- Mniej więcej koło osiemnastego okrążenia miałem już mało paliwa w baku mojego bolidu. Dlatego wraz z zespołem modliliśmy się o deszcz, który nadszedł jednak nieco później. Mimo to zdecydowaliśmy się zaryzykować z oponami deszczowymi. Jednak zamiast silnych opadów pojawiła się mżawka, dlatego wróciliśmy do przejściówek - skomentował pokerowe zagrywki swojego teamu Sebastien Bourdais. - Nagle spadł rzęsisty deszcz, toteż zjechałem jeszcze raz na zmianę opon a potem wyścig przerwano. Wielka szkoda, ponieważ byliśmy naprawdę konkurencyjni w tych niestabilnych warunkach. Byłem za wznowieniem wyścigu. Miałbym okazję zdobyć punkty, nawet jeśli byłaby to tylko połowa punktów - przyznał z żalem Francuz.
Nie najlepiej wypadł także drugi kierowca Toro Rosso, Sebastien Buemi. - Na początku jechało mi się bardzo dobrze, byłem w okolicach siódmego, może ósmego miejsca. Miałem zjechać na zmianę opon, gdyż moje deszczówki starły się i przypominały raczej sliki. Jednak wypadałem na piątym zakręcie i ugrzęzłem w żwirze. Nie było możliwości powrotu na tor - powiedział tegoroczny debiutant. - Byliśmy dzisiaj konkurencyjni jeśli chodzi o osiągane prędkości i czasy okrążeń. Bardzo żałuję tej "przygody" na poboczu, gdyby nie to miałem szansę na zdobycie punktów. Ponadto zostałem wypchnięty przez jednego z kierowców Force India, musiało dojść do kontaktu i uszkodzenia przedniego skrzydła, dlatego konieczna była wymiana nosa - dodał.