To było całkiem sympatyczne popołudnie w Barcelonie. Na zespole nie ciążyła żadna presja, bo mistrzostwo było zapewnione już wcześniej, ale oczywiście nikt nie zamierzał odpuszczać, czy grać na tzw. pół gwizdka. FC Barcelona chciała się godnie pożegnać z Camp Nou, które czeka teraz przebudowa. Powrót nastąpi nie wcześniej niż w listopadzie 2024 roku, a więc trochę czasu minie. Poza tym tym meczem żegnano Sergio Busquetsa i Jordiego Albę, którzy po sezonie odchodzą z klubu. Nie brakowało łez, gdy schodzili z boiska.
Licznie zgromadzona publiczność (88 775) otrzymała koncert jednego zespołu. Zaczęło się od szpaleru zawodników RCD Mallorca, a później goście byli bardzo uprzejmi i zrobili dużo, by gospodarze czuli się na boisku komfortowo. Sprawiali wrażenie, jakby nie chcieli popsuć święta przeciwnikowi. Choć mimo wszystko mocno przesadził Amath Ndiaye, który w 14. minucie dopuścił się bestialskiego faulu przy linii bocznej. Alex Balde musiał być zniesiony do szatni, nawet nie był w stanie samodzielnie się poruszać. Sędzia Jorge Figueroa Vazquez początkowo pokazał zawodnikowi gości żółtą kartkę, ale po obejrzeniu powtórek zmienił decyzję i wysłał zawodnika Mallorki pod przedwczesny prysznic.
Oczywiście ta sytuacja niewiele zmieniła. Barcelona miała przewagę grając jedenastu na jedenastu, miała też po czerwonej kartce, gdy nieco luźniej zrobiło się na murawie. Mówi się, że wejście w mecz jest ważne i chyba Blaugrana wzięła to do siebie. Już w 49. sekundzie piłka po raz pierwszy znalazła się w siatce, a efektowną akcję Roberta Lewandowskiego i Gaviego zakończył strzałem do pustej bramki Ansu Fati. Bywał krytykowany, po kontuzji nie grał na miarę potencjału, ale w niedzielę po prostu błyszczał. Jeszcze w pierwszej połowie dorzucił drugą bramkę, gdy dokonał egzekucji w sytuacji sam na sam z bramkarzem po magicznym dotknięciu piłki przez Lewandowskiego. Na hat-tricka stać go jednak nie było, choć sytuacje miał.
ZOBACZ WIDEO:Zadał pytanie o Messiego. Tak odpowiedział “Lewy”
Odnośnie Lewandowskiego, to było widać, że odzyskał radość z gry. Chętnie brał się za rozgrywanie, szukał podań, choć trzeba przyznać, że one wychodziły mu lepiej niż strzały. Bo Lewandowski spokojnie mógł zakończyć ten mecz z golem lub dwoma. Raz uderzył zbyt lekko i w środek bramki, a innym razem w dogodnej sytuacji postawił na siłę i mamy nadzieję, że piłka po tym uderzeniu nie zrobiła krzywdy żadnemu kibicowi na trybunach.
Przewaga Barcelony była gigantyczna. Goście nie oddali ani jednego strzału i przez długi czas można było się zastanawiać czy Marc-Andre ter Stegen faktycznie jest na boisku. Nie miał absolutnie nic do roboty. Sukcesem Mallorki można było nazwać przekroczenie linii środkowej, a i to zdarzało się bardzo rzadko.
Po przerwie nic się nie zmieniło. Oglądaliśmy ruch jednostronny, gospodarze stwarzali kolejne sytuacje. Na początku po stałym fragmencie w poprzeczkę trafił Jules Kounde, później z rzutu wolnego w spojenie słupka z poprzeczką uderzył Lewandowski. To był naprawdę dobry mecz kapitana reprezentacji. Zabrakło tylko gola. Blisko był też w końcówce, gdy efektownie złożył się do strzału z powietrza. Tu też brakowało centymetrów. Wynik ustalił na dwadzieścia minut przed końcem po potężnym strzale Gavi.
FC Barcelona - RCD Mallorca 3:0 (2:0)
1:0 Ansu Fati 1'
2:0 Ansu Fati 24'
3:0 Gavi 70'
Składy:
FC Barcelona: Marc-Andre ter Stegen - Alex Balde (17' Sergi Roberto), Jules Kounde, Andreas Christensen, Jordi Alba (81' Marcos Alonso) - Gavi, Sergio Busquets (85' Eric Garcia), Frenkie de Jong - Ousmane Dembele (84' Ferran Torres), Robert Lewandowski, Ansu Fati (79' Raphinha).
Mallorca: Dominik Greif - Pablo Maffeo, Josep Gaya (46' Clement Grenier), Martin Valjent, Jose Copete, Jaume Costa (87' Ruben Quintanilla) - Dani Rodriguez (71' Angel Rodriguez), Iddrisu Baba, Manuel Morlanes (87' Giovanni Gonzalez), Amath Ndiaye - Vedat Muriqi (79' Abdon Prats).
Czerwona kartka: Amath Ndiaye 14' (Mallorca, za brutalny faul).
Sędzia: Jorge Figueroa Vazquez.
[multitable table=1497 timetable=10738]Tabela/terminarz[/multitable]
CZYTAJ TAKŻE:
Był łączony z Barceloną, trafi do Realu Madryt? Nowy napastnik na celowniku
Brak stabilizacji wśród kadrowiczów. Waży się ich przyszłość