Tomasz Hajto mówi o dopingu. "To byłoby chore"

- Zażywanie czegoś byłoby kretynizmem - uważa Tomasz Hajto przed swoją pierwszą walką w MMA. Były piłkarz mówi też o pracy w telewizji. - Mam inne oferty. Już wcześniej miałem - komentuje.

Mateusz Skwierawski
Mateusz Skwierawski
Tomasz Hajto WP SportoweFakty / Paweł Ciecierski / Tomasz Hajto
W sobotę Tomasz Hajto stoczy pierwszą walkę w formule MMA. Jego rywalem będzie siatkarz Zbigniew Bartman. - Miałem mało czasu na przygotowania, ale nie ma co narzekać. Trenowałem dwa razy dziennie przez trzy tygodnie, zakwasy były, ale teraz jest OK - mówi nam piłkarz. Na pytanie o swoje atuty, śmieje się. - Nie wiem, raczej charakter. Na tym będę bazował. Kto nauczy się czegoś w trzy tygodnie? Walczyć się nie nauczysz, grać w piłkę też nie - tłumaczy.

- Czuję motywację, adrenalinę rośnie. Szukałem emocji, to je mam. Czuję wysoką ekscytację - opowiada Hajto przed sobotnim debiutem w klatce.

Byłego reprezentanta Polski pytam o kwestię wspomagania się przed walką. W ostatnim czasie triathlonista Robert Karaś przyznał otwarcie w "Kanale Sportowym", że świadomie przyjął doping przed debiutem w MMA.

- Doping? Gdzie! Mam w sobie dość testosteronu i adrenaliny, żeby walczyć. Szprycowanie się przed walką byłoby chore. Chciałem się sprawdzić w innym formacie, wrócić do treningów. Zażywanie czegoś byłoby kretynizmem - burzy się były reprezentant Polski.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ma "młotek" w nodze! Tak strzela syn Zinedine'a Zidane'a

- A propos Karasia, każdy jest kowalem swojego losu i odpowiada za własne błędy. Tyle w temacie - ucina.

Hajto w innej stacji?

Były piłkarz mówi o swoich relacjach ze Zbigniewem Bartmanem. - Od początku ustaliliśmy, że nie będziemy robić z siebie idiotów, czyli wyzywać się na konferencjach prasowych - przypomina.

- Poznaliśmy się przypadkiem, bo na zakupach w sklepie sportowym. On przyszedł po rękawice do walki, ja miałem już wszystko w koszyku. Fajny gość. Wręczył mi koszulkę Pedro Paulety, było trochę szyderki, ale ze smakiem. Jesteśmy ze Zbyszkiem po drugiej stronie mocy i nie zamierzaliśmy się wzajemnie obrażać - komentuje.

Być może Hajto nie będzie już ekspertem telewizji Polsat. Prezesom stacji nie spodobało się, że ich ekspert wystąpi na gali Clout MMA.

- Mam z Polsatem umowę odnawialną co miesiąc. Na razie nic nie ustaliliśmy. Poza tym nie jest powiedziane, że tam zostanę, bo mam propozycje z innych stacji telewizyjnych. Już zimą ubiegłego roku dostałem konkretną ofertę - przed mistrzostwami świata w Katarze. Zobaczymy, co się wydarzy. Podchodzę do tego spokojnie. Ja się na swoim fachu znam, a ruch na rynku jest duży - odpowiada.

Hajto nie stoczył jeszcze pierwszej walki, a już pojawił się następny chętny do konfrontacji z byłym zawodnikiem. To Łukasz Gikiewicz - mistrz Polski ze Śląskiem Wrocław z 2012 roku, obecnie zawodnik czwartoligowego KTS Weszło.

- Ja nie będę nikogo dźwigał medialnie na swoich barkach. Tak to skomentuję - uciął nasz rozmówca.

Pierwsza walka w życiu

Tomasz Hajto ma 51 lat. Jest byłym reprezentantem Polski w piłce nożnej (62 występy, 5 goli), uczestnikiem mistrzostw świata w Korei i Japonii w 2002 roku. Hajto był obrońcą i występował w Hutniku Kraków, Górniku Zabrze czy ŁKS-ie Łódź. Przez wiele lat był również zawodnikiem niemieckich klubów: Duisburga, Schalke i FC Nurnberg. Z Schalke zdobył wicemistrzostwo Bundesligi i dwa Puchary Niemiec. W tamtejszej ekstraklasie rozegrał 201 meczów. Występował także w drugiej lidze angielskiej: w Southampton oraz Derby County.

Po karierze był trenerem Jagiellonii Białystok i GKS-u Tychy. Od kilku lat były piłkarz jest kontrowersyjnym ekspertem piłkarskim - współpracuje z telewizją Polsat przy meczach reprezentacji Polski, Ligi Mistrzów i Pucharu Polski. W sobotę (5.08) były piłkarz stoczy pierwszą walkę w formule MMA na gali federacji Clout, której ambasadorem jest były reprezentant Polski Sławomir Peszko.

Miły powiew, ale schody dopiero się zaczęły [OPINIA]

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×