Nie milkną echa po skandalicznej decyzji sędziego Bartosza Frankowskiego w meczu Górnik Zabrze - Jagiellonia Białystok.
Była 70. minuta (wynik 1:1), gdy Dimitris Rallis wychodził na czystą pozycję. Znalazłby się oko w oko z Marcelem Łubikiem i miałby realną szansę, by zrobić bramkę dla gości, ale Josema złapał go za koszulkę i powalił na murawę.
Sędzia Bartosz Frankowski był ustawiony wręcz idealnie, asystent również, ale nie odgwizdał faulu. Co bardziej zaskakujące - nie zadziałał tu też VAR. Górnik powinien grać w osłabieniu, a zamiast tego pod koniec strzelił zwycięskiego gola. Wynik został więc wypaczony.
Po spotkaniu Frankowski stanął przed kamerami Canal+ i tłumaczył się ze swojej decyzji.
Natychmiast został jednak ukarany przez PZPN. Sędziowie, którzy są odpowiedzialni za podjęcie błędnej decyzji, czasowo nie będą uwzględniani w obsadzie w rozgrywkach ligowych oraz pucharowych.
ZOBACZ WIDEO: Tego dnia nie zapomni do końca życia! Tak Lionel Messi uszczęśliwił fana
Nowy szef sędziów Marcin Szulc w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" powiedział wprost:
- Nie, to nie jest kara. Absolutnie. To jest wstrzymanie w obsadzie. Ten błąd, który miał miejsce, nazywamy błędem - stąd komunikat Kolegium Sędziów wydany jeszcze wczoraj. Nie robimy tego dla opinii publicznej. Informujemy po prostu, że taki błąd był, nazywamy go błędem i przyznajemy się do niego. Robimy to z troski o środowisko sędziowskie, a nie po to, żeby kogokolwiek ukarać - podkreślił.
Po chwili dodał jednak coś, co może sugerować, że kara nie potrwa do końca rundy.
- Zapewne będzie tak, że w tej rundzie Bartek nie poprowadzi spotkania Jagiellonii. Ale chciałbym, żebyśmy nie żyli przeszłością. Nazwaliśmy błąd błędem, wiemy, że nie powinien się zdarzyć, i tyle - powiedział Szulc.
- Dla Bartka będzie lepiej, jeśli spokojnie wróci, nie prowadząc od razu meczu drużyny z Białegostoku. Nie przewidujemy jednak żadnych innych kar - poza nieuwzględnianiem w obsadzie - dodał szef Kolegium Sędziów.