W weekend porozmawialiśmy dłużej z Łukaszem Piszczkiem i psychologiem Kamilem Wódką przy okazji ich spotkania z czytelnikami na Targach Książki w Krakowie. Autorzy pozycji "Łukasz Piszczek. Mentalność sportowca" opowiadali między innymi o tym, jak przygotować głowę do rywalizacji na najwyższym poziomie.
- Słowo mentalność jest dziś często używane, ale nie do końca zdefiniowane. Między innymi dlatego napisaliśmy książkę [...] Rodzice dają dziecku znaczenie pojęcia rywalizacji. Na przykład mówią, że to coś trudnego, "nie możesz się pomylić"... Jest też drugie podejście: próbuj, radź sobie, masz prawo do błędu. Dla Łukasza rywalizacja była ciekawa i interesująca także dzięki temu, jakie znaczenie przypisano temu pojęciu w jego domu - mówił Wódka.
Każdy ma prawo czuć presję
Specjalista odniósł się też do niedawnych słów Tomasza Hajty, który stwierdził, że "presja jest na onkologii, a nie na boisku".
- Hajto niepotrzebnie próbuje czasem kopiować wczesnego Borka, lecz mam przekonanie, że Mateusz dziś by podobnej opinii nie wyraził. Gdy Hajto uzna, że jest moment, aby o sobie przypomnieć, wypowiada słowa, które tak naprawdę go kompromitują [...] Kilka razy odwoływałem się do innego cytatu, ale jeszcze raz go powtórzę: depresja dotyka nie tych, którzy byli zbyt słabi, tylko tych, którzy byli mocni za długo. Mówienie o własnych odczuciach to naturalny element dbania o swoje zdrowie psychiczne - tłumaczył psycholog.
ZOBACZ WIDEO: Wskazał atuty FC Barcelony. "Oni robią różnicę"
Łukasz Piszczek mówił z kolei: - Każdy ma swoje problemy. Dla jednej osoby coś nie jest wielkim kłopotem, a drugą to przytłacza. Stwierdzenie, które zostało przytoczone, jest bardzo szkodliwe.
- Kiedyś mówiło się, że nie można sobie pozwolić na chwilę słabości, bo w sporcie profesjonalnym to tak nie działa. A właśnie, że działa. W trudnym momencie warto mieć przy sobie zaufane osoby, z którymi można o nich porozmawiać. Jestem zwolennikiem takich rozmów, bo później niepotrzebnie narastają nieporozumienia i presja.
Za częste zmiany selekcjonerów
66-krotny reprezentant Polski skomentował również sytuację reprezentacji Polski. Po remisie z Mołdawią na Stadionie Narodowym droga na Euro 2024 stała się jeszcze bardziej wyboista.
- Jestem kibicem reprezentacji i chciałbym, żeby jej mecze wyglądały dużo lepiej. Ostatnio często dochodzi do zmiany trenerów. Ja miałem to szczęście, że przez pięć lat pracowaliśmy z selekcjonerem Adamem Nawałką. Jeśli masz jeden model działania, to pomaga drużynie. W przeciwieństwie do częstych zmian. W reprezentacji nie ma tyle czasu co w klubie, jest trudniej. Trzymam kciuki za trenera Probierza, by dłużej utrzymał się na stanowisku - mówił były etatowy prawy obrońca Biało-Czerwonych.
Piszczek był blisko dołączenia do sztabu reprezentacji. Wyjaśnił, dlaczego tak się nie stało.
- Bardzo szanuję trenera Probierza, znam go od dawna. Gdy grałem w Gwarku Zabrze jako junior, przychodził czasem na treningi, pokazując różne ćwiczenia. Gdy PZPN szukał trenera, dostałem telefon od Marka Papszuna z pytaniem, czy jeśli zostanie wybrany, dołączę do jego sztabu. Odbyliśmy długą, merytoryczną rozmowę i przyjąłem propozycję. Tego samego dnia zadzwonił trener Probierz. Lubię działać w oparciu o zasady, które są dla mnie ważne. Trudno byłoby mi iść do sztabu trenera Probierza po słowie danym Papszunowi - wytłumaczył dwukrotny mistrz Niemiec.
"Takie rzeczy powinny zostawać w szatni"
"Piszczu" skomentował też niedawny głośny wywiad Roberta Lewandowskiego dla Meczyków i Eleven Sports, w którym kapitan stwierdził, że w reprezentacji Polski brakuje osobowości.
- Znam Roberta. Na pewno nie ruszyłby z takim przekazem, gdyby tego nie czuł od środka. Z drugiej strony, co to znaczy mieć "mental" i charyzmę? Że ktoś będzie krzyczał w szatni? Nigdy nie byłem głośnym zawodnikiem, ale merytoryką i wskazówkami dla kolegów się budowałem. Według mnie rozpoczęła się dyskusja, która niekoniecznie musiała być wyciągnięta na zewnątrz. Takie rzeczy powinny zostawać w szatni. Jeśli Robert coś takiego czuł, mógł porozmawiać z kolegami. Na pewno znalazłby niejeden charakter, który powiedziałby mu, że jeśli potrzebuje wsparcia, tak się stanie - ocenił grający trener LKS-u Goczałkowice.
Piszczek podkreślił, że każdy zawodnik ma swój charakter, stąd też trudno byłoby mówić o jednym, pożądanym modelu osobowości w szatni. Zapytany o postaci, które w czasie jego kariery zrobiły na nim duże wrażenie, wskazał Jude’a Bellinghama. W sobotę młody Anglik poprowadził Real Madryt do zwycięstwa w El Clasico, zdobywając dwa gole.
- Jest teraz na topie. Przychodził do nas w wieku osiemnastu lat, a wyglądał, jakby miał 26 i ogromne doświadczenie. Widać było po nim, że jest bardzo skupiony na treningu, wykonywał go zawsze na sto procent. Kiedy zaczynał ćwiczenia, inne rzeczy zostawiał za sobą. Dzięki takiemu nastawieniu łatwiej później funkcjonować na boisku - stwierdził Piszczek.
Zobacz także:
Hiszpańskie media komentują wielki powrót Realu
Lewandowski skomentował porażkę w El Clasico