Do nieszczęścia doszło już w 21. minucie spotkania. Początkowo wydawało się, że kość została złamana przy starciu z rywalem.
- Powód był inny - po prostu spadłem na palec przy wślizgu. Powiem szczerze, że kiepsko pamiętam tę sytuację, więc nie jestem w stanie nic więcej powiedzieć na ten temat - mówił po pierwszej diagnozie Piotr Kosiorowski.
Lekarze nie mieli wątpliwości, że uraz jest poważny i diagnoza jednoznacznie wskazywała na interwencję chirurgiczną. Po dodatkowej konsultacji zawodnik udał się do Szpitala Klinicznego w Otwocku na Oddział Chirurgii Ręki i Mikrochirurgii.
- Kości zostały odpowiednio poskładane, a następnie umieszczono mi w ręce druty usztywniające, które wystają na zewnątrz poza skórę. Na szczęście udało się zastosować taką właśnie metodę, ponieważ w przeciwnym wypadku konieczne byłoby użycie metalowych płytek i wkręcenia śrub, co zdecydowanie wydłużyłoby czas powrotu do pełni sprawności - wyjaśnił zawodnik.
Do treningu indywidualnego piłkarz będzie gotowy już w najbliższy czwartek, gdyż wtedy właśnie wróci do Nowego Sącza. Nie oznacza to jednak, że równie szybko pojawi się na boisku podczas meczu, gdyż zdjęcie usztywnienia wyznaczono dopiero na dzień 24 września.
- Będę mógł zadbać o trening fizyczny, aby nie mieć zbyt dużych zaległości, ale zajęcia z zespołem czy występ w meczach jest wykluczony, ze względu na możliwość sporych komplikacji przy mechanicznym uszkodzeniu tego usztywnienia ręki - dodał.
Doświadczony pomocnik Sandecji mimo świadomości tego, że szybko na boisku się nie pojawi, już teraz pali się do gry.
- Rozmawiałem z nowym trenerem, jestem profesjonalistą i jak najszybciej chcę powrócić do zdrowia, żeby być w pełni do dyspozycji szkoleniowca. Wybieram się na mecz do Łęcznej, gdzie chcę wesprzeć chłopaków z drużyny z wysokości trybun - zakończył Piotr Kosiorowski.