Napastnik poświęcił się dla Rakowa. "Nie traktuję tego jak sufit"

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Łukasz Zwoliński i Rafał Augustyniak w walce o piłkę
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Łukasz Zwoliński i Rafał Augustyniak w walce o piłkę

W rewanżu z Karabachem Agdam Łukasz Zwoliński nie skupiał się na swoich liczbach. - Trzeba było powalczyć, poumierać dla drużyny - powiedział nowy napastnik Rakowa Częstochowa na antenie "Kanału Sportowego".

[tag=600]

Raków Częstochowa[/tag] zameldował się w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów, choć w dwumeczu z Karabachem Agdam był skazywany na porażkę. Remis 1:1 w środowym starciu sprawił, że mistrz Polski zagra co najmniej w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy.

Karabach postawił twarde warunki drużynie prowadzonej przez Dawida Szwargę. Łukasz Zwoliński udzielił pomeczowego wywiadu przed kamerą "Kanału Sportowego" i nie krył swojej radości.

- To raczej było do przewidzenia, że nie będzie łatwych meczów, szczególnie w eliminacjach Ligi Mistrzów. Bardzo nieprzyjemna drużyna. Nacierpieliśmy się, ale na końcu - to banalne, co powiem - spełniamy swoje marzenia, piszemy historię złotymi literami w klubie i dzisiaj wieczorem wszyscy jesteśmy szczęśliwi - mówił rozentuzjazmowany piłkarz.

Tym razem Zwoliński nie wpisał się na listę strzelców. Snajper Rakowa rozegrał 45 minut, zaś potem został zastąpiony przez Fabiana Piaseckiego. 30-latek podkreślił, że zespół zagrał solidnie w linii obrony.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ależ petarda! Zrobiła to niczym Messi

- Są takie mecze, gdzie po prostu trzeba się poświęcić dla drużyny. Napastnika rozlicza się z bramek. Wiadomo, chciałbym w każdym meczu strzelać gole, ale jak trzeba popracować w obronie, powalczyć o piłki, poprzepychać się z obrońcami, to dlaczego nie? Jestem pewny, że będą mecze, kiedy będziemy mieli więcej sytuacji, i wtedy też koledzy dograją coś. Trzeba było powalczyć, poumierać dla drużyny. Koniec końców to się udało - kontynuował.

W rozmowie z WP SportoweFakty Zwoliński zdradził, że podczas urlopu spotkał się z trenerem Szwargą, by jak najszybciej poznać model gry Rakowa (więcej TUTAJ). Zawodnik uważa, że poświęcenie się opłaciło.

- Jak się chce, to wszystko się da zrobić. To była kwestia zaparcia, chęci. Pierwszy raz się z takim czymś spotkałem. Cieszy mnie, że nawet w wieku 30 lat widzę, jak ten sztab może mnie rozwinąć jako zawodnika. Nie traktuję tego jak sufit, tylko jak trampolinę do rozwoju. Myślę, że wspólnie będziemy przeżywać wielkie i fajne chwile - uzupełnił Zwoliński.

Czytaj więcej:
Zrobili to! Raków w III rundzie el. Ligi Mistrzów
Wojciech Cygan: To historyczny moment dla Rakowa. Ale nie zatrzymamy się!

Komentarze (0)