Janusz Niedźwiedź: Odłożyć tabelę na bok

PAP / PAP/Jarek Praszkiewicz / Janusz Niedźwiedź wciąż wierzy w powodzenie w walce o ligowy byt
PAP / PAP/Jarek Praszkiewicz / Janusz Niedźwiedź wciąż wierzy w powodzenie w walce o ligowy byt

Nie padły gole w meczu Ruchu Chorzów z Puszczą Niepołomice. Dla Niebieskich remis jest jak porażka. Mimo tego Janusz Niedźwiedź wciąż wierzy w swój zespół.

To miał być dla Ruchu Chorzów mecz o ligową przyszłość. Z dużo lepszej, aczkolwiek niezbyt komfortowej sytuacji, do potyczki przystępowała Puszcza Niepołomice. Na Stadionie Śląskim gole nie padły, co sprawia, że Niebiescy znaleźli się niemal w beznadziejnym położeniu.

Po spotkaniu punkt starał się doceniać opiekun gości Tomasz Tułacz. - Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę z wagi tego meczu. Widać było, że zawodnicy czuli tę odpowiedzialność. Pierwsza połowa, to właściwe zamknięty mecz, bez sytuacji. W drugiej połowie Ruch trochę nacisnął, miał optycznie więcej z gry, stworzył 2-3 sytuacje. My odpowiedzieliśmy dwiema poprzeczkami - powiedział trener, cytowany przez portal Ruchu.

- To remis, który nie zadowala żadnej z drużyn, ale my traktujemy ten punkt jak zdobyty. Patrzymy w górę, są kolejne mecze. wiadomo, że coraz mniej, ale czekamy cierpliwie na pierwsze wiosenne zwycięstwo. Zrobimy wszystko, by w następnym meczu spróbować po nie sięgnąć - podsumował.

ZOBACZ WIDEO: Karne z Walią w Cardiff. "Lewy" opowiedział, co działo się w jego głowie

Drugiego zwycięstwa na ławce Ruchu nie doczekał się Janusz Niedźwiedź. - Pierwsza połowa była zbyt nerwowa. W naszych poczynaniach było zbyt dużo niepokoju, zbyt wolno rozgrywaliśmy piłkę. Przed tym spotkaniem zostawało osiem kolejek do końca i chyba zbyt szybko zaczęliśmy myśleć, że to jakiś mecz ostatniej szansy, a tak naprawdę cały czas piłka jest w grze. Trzeba po prostu zacząć punktować - stwierdził szkoleniowiec 14-krotnych mistrzów Polski.

- Ten mecz to lekcja, żeby grać swój futbol, robić wszystko, co na treningach i w poprzednich meczach, odłożyć tabelę na bok i ukierunkowywać myśli na dobrą, konkretną grę i stwarzanie sytuacji - dodał. - W drugiej połowie było już lepiej. Przewaga, mimo że była spora, nie przyniosła nam konkretu w ostatniej tercji. Kluczowym momentem była sytuacja Roberta Dadoka. Gdyby trafił. To był mecz do pierwszej bramki, kto by strzelił, ten pewnie by wygrał. Puszcza miała swoje sytuacje, my mieliśmy swoją, żaden zespół tego nie wykorzystał - uzupełnił Niedźwiedź.

Po 27. kolejce strata Ruchu do bezpiecznej strefy zwiększyła się do siedmiu punktów. - Zostało siedem spotkań, emocje z każdą kolejką będą jeszcze bardziej rosły. Jako sztab musimy działać tak, by zespół czuł pewność na boisku i grał w taki sposób, w jaki chcemy. Dodatkowe kwestie, emocje, tabelę, po prostu trzeba odłożyć na bok - powiedział.

- Jeśli zespół wróci do swojego grania, to wierzę, że jest w stanie odnieść kilka zwycięstw z rzędu, nawet u tak trudnych rywali jak Pogoń czy Śląsk. Mamy jeszcze spotkania z Koroną czy Cracovią, zespołami z naszych rejonów tabeli. Kluczowa będzie konsekwencja i mniej tej nerwowości, jaką widzieliśmy dziś - podsumował szkoleniowiec beniaminka ligi.

Czytaj także:
Podolski wbił szpilę piłkarzowi Legii. "Idź do domu"
Puszcza osiągnęła cel. Ruch coraz bliżej I ligi

Źródło artykułu: WP SportoweFakty