Wynik 3:0 w pełni oddaje przewagę gospodarzy. Na losy rywalizacji wpłynęły dwie szybko strzelone bramki. Rzeszowianie najwięcej ciekawych akcji przeprowadzili w ostatniej części gry, lecz nie zdobyli nawet honorowego gola. Szkoleniowiec Górnika nie mógł skorzystać z kilkunastu piłkarzy. - Graliśmy w składzie bardzo mocno okrojonym. Na bokach obrony zagrali pomocnicy, dzięki temu troszkę przećwiczyli grę w defensywie. Zagrało kilku młodych zawodników, którzy nie czuli się zbyt pewnie. Z tego wynikał brak płynności w grze, ale i tak było to z korzyścią dla nich - ocenia Mirosław Jabłoński.
Trener nie popada jednak w hurraoptymizm. Zauważa on, że jego podopieczni nie ustrzegli się błędów, które podczas ligowej rywalizacji mogą decydować o końcowym wyniku. - Musimy potrafić dłużej utrzymać się przy piłce. Za dużo było niepotrzebnych strat i za mało dokładności. Można by powiedzieć, że to taki etap, ale my codziennie trenujemy z piłkami, więc dokładność powinna być zdecydowanie lepsza - analizuje.
Przeciwko Stali zaprezentował się testowany Jacek Kusiak. 19-letni napastnik Tomasovii Tomaszów Lubelski przebywał na boisku przez 45 minut, starał się być aktywny i zdobył bramkę. - Zagrał w miarę poprawnie. Myślę, że stać go na zdecydowanie więcej. Zaprezentował się troszeczkę bojaźliwie. Pierwszy raz grał w tym zespole i przeprowadził jedną taką akcję, jakich więcej ja od niego oczekuję - przyznaje Jabłoński.
Górnik poważnie interesuje się wychowankiem III-ligowca, mimo to do finalizacji transferu daleka droga. - Tomasovia chciałaby, żeby on u nich jeszcze został. W ten temat wchodzi jeszcze szkoła. Musimy to wszystko rozważyć. Uważam, że warto w tego chłopaka inwestować - wyjaśnia szkoleniowiec łęczyńskiej drużyny.