Dwa mecze i sześć punktów. Ruch Chorzów po objęciu trenerskich sterów przez Dawida Szulczka błyskawicznie zaczął punktować i przesunął się w okolice górnej części Betclic 1. ligi. Niebiescy chcą więcej, Ruch zamierza w dalszym ciągu odrabiać straty do ścisłej czołówki.
W poniedziałkowym, wygranym 1:0 meczu w Tychach z GKS-em, chorzowianie pokazali, że kryzys mają za sobą. - Graliśmy tak, jak byśmy tego chcieli. Szczególnie w 1. połowie dominowaliśmy. GKS miał problemy. Chcemy, żeby fragmenty przekuły się w dominację podczas całego meczu. Na to potrzeba czasu - powiedział w rozmowie z Ruch TV trener Dawid Szulczek.
- Brakowało nam skuteczności. Mogliśmy wygrać wyżej. To jeszcze nie jest 100% naszych możliwości. Cieszy, że wszystko idzie w dobrym kierunku. To dopiero dwa mecze. Sporo przed nami - przyznał obrońca Martin Konczkowski, który w końcu jest ustawiany na pozycji, na której notował najlepsze występy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za strzał! Gol "stadiony świata" w Argentynie
W niedzielę poprzeczka jednak zdecydowanie pójdzie w górę. Ruch zagra w Legnicy z, mającą swoje aspiracje, Miedzią. Zgodnie z pierwotnymi ustaleniami potyczka miała odbyć się na Stadionie Śląskim. Na wniosek Niebieskich jesienią drużyny zagrają na Dolnym Śląsku, a dopiero wiosną rewanż w Chorzowie. Wszystko spowodowane jest faktem, że na Stadionie Śląskim odbywać się będą zawody żużlowe.
W efekcie chorzowianie po raz drugi w sezonie rozgrywa serię wyjazdowych meczów. Już jednak po raz ostatni w rozgrywkach. Od października wszystko wróci do terminarzowej normy.
Miedź w tabeli ma trzy punkty więcej od Ruchu i jedno spotkanie rozegrane mniej. - Mają doświadczonych zawodników. Mecze są wyrównane, widać dobrą organizację gry. W ataku mają pomysł, który ewoluuje - scharakteryzował rywala szkoleniowiec chorzowian.
Trenera Szulczka może cieszyć fakt, że drużyna po raz trzeci w sezonie, a po raz pierwszy pod jego wodzą, zakończyła mecz na zero z tyłu. Do tego gra w obronie, poza nerwową końcówką, wyglądała bardzo dobrze. Klasą samą dla siebie był, wcześniej krytykowany Maciej Sadlok.
- Rywal dopiero pod koniec zaczął nam zagrażać. Dobre spotkanie, jeśli chodzi o defensywę.
W niedzielę musimy narzucić swój styl gry i dołożyć do tego skuteczności. Najważniejsze, żeby rywale mieli jak najmniej okazji na gola - podsumował trener chorzowskiej drużyny.