali się nowego obiektu, który mógłby pomieścić jeszcze więcej kibiców.

- Lubię taką atmosferę. Gdzie nie pojedzie Anwil, to zawsze jest mobilizacja kibiców drużyny przeciwnej i to jest super, bo widowisko było bardzo dobre zarówno na parkiecie, jak i na trybunach. Widać, że w Słupsku kibice kochają koszykówkę, a hala Gryfia to taki magiczny obiekt na koszykarskiej mapie Polski - skomentował.

- Wiadomo, że gospodarze zawsze będą czuli przewagę wynikającą ze specyfiki tego obiektu. Życzę jednak wszystkim kibicom w Słupsku, by jak najszybciej mogli przeżywać emocje w nowoczesnej hali, gdzie na pewno więcej osób miałoby możliwość dopingować Czarnych na żywo - dodał kapitan włocławskiego zespołu.

W tym momencie włocławianie z bilansem 15:6 zajmują drugie miejsce w tabeli. Należy mieć na uwadze fakt, że zespół z Kujaw może się jeszcze wzmocnić. Możliwe jest pozyskanie Polaka. Trener Frasunkiewicz analizuje rynek. Słyszymy, że negocjacje zaczynają wchodzić na wyższe obroty.

CZYTAJ TAKŻE:
Gigant kusił gwiazdę polskiej ligi. Jonah Mathews: trener mówił: "tylko mln dolarów"
Kolejny Amerykanin w polskiej kadrze! To duże nazwisko w Europie
Aleksander Dziewa: Bałem się Urlepa. Jego magia nadal działa! [WYWIAD]
Travis Trice: Chcemy złota! Wraca do sytuacji z Mathewsem

Komentarze (3)
avatar
Piters
8.02.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Anwil, nie musi wygrać rundy zasadniczej żeby zdobyć medal, bo i tak pójdą po swoje. W przeciwieństwie do ślizgaczy ze Słupska! Przyjdą play off-y i czar pryśnie bo najsilniesze zespoły dopier Czytaj całość
avatar
stary_trener
7.02.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tak oczywista wina trenera poniewaz nie potrafil zapanowac nad indywidualistami a szczegolnie nad jednym, ktory strzelal jak karabin maszynowy ale celnosci nie bylo. Facet gra tak drugi mecz i Czytaj całość