W pierwszej kolejności trener Mariusz Rumak stara się nie załamywać rąk, mimo że los go nie oszczędza. - Plaga urazów ma dla nas oczywiście znaczenie, ale nawet w tych niesprzyjających warunkach próbujemy trzymać się swojego sposobu grania i wciąż rozwijać - zaznaczył.
Jaki jest aktualny stan personalny zespołu? - Po meczu ze Śląskiem Wrocław drobny uraz miał Luis Henriquez, podobnie zresztą było z Kasperem Hamalainenem. Nie były to dolegliwości groźne, ale w obu przypadkach podchodziłem do sprawy bardzo ostrożnie, żeby nie mieć kolejnych problemów. Ważą się też losy Barry'ego Douglasa, który miał niezłe wyniki badań. Pytanie jakie będą jego odczucia. Zależy mi na tym, by czuł się gotowy w stu procentach. W piątek na pewno będę mógł skorzystać z Mateusza Możdżenia, który pracował ostatnio na pełnych obrotach - wyjaśnił Mariusz Rumak.
Wielu kibiców Kolejorza zadaje pytanie, czy obciążenia w okresie przygotowawczym nie były zbyt duże. - Ja też czasem nad tym myślę, lecz zawsze przyświecała nam zasada, iż trening musi być bezpieczny. Przyczyny kontuzji w Lechu są bardzo zróżnicowane. Większość poważnych urazów ma charakter mechaniczny i wynika z sytuacji kolizyjnych. Dotyczyło to choćby Kebby Ceesaya, Mateusza Możdżenia, Bartosza Ślusarskiego czy Marcina Kamińskiego. Zdarzały się też oczywiście urazy mięśniowe, lecz było ich mniej i wyciągnęliśmy po nich odpowiednie wnioski - zaznaczył trener.
Rumak oznajmił też, że obciążenia treningowe nie ulegały w ostatnim czasie żadnym zmianom. - Nie jest tak, że np. we wrześniu piłkarze pracowali ciężej niż w marcu czy kwietniu, gdy wyniki były dobre, a sytuacja kadrowa dużo bardziej optymalna. Tak naprawdę każda z tych kontuzji ma swoją historię. Mamy pełny obraz, bo nagrywamy treningi i analizujemy wszystko co tego wymaga. Obciążenia są adekwatne do celów, jakie stawia się przed drużyną i nie możemy nagle tego zmieniać.