Ta sprawa zbulwersowała opinię publiczną. W grudniu 2022 roku Dani Alves dopuścił się napaści na tle seksualnym na młodą kobietę w klubie nocnym Sutton w Barcelonie. Po wielomiesięcznej walce sąd skazał piłkarza na cztery i pół roku pozbawienia wolności, pięć lat dozoru kuratorskiego oraz nakazał zapłacić 150 tys. euro odszkodowania.
Ale Alves szybko opuścił więzienie. W marcu 2024 roku były zawodnik FC Barcelona odzyskał wolność, bo z pomocą przyjaciół wpłacił kaucję wynoszą 1 mln euro. Teraz 41-latek musi tylko co tydzień stawiać się w sądzie, aby potwierdzić, że nie wyjechał z katalońskiej stolicy.
Wyjście Alvesa na wolność nie spotkało się oczywiście z pozytywnym odbiorem ze strony zwykłych ludzi. Wielu z nich liczy, że Brazylijczyk wróci do więzienia, by ponieść zasłużoną karę. Sam piłkarz regularnie doświadcza krytyki, gdy stawia się w sądzie, aby poświadczyć swoją obecność (więcej tutaj).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Piękny gol piłkarki FC Barcelony. Co za uderzenie!
Przed zatrzymaniem w związku ze sprawą o gwałt Alves był piłkarzem drużyny Pumas. Meksykanie zerwali jednak kontrakt z doświadczonym obrońcą, gdy tylko postawiono mu zarzuty. Z tego względu nie jest on obecnie nigdzie zatrudniony.
Dziennik "AS" dowiedział się, że Alves był ostatnio widziany publicznie, jak grał w piłkę w pobliżu Parc Guell w Barcelonie. Mówi się, że skorzystał z wygodnej aplikacji mobilnej, która pozwala umówić się z różnymi osobami w danym miejscu i czasie.
Oczywiście Alves stara się umawiać na grę w piłkę anonimowo. Nie chce bowiem zbyt dużego rozgłosu. Według słynnego hiszpańskiego dziennika Brazylijczyk był widywany na boisku na przestrzeni kilku ostatnich tygodni.
Czytaj także:
Tuzimek: Jak ktoś ma tyle farta, ile nasza kadra w Glasgow, to i "szóstkę" może trafić [OPINIA]
"Głowa nie pracowała najlepiej". Dziekanowski wskazał słabe ogniwo reprezentacji
Nie jest na dopingu
Nie jest na dopingu