Wstyd na pożegnanie z MŚ. Tak zachowali się kibice z Niemiec [WIDEO]

Legenda Niemców uderza w Polaków. "Jaki to ma sens?"

Reprezentacja Niemiec pożegnała się z mundialem w Katarze. Zespołowi Hansiego Flicka nie pomogła nawet wygrana z Kostaryką 4:2.

Niemcy musieli liczyć na korzystny wynik w meczu Hiszpanii z Japonią, aby pozostać na mundialu. Tak się jednak nie stało. Japończycy sprawili niespodziankę, wygrywając 2:1.

Hiszpanie w końcówce nie podejmowali ryzyka - taki wynik sprawił, że w 1/8 finału zmierzą się z Marokiem. Nasi zachodni sąsiedzi natomiast jadą do domu.

ZOBACZ WIDEO: "To zabijanie futbolu". Były sędzia grzmi po meczu Polski z Argentyną

Niemieccy kibice są wściekli, nie kryją frustracji tak słabym wynikiem reprezentacji na mundialu w Katarze. Nie mogli się pogodzić z faktem, że już po fazie grupowej jadą do domu.

Do sieci trafiło granie, na którym widzimy jak wściekli kibice - gdy opuszczają stadion po meczu z Kostaryką - obrażają arabskich fanów. Wykrzykują w ich stronę obraźliwe hasła (m.in. "Fu** you Taliban", czyli "je**ć Talibów). Na wideo widzimy także moment, gdy jeden z Niemców udaje się w stronę miejscowych i dochodzi do scysji między nimi.

Warto też dodać, że arabscy kibice - po raz kolejny na turnieju - trzymali w dłoniach plakaty i podobizny, przedstawiające... Mesuta Oezila. Były reprezentant Niemiec stał się twarzą ich akcji, która była odpowiedzią na wcześniejsze zachowanie niemieckich piłkarzy.

Przypomnijmy, że gracz Basaksehiru w 2018 roku zrezygnował z gry w kadrze. Oezil przed mundialem w Rosji pozował do zdjęć z tureckim prezydentem, Recepem Tayyipem Erdoganem, w trakcie trwania kampanii wyborczej. Doprowadziło to do gorących debat w niemieckich mediach i ostatecznie doprowadziło do rezygnacji Oezila z gry w reprezentacji.

"Bild" zauważył, że pracownicy ochrony na stadionach zwykle konfiskowali i blokowali plakaty protestacyjne na MŚ, jednak w tym przypadku najwyraźniej nic nie zrobili.

Czytaj także:
Prezes PZPN zabrał głos przed meczem z Francją. "Po raz kolejny na to liczę"
O tej sytuacji mówi cały świat. Listkiewicz wyjaśnia, czego zabrakło