Biała Gwiazda wraca na właściwy tor?

Piłkarze krakowskiej Wisły liczą na to, że sobotnie zwycięstwo 5:2 z Lechią Gdańsk w spotkaniu 10. kolejki ekstraklasy będzie początkiem marszu Białej Gwiazdy w górę tabeli. - Wierzę w to, że to był moment przełomowy - mówi Łukasz Garguła. Wtóruje mu Paweł Brożek: - Odetchnęliśmy. To było nam potrzebne.

Maciej Kmita
Maciej Kmita

Komplet punktów zdobyty w starciu z lechistami był pierwszą ligową wygraną Wisły od 28 sierpnia. - Wierzę w to, że to był moment przełomowy Wisły. Wygraliśmy 5:2 i to jest najważniejsze. Jeśli chodzi o to, że w pierwszej połowie graliśmy gorzej, niż w pierwszej - mecz trwa 90 minut. Dużo serca i zaangażowania włożyliśmy w to zwycięstwo. Wychodząc na drugą połowę każdy z nas miał w sercu wielką wolę walki - mówi Garguła, który w końcu, po blisko półtorarocznej rehabilitacji może mówić o sobie, jako o podstawowym zawodniku Białej Gwiazdy: - Nie wiem czy grałem lepiej, niż z Górnikiem. W pierwszej połowie byłem ospały. Chcę wykorzystać każdą szansą, jaką dostanę. Chcę grać od 1. do 90. minuty. Chcę się odbudować i dojść do pełni formy

Kto jednak oglądał na żywo spotkanie Wisły z Lechią, po pierwszej połowie nie postawiłby na efektowne zwycięstwo gospodarzy. Do przerwy wynik brzmiał 1:1 i to gdańszczanie byli bliżej prowadzenia. - Po pierwszej połowie nie spodziewaliśmy się takiego obrotu sprawy. Dużo dała bramka "Sobola" i poczuliśmy ulgę, gra zaczęła się układać. Ten wynik 5:2 nie odzwierciedla tego, co się działo. Lechia gra dobrą piłkę, w pierwszej nas zdominowała i powinna prowadzić 2:0, 3:0 - ocenia Brożek. - Życzyłbym sobie, żeby naszych błędów było coraz mniej. Graliśmy dobrze w drugiej połowie, ale i tak Lechia miała trzy stuprocentowe sytuacje. Jest nad czym pracować przed tymi bardzo ważnymi meczami - dodaje "Guła".

Przed Wisłą teraz trzy ciężkie spotkania. We wtorek zagra u siebie z Widzewem Łódź w 1/8 finału Pucharu Polski, a później czekają ją wyjazdy na Lech Poznań i Cracovię. - Warto byłoby potwierdzić, że to zwycięstwo to nie był przypadek. Odetchnęliśmy - to było nam potrzebne. Liczę na to, że w Poznaniu zagramy jeszcze lepiej. Lech to zespół, który ma swoje problemy, ale dobrze wygląda z mocnymi przeciwnikami - twierdzi "Broziu", który nie przejmuje się tym, że na trybunach przy Bułgarskiej zasiądzie 40 tysięcy kibiców Kolejorza: - Nie przeraża mnie to. Na Panathinaikosie było 60 tysięcy, więc z presją tłumu i publiczności sobie poradzimy.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×