W ubiegłym sezonie Szkot występował bardzo nieregularnie (w PKO Ekstraklasie uzbierał tylko 15 meczów, do tego 4 w Fortuna Pucharze Polski), bowiem przegrywał rywalizację z Pedro Rebocho.
Dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej. W trwającej edycji 33-latek ma na koncie już 10 potyczek ligowych, a także 7 w europejskich pucharach. John van den Brom stawia na niego chętniej niż Maciej Skorża, swoje robi też bardzo napięty kalendarz "Kolejorza".
- Zawsze jestem gotowy do gry, więc wcale nie zaskakuje mnie większa liczba szans, jakie obecnie dostaję. Mam duże doświadczenie i zdążyłem się przyzwyczaić, że w piłkarskim życiu bywa bardzo różnie - przyznał Barry Douglas.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ależ to zrobił! Ten film ma ponad 800 tys. wyświetleń
- W zeszłym sezonie nie grałem tyle, ile bym oczekiwał, ale wiedziałem, że to nie moja wina. Trenowałem mocno, jednak rywalizowałem z solidnie dysponowanym Pedro Rebocho, którego ciężko było wtedy posadzić na ławce - przyznał. Obecnie dyspozycja Portugalczyka jest słabsza i m.in. dlatego częściej grywa Szkot.
Niewykluczone, że również w czwartkowym spotkaniu 3. kolejki fazy grupowej Ligi Konferencji Europy z Hapoelem Beer Szewa (początek o godz. 18.45) właśnie Douglas wyjdzie w podstawowym składzie mistrza Polski. Przeciwko Austrii Wiedeń (4:1) od 1. minuty występował Rebocho, lecz sprokurował wtedy rzut karny, którego rywale na szczęście nie wykorzystali. Od tamtego czasu Portugalczyk nie ma miejsca w podstawowej jedenastce.
Czytaj także:
Niechlubny rekord Lewandowskiego. Są powody do obaw
"To odpowiedni przeciwnik". Kulesza zdradził, z kim Polska zagra tuż przed mundialem