Po raz kolejny w tym sezonie Robert Lewandowski dał popis swoich niemałych umiejętności. W meczu 10. kolejki La Ligi, w którym FC Barcelona podejmowała Sevillę FC, kapitan reprezentacji Polski dwukrotnie wpisał się na listę strzelców.
Tym samym "Lewy" znowu znalazł się na ustach ekspertów. I nie ma się czemu dziwić. 36-latek jest obecnie liderem klasyfikacji strzelców ligi hiszpańskiej z dorobkiem dwunastu strzelonych goli (wideo z bramkami z meczu przeciwko Sevilli znajdziesz TUTAJ).
Dodajmy, że zgodnie z zapowiedzią Hansiego Flicka bramki FC Barcelony strzegł Inaki Pena. Tym samym Wojciech Szczęsny na debiut w nowych barwach będzie musiał jeszcze poczekać. Hiszpan co prawda przepuścił jednego gola, jednak trudno doszukiwać się jego winy.
"Jak Pena nie wpuści żadnego babola, to na skokach w Zakopanem zostanie obrzucany śnieżkami. Zasłużenie" - zażartował w trakcie meczu Sebastian Chabiniak z Eleven Sports.
"Dobry ten bramkarz Barcelony" - krótko podsumował Wojciech Kowalczyk, odnosząc się do dyspozycji wspomnianego Peny.
"Lewy ponownie karny w starym stylu ze zmianą rytmu" - zwrócił uwagę Michał Pol z Kanału Sportowego.
"W zeszłym sezonie wykręcił dwanaście goli w La Liga w lutym" - przypomniał statystyki Lewandowskiego z minionego roku Mateusz Święcicki, komentator Eleven Sports.
"Barca wrzuciła jedynkę, dwójkę, trójkę, czwórkę i... rozjechała Sebiję" - napisał prześmiewczo Marcin Gazda, redakcyjny kolega Święcickiego.
"Robert Lewandowski na podium najlepszych strzelców w historii lig TOP 5: 1. Messi 496 goli 2. Ronaldo 495 g. 3. Lewandowskiego 366 g." - wymienił Tomasz Włodarczyk z portalu meczyki.pl.
"Nie, to jest proszę państwa La Zabawa! Golazo Pedriego" - napisał Daniel Sobis z Eleven Sports, zwracając uwagę na gola wyjątkowej urody, którego autorem był Pedri.