Groźny wypadek Marca Gisina w Val Gardenie. Szwajcar długo nie odzyskiwał przytomności

Szwajcarski narciarz alpejski Marc Gisin miał poważny wypadek na trasie zjazdu w Val Gardena. 30-letni zawodnik stracił kontrolę nad nartami, wyleciał w powietrze, a po chwili z dużą siłą uderzył w stok.

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
Upadek Marca Gisina na trasie zjazdu w Val Gardenie PAP/EPA / Andrea Solero / Upadek Marca Gisina na trasie zjazdu w Val Gardenie
Gisin, który startował w zawodach Pucharu Świata w Val Gardenie z numerem 18, przewrócił się tuż tym, jak miał oddać dość długi skok. Jechał w tym momencie z prędkością około 120 kilometrów na godzinę. Siłą rozpędu wzbił się w powietrze, przeleciał kilkanaście metrów i uderzył bokiem o ubity śnieg. Wypadek wyglądał bardzo niebezpiecznie, Norweg Aleksander Aamodt Kilde, Austriak Max Franz i Szwajcar Beat Feuz najpierw odwracali wzrok, a potem z niepokojem przyglądali się sytuacji.

Olimpijczyk z Pjongczangu po upadku przez dłuższą chwilę leżał bez ruchu. Szybko znalazły się przy nim służby medyczne, a po dokonaniu wstępnych zabiegów alpejczyka zabrano śmigłowcem do szpitala. Przerwa w zawodach trwała około 30 minut.

Później siostra poszkodowanego alpejczyka Michelle Gisin (złota medalistka IO w Pjongczangu w superkombinacji) poinformowała, że jej brat był nieprzytomny przez bardzo długi czas, ale odzyskał już świadomość, a jego stan lekarze określają jako stabilny.

W sobotni wieczór szwajcarski dziennik "Blick" dowiedział się, jakie obrażenia wykazały badania w szpitalu w Bolzano. Lekarze zdiagnozowali u Gisina cztery złamane żebra, wstrząśnienie mózgu i uraz miednicy, który jednak nie wymaga chirurgicznej interwencji. Narciarz miał też zostać wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej, co jest w takich przypadkach normalnym zabiegiem prewencyjnym, unieruchamiającym pacjenta na czas transportu. A Gisin ma być przewieziony do szpitala w Lucernie.

Zjazd w Val Gardenie wygrał Kilde przed Franzem i Feuzem. Najlepszy w sobotę Norweg cieszył się ze zwycięstwa, ale też martwił wypadkiem kolegi. - Zawsze ryzykujemy. Jeśli stanie się coś takiego, niewiele można zrobić. Życzę Marcowi wszystkiego dobrego - powiedział Kilde. Z kolei Feuz, rodak Gisina, stwierdził, że mimo zajęcia świetnej trzeciej pozycji trudno mu się cieszyć, a wypadek miał miejsce w jednym z najgorszych możliwych miejsc na trasie.

To nie pierwsze tego rodzaju zdarzenie w karierze Marca Gisina. W styczniu 2015 roku w wyniku upadku w super gigancie w Kitzbuehel szwajcarski alpejczyk doznał obrażeń głowy i musiał przedwcześnie zakończyć sezon.

ZOBACZ WIDEO: Rok 2018 w skokach: najlepszy sezon Stefana Huli. "Rozczarowanie i... wielki sukces"
Czy twoim zdaniem narciarstwo alpejskie należy do najniebezpieczniejszych sportów?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×