Przed finałem na 1500 metrów ostrzono sobie zęby na pojedynek zaledwie 21-letniego Jacoba Ingebrigtsena z doświadczonym Marcinem Lewandowskim. Do Norwega należał najlepszy wynik na europejskich listach, a do Polaka trzeci, jednak o blisko cztery sekundy słabszy.
Oczekiwania były tym większe, że kilkanaście minut wcześniej worek z medalami rozwiązał Michał Haratyk. 28-latek wywalczył srebro w finale pchnięcia kulą, w którym o zaledwie 15 cm przegrał z Tomasem Stankiem (więcej na ten temat przeczytasz TUTAJ).
Już na pierwszym okrążeniu doszło do drobnych przepychanek - do rywalizacji przystąpiło aż trzynastu zawodników i na bieżni było niezwykle ciasno. Walka łokieć w łokieć była nieunikniona.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ana Ivanović w nowej dla siebie roli. Internauci zachwyceni
Na czele stawki niemal od razu pojawił się Ingebrigtsen, za którym jak cień podążał Lewandowski. Blisko czołowej trójki znajdował się jeszcze Michał Rozmys.
Zgodnie z przewidywaniami na około 500 metrów przed metą Ingebrigtsen przyśpieszył. Lewandowski natomiast musiał uważać jeszcze na rozpędzonego Hiszpana Gomeza.
Polak, który liczył, że uda mu się wygrać w Toruniu, wytrzymał tempo. Nie przeprowadził jednak ataku, który dałby mu wygraną. Do złota zabrakło mu 0,5 s. - Żaden wstyd z nim [Ingebrigtsenem - dop. MK] przegrać - powiedział Lewandowski w rozmowie z TVP Sport.
Kilka minut później jak grom z jasnego nieba gruchnęła informacja o dyskwalifikacji Ingebrigtsena. Sędziowie dopatrzyli się, że Norweg wybiegł poza bieżnię. Tym samym złoto przypadło w udziale Lewandowskiemu (więcej na ten temat przeczytasz TUTAJ).
Norwegowie złożyli odwołanie od tej decyzji, które zostało rozpatrzone pozytywnie. Tym samym Jacob Ingebrigtsen odzyskał złoto, a Marcin Lewandowski został ze srebrnym medalem.
Warto podkreślić udany występ Michała Rozmysa. Długo prowadził grupę pościgową za czołową trójką, a ostatecznie przekroczył linię mety na szóstej pozycji.
Czytaj także:
- Justyna Święty-Ersetic pobiła rekord. "Czuję się rewelacyjnie"
- Joanna Jóźwik: Wiele osób już we mnie nie wierzyło