130 sekund. Tyle wystarczyło, by w piątkowy wieczór pozbawić jakichkolwiek złudzeń o korzystnym rezultacie nie tylko polskich kibiców, ale co gorsza, także piłkarzy. Reprezentanci Polski, po dwóch szybkich ciosach, doznali nokautu, po którym nie pozbierali się już do ostatniego gwizdka.
- Dwie minuty, w których tracisz dwie bramki, potrafią zrobić trzęsienie ziemi nawet w najsilniejszych psychikach - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty były kapitan reprezentacji Polski, Michał Żewłakow.
Zabrakło liderów
Mecz z Czechami obnażył słabość naszej reprezentacji nie tylko pod względem sportowym, ale przede wszystkim mentalnym. Polacy wydawali się pogodzeni z porażką od samego początku spotkania.
- Wychodząc na boisko, rozpoczynając mecz, trzeba być skoncentrowanym, zacząć na dużym tempie, na dużym zaangażowaniu... Tego z Czechami zabrakło - mówi nam inny były kapitan Biało-Czerwonych, Włodzimierz Lubański.
ZOBACZ WIDEO: Grzegorz Krychowiak wróci do reprezentacji Polski? "Nie wykluczam tego"
Polacy nie potrafili odpowiedzieć rywalom nie tylko w kwestiach czysto piłkarskich, ale również znacząco odstawali pod kątem agresji i woli walki. Czesi od pierwszych minut narzucili bardzo ostry styl gry, na co ze strony ekipy Fernando Santosa nie było żadnej reakcji.
- Reprezentant kraju musi być przygotowany, aby dać z siebie wszystko, co najlepsze. Zabrakło mi takiego sportowego zadzioru, który jest potrzebny do tego, aby rozpocząć mecz z wysokiego "C" - mówi Lubański.
- My od jakiegoś czasu ciągle mówimy o tym, że powinniśmy grać w piłkę, że powinniśmy rozgrywać akcje od bramkarza, podaniami... Natomiast w pewnych fazach meczu to, co prezentowały Czechy - determinacja, siła, agresja - tego u nas brakowało - dodaje Żewłakow.
- Gdy ja grałem w reprezentacji, za kadencji Jerzego Engela, był z nami Piotrek Świerczewski, który swoim sposobem gry, swoim charakterem, zarażał innych piłkarzy. Mam wrażenie, że jeśli chodzi o Zielińskiego czy Lewandowskiego, to nigdy nie byli agresorzy. To są raczej piłkarze, którzy mogą pociągnąć drużynę w bardziej piłkarski sposób - dodaje 102-krotny reprezentant Polski.
- To pewnego rodzaju znak czasu, że jeżeli chodzi o generację dzisiejszych piłkarzy, to mam wrażenie, że jest ona może piłkarsko bogatsza, potrafi więcej, natomiast charakteru, i to nie tylko w reprezentacji, ale i w drużynach klubowych, jest już mniej - kontynuuje Żewłakow.
W takich chwilach, jak w Pradze, charakter jest jednak niezbędny. I gdy już "mleko się rozleje", a rywale odjadą z wynikiem, potrzeba mocnych osobowości, które postawią na nogi resztę drużyny. Świadkami takiego przebudzenia mogliśmy być ostatnio chociażby w Lidze Mistrzów, gdzie Real, przegrywając z Liverpoolem 0:2 po 14 minutach, ostatecznie zwyciężył 5:2.
- Dwie minuty, w których tracisz dwie bramki, potrafią zrobić trzęsienie ziemi nawet w tych najsilniejszych psychikach. Ciężko w takich momentach wymagać reakcji np. od Michała Karbownika, dla którego był to pierwszy tak poważny test w reprezentacji - zwraca uwagę Żewłakow.
- Jednak w przypadku takich zawodników jak Zieliński, Lewandowski czy Szczęsny, mówimy już o psychice ukształtowanej do gry na najwyższym poziomie. I o ile Szczęsny jeszcze pomógł nieco tej reprezentacji w dalszej części meczu, to jednak mam wrażenie, że zabrakło nam liderów, którzy pomogliby pozostałym wyjść z takiej sportowej depresji - ocenia ekspert Canal+.
Jak najszybsza rehabilitacja
Dziś jednak mecz z Czechami należy już do przeszłości. Cała uwaga powinna być skupiona na naszym kolejnym rywalu - Albanii. Zdaniem Żewłakowa, w przypadku pierwszego starcia mogło być jednak nieco inaczej: - Myślę, że wpływ na mecz z Czechami miała również ciągnąca się sprawa z aferą premiową. U piłkarzy w głowie mogła być jakaś lampka, która powodowała, że nie myśleli w 100 procentach o meczu, że pojawiały się myśli typu: "Co będzie, gdy coś nie wyjdzie? Ludzie zaraz będą wracać do pewnych tematów".
- Nie kończyłbym jednak za ten mecz niczyjej kariery w reprezentacji. To jest pierwszy mecz w eliminacjach, przed nami jeszcze sporo spotkań i może być tak, że za kilka miesięcy będziemy mówić, jak wspaniale podniosła się nasza kadra - dodaje.
Aby tak się jednak stało, potrzeba przełomu. Do tego natomiast niezbędne będzie zupełnie inne nastawienie mentalne niż trzy dni temu. - Przez wiele lat byłem kapitanem zespołu u pana Kazimierza Górskiego, wiem, jak to wszystko wygląda w szatni. To jest kwestia mobilizacji, ale mobilizacji wspólnej. Oczywiście, rola kapitana także jest duża, on powinien rozwiewać wszelkie wątpliwości - zwraca uwagę Lubański.
Czy temu zadaniu podoła Robert Lewandowski? Obecny kapitan naszej reprezentacji, podobnie jak i cała kadra, nie ma za sobą najlepszego okresu. Część kibiców jest jednak rozczarowana nie tylko jego podejściem do wyjaśnienia afery premiowej, ale i postawy na boisku. Po meczu z Czechami w internecie popularny stał się filmik, na którym do dyskutujących na murawie Lewandowskiego i Bednarka doskakuje wściekły Piotr Zieliński i energicznie ich strofuje. To rozbudziło komentarze nobilitujące do roli "prawdziwego kapitana" właśnie pomocnika Napoli.
- Patrząc na to, jaką drogę piłkarską przebył Lewandowski, mam wrażenie, że jest to osoba, która może zainspirować pozostałych. Tak naprawdę jednak dzisiaj na ten temat mogą mówić ci, którzy w tej reprezentacji są od dłuższego czasu. Takiego statusu też nie da się zbudować w jeden dzień, czy samym faktem gry w Barcelonie. Robert przez wiele lat pokazywał, że przynajmniej w eliminacjach potrafi tę drużynę pociągnąć, natchnąć i być wiodącym liderem reprezentacji. Natomiast z Czechami mam wrażenie, że początek zgasił każdego. Nawet jeżeli u kogoś w głowie coś się rodziło, to po trzech minutach było zmiażdżone - podkreśla Żewłakow.
Sam Lewandowski po spotkaniu z Czechami podkreślał, że teraz głównym celem kadrowiczów jest rehabilitacja w kolejnym starciu. - Zdajemy sobie sprawę z tego, że ten mecz jest za nami. Złość z nami pozostanie, ale musi dodać nam pozytywnej energii w spotkaniu z Albanią - mówił kapitan reprezentacji Polski przed kamerami Polsatu Sport.
- Na pewno dziś nikt nie może być zadowolony ze swojego występu. Piłkarze muszą teraz sami wyciągnąć wnioski, dlaczego tak to wyglądało i jak najszybciej to skorygować - podsumowuje Lubański.
O tym, czy tak się stanie i czy faktycznie złość po meczu z Czechami przerodzi się w pozytywną energię, przekonamy się już w poniedziałkowy wieczór. Początek starcia z Albanią o godzinie 20:45. Relacja tekstowa dostępna będzie na WP SportoweFakty.
Czytaj także:
- "Praca na czarno i przemoc psychiczna". Szef PSG znów ma problemy
- Miliony leżą na boisku. Ujawniamy, jaka premia czeka dla piłkarzy za awans do Euro 2024