Portowcy czekają na świeżość i luz

Pogoń w sobotę pokonała Gryfa Wejherowo, ale przez większą część meczu nie zachwycała poczynaniami. Gra Portowców rozkręciła się dopiero po przerwie, czego przyczyny wskazali główni zainteresowani.

Początek sparingu był okresem przewagi Pogoni, z której niewiele wynikało. Gospodarze spychali rywali pod własną bramkę, lecz tam albo brakowało im ostatniego podania albo skutecznego uderzenia. Kłopot z trafieniem do siatki mieli przede wszystkim Donald Djousse oraz Robert Kolendowicz.

W ostatnim kwadransie przed przerwą do nieporadności w ofensywie doszło rozprężenie w szykach obronnych, które zaowocowało dwiema sytuacjami pod bramką Radosława Janukiewicza. - Pierwsza część faktycznie była trudniejsza. Dopóki rywale mieli siły, to umiejętnie zawężali pole, przesuwali się w formacjach i dochodzili do szans strzeleckich - przyznał Peter Hricko.
 
 - Przed przerwą wkradła się pewna nerwowość, przez co gra nie kleiła nam się tak - jak powinna. Brakuje jeszcze zgrania i komunikacji między formacjami. To wszystko zaczęło funkcjonować poprawnie dopiero w dalszej fazie meczu - dodał Radosław Wiśniewski.

- W przerwie trener Skowronek wprowadził ośmiu zmienników ze świeżą energią, co dodało wigoru naszym poczynaniom. Gryf natomiast wybiegł na drugą połowę praktycznie wejściową jedenastką, a zmian dokonywali w trakcie meczu. Gra im się w efekcie tych przetasowań trochę posypała - komentował Hricko wydarzenia drugiej części, w której przewaga Pogoni została udokumentowana golami Djousse oraz Wiśniewskiego.

Peter Hricko był jednym z trzech piłkarzy, którzy zagrali z Gryfem 90 minut
Peter Hricko był jednym z trzech piłkarzy, którzy zagrali z Gryfem 90 minut

- Jako skrzydłowy zawsze mam za zadanie zamykać grę na długim słupku i przejmować rolę drugiego napastnika. W 82. minucie poszedłem za akcją, wbiegłem w pole karne, a tam wystarczyło dołożyć głowę do fajnego dośrodkowania Adriana Budki - opowiadał zdobywca bramki.

Dla obu ekip sobotni mecz był pierwszym po zakończeniu zgrupowań. Pogoń spędziła dziesięć dni w Gniewinie, Gryf trenował w Choszcznie. Piłkarze mieli prawo do zmęczenia, mimo tego stworzyli przyzwoite widowisko. - Obóz należał do trudnych. Dużo biegaliśmy i pracowaliśmy fizycznie, dlatego w nogach i płucach odczuwamy wysiłek. Czas świeżości jednak przyjdzie, a nam pozostaje czekać na ten luz - zapowiedział Wiśniewski.

- Starcie z Gryfem było dla mnie trzecim występem w pełnym wymiarze po urlopie. Nie mam problemu z formą fizyczną, choć nogi po zgrupowaniu są nieco cięższe, a motoryka ulegnie jeszcze poprawie - informował Hricko. Portowcy po sparingu otrzymali dwa dni wolnego na regeneracje. Do zajęć powrócą we wtorek, dwie doby później rozegrają ostatni sparing przed występem w Pucharze Polski. Ich formę przetestuje Flota Świnoujście.

Źródło artykułu: