Echa meczu Podbeskidzie - Korona

Szczęśliwe było sobotnie zwycięstwo przodującej w tabeli ekipy Górali z Bielska-Białej. Korona Kielce postawiła bielszczanom wysoko poprzeczkę i było blisko, by złocisto-krwiści zainkasowali komplet punktów. Los uśmiechnął się jednak do Podbeskidzia, które chyba dobrze czuje się na fotelu lidera i nie zamierza go prędko opuszczać.

Snajperzy rażą nieskutecznością

Mecz Podbeskidzia z Koroną miał być dla napastników Górali spotkaniem o przełamanie, wszak w czterech pierwszych kolejkach żaden ze snajperów nie trafiał do siatki. Trener gospodarzy, Marcin Brosz postanowił wypuścić w linii ataku Martina Matusa i Krzysztofa Chrapka. W pierwszej połowie żaden z nich nie wypracował sobie nawet pozycji do oddania strzału. Słowacki napastnik przynajmniej otworzył drugą akcję bramkową Górali, ale od razu nasuwa się pytanie, czy jest to nominalne zadanie snajpera? Co do młodego Chrapka, to bardzo obiecujący zawodnik ostatnio mocno zawodzi. To nie ten sam gracz, który przyszedł do Bielska-Białej z IV-ligowego Górnika Brzeszcze. W drugiej połowie na placu gry pojawił się inny napastnik, o którego ponoć biła się ekipa mistrza Polski z Krakowa. Krzysztof Zaremba, bo on nim właśnie mowa, to kolejny zawodnik, który dosłownie razi nieskutecznością. Wychowanek Beskidów Andrychów nie wykorzystał najlepszej okazji dla Podbeskidzia, gdy w pojedynku sam na sam z bramkarzem zdegradowanej Korony okazał minimalną dozę zimnej krwi. Choć Zaremba wyprzedził już golkipera i miał pustą bramkę, nie wiadomo czy chciał już po fakcie wymusić rzut karny, czy też po prostu najzwyczajniej przewrócił się o piłkę. Jedno jest natomiast pewne: przełamania na pewno nie było i znów błędy kolegów z ofensywy naprawiali pomocnicy.

Nie będzie rekordu

Bramkarz Podbeskidzia Łukasz Merda po raz pierwszy od 616 minut musiał skapitulować. Golkiper Górali ostatnią bramkę wpuścił w ubiegłym sezonie, dokładnie 17 maja, a przeciwnikiem bielszczan był zabierzowski Kmita. Tym razem "Merdowy" musiał wyciągać piłkę z siatki po strzale Jacka Kiełba, jednak sam zawodnik nie rozpamiętuje tego i cieszy się ze zwycięstwa swojej drużyny. - Bramkę straciliśmy, ale nawet nam jej nie szkoda - relacjonował na gorąco Merda.

Korona w rozsypce

Gracze z Kielc pokazali się w sobotnim widowisku z bardzo dobrej strony. Ciekawe tylko, czy ten skład który wybiegł na murawę przeciwko Podbeskidziu, utrzyma się choć jeszcze przez tydzień. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że na trybunach stadionu miejskiego w Bielsku-Białej zasiadł przedstawiciel Legii Warszawa, który bacznie obserwował defensora kielczan, Hernaniego. Czarnoskóry obrońca wypadł bardzo dobrze i być może już za tydzień nie będzie go w Kielcach. Być może występem w stolicy Podbeskidzia pożegnali się z Koroną także m. in. Paweł Sobolewski czy też Paweł Sasin, którzy też myślą o zmianach barw klubowych.

Komentarze (0)