Paweł Giel: Byłem faulowany przy golu dla Arki

Warta przegrała z Arką. W szeregach zielonych pojawiły się jednak wątpliwości, trener Maciej Borowski twierdzi bowiem, że w decydującej sytuacji faulowany był Paweł Giel. Co na to sam zainteresowany?

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński
Do przewinienia miało dojść przy pierwszym uderzeniu Rafała Grzelaka (gol padł w wyniku dobitki Tomasza Jarzębowskiego). - Mój błąd polegał na tym, że dałem się odepchnąć. Jestem dużo wyższy od Grzelaka, ale on zachował się po cwaniacku. Nie ma wątpliwości, że zawaliłem. Co do faulu, jeden sędzia by to odgwizdał, inny nie. W moim odczuciu przewinienie miało miejsce i gra powinna zostać przerwana. Szkoda, bo ta sytuacja okazała się decydująca dla losów spotkania - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Paweł Giel.

Pierwsza połowa była bardzo słaba w wykonaniu zielonych, choć akurat 24-letni piłkarz próbował się angażować w poczynania ofensywne. Czy takie były jego zadania? - Nominalnie jestem defensywnym pomocnikiem, ale trenerzy chcą, bym grał bardziej do przodu. Zatem moje wycieczki na połowę rywala były zgodne z założeniami taktycznymi. Nie kleiło się to w pierwszej połowie, jednak nic nie dzieje się bez przyczyny. Naszym głównym problemem nie jest niski wiek poszczególnych zawodników. Zdecydowanie bardziej doskwiera nam brak czasu na zgranie. Ta ekipa była montowana na ostatnią chwilę, a zmian kadrowych przeprowadzono mnóstwo. Oczywiście nie zamierzam tym usprawiedliwiać porażki, ale warto pamiętać o niesprzyjających okolicznościach - dodał.

Druga część potyczki z Arką była już lepsza w wykonaniu zespołu Macieja Borowskiego. - Im dłużej będziemy ze sobą grać i trenować, tym lepiej. Nie jestem w stanie powiedzieć kiedy osiągniemy pełnię zrozumienia na boisku. Co do spotkania z Arką, po przerwie było już nie najgorzej, bo nie mieliśmy nic do stracenia. Wynik był niekorzystny, więc trzeba było zaatakować - stwierdził Giel.

Gdynianie stworzyli więcej sytuacji, ale nie grzeszyli skutecznością i Warta miała kilka okazji, by ich ukarać. - W doliczonym czasie nawet ja mogłem doprowadzić do wyrównania. Miałem jednak trudno, bo doszedłem do piłki dość niespodziewanie. Skupiłem się na strzale nie widząc nawet bramki. Szkoda, że nie udało się kopnąć futbolówki trochę mocniej, może wtedy golkiper Arki nie zdołałby obronić - zakończył Giel.

Więcej o Warcie Poznań TUTAJ i na oficjalnej stronie klubu

Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×