- Każdy zespół, który jest w tabeli przed nami, miałby kłopoty, gdyby przydarzyło mu się osiem kontuzji - mówił jeszcze przed niedzielnym spotkaniem z Pogonią Szczecin (1:0) opiekun "Kolejorza".
Ekipa ze stolicy Wielkopolski ma ogromne problemy ze strzelaniem bramek (tej wiosny zanotowała serię 502 minut bez trafienia), a w wielu meczach musiała sobie radzić bez kluczowych piłkarzy - choćby Afonso Sousy, Filip Dagerstal, Mikaela Ishaka czy Jespera Karlstroma. Z tego powodu Mariusza Rumaka dopytywano, dlaczego w większym stopniu nie stawia na najzdolniejszą młodzież z akademii, zwłaszcza że w przeszłości to robił.
- Jeśli chodzi o młodych zawodników, to najlepiej wprowadzać ich, gdy drużyna na fali. Przy obciążeniu, z jakim zmagamy się obecnie, mogłoby to dać więcej szkody niż pożytku - wyjaśnił.
- Dawałem szansę wielu takim piłkarzom, kiedyś wprowadzałem choćby Dawida Kownackiego, czy Karola Linettego. Dzisiaj jednak osobowości są bardziej wrażliwe, dlatego proces wprowadzania musi być dłuższy. To nie jest tak, że oni od razu są gotowi. Kilku było z nami na zgrupowaniu, więc znam ich możliwości. Poza tym obserwuję mecze rezerw. Pod względem umiejętności wszystko jest okej, ale pojawia się jeszcze drugi aspekt z tyłu głowy - ważniejszy. Jestem pierwszą osobą, która postawiłaby na młodych, lecz nie kosztem tego, żeby wylądowali na ławce i trzeba by ich potem odbudowywać - zaznaczył Rumak.
Wiosną w PKO Ekstraklasie zadebiutował tylko Maksymilian Dziuba. 18-letni pomocnik zaliczył dotąd dwa krótkie występy - w spotkaniach z Wartą (2:0) i Pogonią (1:0).
ZOBACZ WIDEO: Jak pracuje się z Probierzem? "Lewy" chwali selekcjonera