Takiej sensacji nie było w polskiej lidze od lat. Faworyzowana Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski, główny kandydat do zdobycia mistrzostwa kraju, odpada z rozgrywek już na etapie ćwierćfinału. Ostrowianie przegrali rywalizację z Legią Warszawa 0:3 i jeszcze w kwietniu kończą grę w sezonie 2021/2022. To gigantyczna niespodzianka.
Warszawianie w niedzielę dokończyli dzieła na własnym parkiecie. Wytrzymali presję, znów wspięli się na wyżyny i po dwóch zwycięstwach w Ostrowie Wielkopolskim, triumfowali u siebie 85:81, zamykając serię.
- Nie ma co się za bardzo rozwodzić. Wielkie gratulacje dla Legii Warszawa, która wygrała trzy mecze z rzędu, a to pokazuje, że w tej chwili są lepszą drużyną od nas. Życzę im wszystkiego najlepszego w półfinale - mówił na pomeczowej konferencji prasowej Igor Milicić, trener Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski i reprezentacji Polski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kurek zdobył wicemistrzostwo, a potem... Taka nagroda!
- Przegraliśmy i jedziemy do domu. Legia pokazała, że nie ma znaczenia, na którym miejscu wchodzi się do fazy play-off. Najważniejsze jest to, by grać swoją koszykówkę do samego końca. Wtedy można zrobić wielkie rzeczy. My nie odnaleźliśmy tej koszykówki. Co prawda mieliśmy swoje szanse, ale nie umieliśmy tego wykorzystać - przyznał z kolei Damian Kulig.
Arged BM Stal, dla której odpadnięcie w ćwierćfinale mistrzostw Polski jest olbrzymim rozczarowaniem, trafiła tylko 26 na 71 oddanych rzutów z gry. Znów słabo wyglądała skuteczność z obwodu (10/31). Trey Drechsel zdobył 14 punktów, a Damian Kulig skompletował double-double (11 punktów, 10 zbiórek). "Stalówka" i Igor Milicić nie obronią mistrzostwa. Ten bierze winę na siebie.
- Zawiodłem. Trzeba się uderzyć w pierś. Odpadnięcie w ćwierćfinale nie było naszym celem. Nie mówcie o nas, piszcie i mówcie o Legii - zaapelował.
"Co zawiodło?" - dopytywali dziennikarze.
- W każdym meczu czegoś brakowało. W pierwszym meczu nie graliśmy dobrze w obronie, później to poprawiliśmy, ale zawiódł nasz atak. Trzecie spotkanie to zupełnie inna historia. Nie mieliśmy chłodnych głów w końcówkach meczów. Ale takie mecze się wygrywa i przegrywa dużo wcześniej - opowiadał.
- Po każdym meczu robiliśmy coś, próbowaliśmy, ale to było niewystarczające - dodał.
Gra Stali w ćwierćfinale była bardzo chaotyczna, brakowało nie tylko skuteczności, ale też wykorzystania swoich atutów. Zawiedli liderzy - James Florence, James Palmer Jr czy Michael Young, którzy po prostu nie trafili z formą na play-off. Kompletnie nie umieli sobie poradzić z twardo grającymi warszawianami, którzy byli świetnie przygotowani do tej rywalizacji.
Stal w tej serii bardzo skarcił Raymond Cowels, który we wszystkich meczach zdobył łącznie 52 punkty, trafiając aż 14 rzutów z dystansu! W niedzielę - mimo problemów ze zdrowiem - zaaplikował rywalom aż 25 oczek (7/14 za trzy).
- To było niedopuszczalne, by zostawiać tyle miejsca najlepszemu strzelcowi - grzmiał po meczu Milicić, którego przyszłość w Stali stoi pod dużym znakiem zapytania. Podobnie jest w przypadku zawodników.
Niedzielny mecz w hali na Bemowie obejrzał nadkomplet kibiców. Zainteresowanie było tak duże, że organizatorzy postanowili zorganizować dodatkowe miejsca siedzące. Ci kibice w Warszawie, którzy zdecydowali się obejrzeć to spotkanie na żywo, na pewno nie żałowali. Legia gra dalej, Stal kończy sezon!
CZYTAJ TAKŻE:
Tyle ma być drużyn w lidze! Będzie "dzika karta"? Mamy nowe informacje
"To zmienia sposób myślenia". Odwiedził Auschwitz, teraz chce zdobyć złoto
Oni byli najlepsi w polskiej lidze, oto nasze wybory!
Prezydent Włocławka: Klub wychodzi na prostą, padła ważna deklaracja! [WYWIAD]