Na Suzuki Pucharze Polski grają, bo są gospodarzem, więc dostali miejsce w prezencie. Do tej pory w sezonie wygrali szalone cztery mecze w Energa Basket Lidze.
Nie było w tym zatem nic dziwnego, że nikt ekipy Polski Cukier Pszczółka Start Lublin nie traktował w roli jednego z faworytów do gry w finale tej imprezy.
Tymczasem lublinianie grają jak z nut. Najpierw odprawili obrońcę trofeum, czyli Enea Zastal BC Zielona Góra (82:81 po dogrywce), potem rewelacyjnego Kinga Szczecin (77:70). Czy w niedzielę napiszą kolejny cudowny rozdział?
Ten gość uwielbia Suzuki Puchar Polski
Bez dwóch zdań kluczową postacią Startu jest Mike Scott. Ten dołączył do lubelskiej drużyny w trakcie sezonu i do tej pory nie zachwycał, ale podczas Suzuki Pucharu Polski przeobraził się w potwora.
ZOBACZ WIDEO: To się nazywa gest! Gwiazda sportu pochwaliła się luksusowym prezentem
I tutaj należy cofnąć się do 2019 roku. Wtedy Amerykanin był zawodnikiem Arged BM Stali Ostrów Wielkopolski, a turniej, którego stawką był Puchar Polski, rozgrywany był w Warszawie.
Scott jechał do stolicy z myślą, że niebawem może zostać zwolniony. Na włosku wisiała też posada trenera Wojciecha Kamińskiego. Ostrowianie zagrali jednak doskonały turniej, a Scott był nie do zatrzymania. Stal w finale ograła VBW Arkę Gdynia 77:74 i zdobyła trofeum.
- Wygranie tego pucharu uratowało kilka miejsc pracy, w tym moje (śmiech) - przyznał Scott w rozmowie z WP SportoweFakty. - Miałem świadomość tego, co potrafię i co mogę zrobić na parkiecie.
Amerykański zawodnik był kluczową postacią, wielu było pewnych, że to w jego ręce powędruje nawet statuetka MVP turnieju. Tak się jednak nie stało - wybrano Mateusza Kostrzewskiego.
Deja vu w Lublinie
Minęły trzy lata, a podczas kolejnej edycji Suzuki Pucharu Polski mamy jakby powtórkę wydarzeń. Scott ponownie gra w jednej ekipie z Kostrzewskim. W finale ponownie gra Arged BM Stal, a rywalem Scotta znów będzie James Florence!
Dyspozycja lidera Startu? 5 półek wyżej od tego, co grał dotychczas. W ćwierćfinale z Enea Zastalem BC skompletował 21 punktów i dziewięć asyst. Mógł zgarnąć jeszcze wisienkę na torcie, czyli trafić rzut na zwycięstwo. Wtedy uratował go jednak Jimmie Taylor, który dobił jego rzut tuż przed końcową syreną.
W półfinale przeciwko Kinowi Scott sam już zadbał o wszystko. Wykorzystał 9 z 13 rzutów z gry. Zaliczył 28 punktów i pięć asyst. Dziewięć "oczek" uzbierał w samej czwartej kwarcie.
Jeżeli Start w niedzielę ogra Stal i zdobędzie puchar, Scott jest tym razem murowanym faworytem do MVP.
Zobacz także:
Dwóch panów Jamesów. Szalony półfinał Suzuki Pucharu Polski!
Suzuki Puchar Polski. Znamy zwycięzców konkursów wsadów i "trójek"