Polak ma pecha. Najpierw pomylił samoloty, a teraz zgubił cenny bagaż. "Nikt nie wie, gdzie jest"

Paweł Fajdek najpierw przymusowo musiał spędzić noc na lotnisku we Frankfurcie, a kilkanaście godzin później dowiedział się, że jego bagaż zaginął w czasie lotu. Ostatnie dni przed wylotem na mistrzostwa świata to ciągła nerwówka.

Mateusz Puka
Mateusz Puka
Marcin Gortat i Paweł Fajdek Newspix / PIOTR KUCZA/FOTOPYK / Na zdjęciu: Marcin Gortat i Paweł Fajdek
W sobotę Paweł Fajdek miał w zanotować w Sotteville-lès-Rouen ostatni próbny start przed mistrzostwami świata w Eugene. Ostatecznie Polak pojawił się na stadionie, ale nie w roli zawodnika, a gościa VIP. To jednak wcale nie oznacza, że ostatnie dni były dla niego miłym odprężeniem. Było wręcz przeciwnie, a wszystko przez opóźnione loty i zaginiony bagaż z najważniejszym sprzętem.

- Ten sezon jest dla nas strasznie pechowy, jeśli chodzi o problemy z lotami. Już raz w tym sezonie Paweł pomylił samoloty i nie doleciał na zawody do Kenii, ja z kolei miałem problemy z lotem na zgrupowanie do RPA. To jednak nic przy ostatniej podróży do Normandii - relacjonuje trener Fajdka, Szymon Ziółkowski.

- Przez problemy z samolotami, Paweł musiał spędzić noc na lotnisku we Frankfurcie, a potem rano nie udało mu się złapać samolotu w Luksemburgu i do Francji dotarł z dużym opóźnieniem. Dodatkowo na miejscu okazało się, że jego bagaż zagubił się w czasie jednej z przesiadek i do dziś nie wiadomo, gdzie dokładnie jest. Próbowaliśmy to wyjaśnić, ale już wiemy, że do mistrzostw świata nie uda się załatwić tej sprawy - dodaje Ziółkowski.

ZOBACZ WIDEO: Prawdziwa magia! Zobacz, co zrobił reprezentant Polski

Pracownicy kolejnych linii lotniczych przerzucają się odpowiedzialnością, a władze lotnisk zapewniają, że nie mają bagażu polskiego młociarza. Sytuacja jest poważna, bo w zaginionej walizce były ulubione rękawiczki i buty młociarza. Sprzęt jest bardzo indywidualny i nie można kupić go w każdym sklepie. Z tego powodu Polak nie mógł wystartować w zawodach we Francji. Jest już także pewne, że do Eugene pojedzie w rezerwowym sprzęcie.

- Nie jest to zupełnie nowy sprzęt, bo byliśmy przygotowani na taki wypadek, ale i tak nie jest to sytuacja komfortowa. Paweł jest wkurzony i zupełnie mu się nie dziwię. Te ostatnie dni miały wyglądać zupełnie inaczej. Teraz przynajmniej ma nauczkę, by następnym razem zabierać najważniejszy sprzęt w bagażu podręcznym. Podczas lotu do USA rozplanujemy to zupełnie inaczej - mówi trener zawodnika.

W rozpoczynających się 15 lipca mistrzostwach świata w Eugene, Fajdek stanie przed szansą na zdobycie piątego tytułu z rzędu. Nie będzie mu jednak łatwo, bo w tym roku lepiej od niego spisuje się choćby Wojciech Nowicki, z którym Fajdek przegrał w tym roku kilka razy.

- Wyniki Pawła odbiegają na razie od jego formy na treningach i oczekiwań, ale jesteśmy przekonani, że szczyt przyjdzie właśnie podczas mistrzostw. Ostatnią zimę przepracowaliśmy praktycznie bez żadnych kontuzji, a plan został wykonany w stu procentach. Porażki w zawodach się zdarzały, ale proszę zwrócić uwagę, że nie było spektakularnych wpadek, a forma cały czas jest stabilna. Teraz czekamy już tylko na jej eksplozję, bo jestem przekonany, że Pawła stać na bardzo dalekie rzuty i walkę o złoto - dodaje Ziółkowski, który wierzy w swojego podopiecznego i liczy, że w USA na stałe dopisze się do historii lekkiej atletyki.


Czytaj więcej:
Dobre starty Polaków we Francji
Trudny czas za polską lekkoatletyką

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×