Sebastian Kordek: Jak podsumujesz spotkanie z Widzewem Łódź?
Mateusz Matras:
Jeszcze przed rozpoczęciem tego pojedynku zakładaliśmy, że będzie to bardzo ciężkie spotkanie. Wiemy, że Widzew potrafi grać w piłkę i zawsze umie groźnie skontrować. Pod to trenowaliśmy i staraliśmy się wyeliminować najmocniejsze punkty przeciwnika. Udało się to, dlatego zgarnęliśmy pełną pulę.
Dla was ważnym momentem tego meczu były pierwsze minuty i niewykorzystana sytuacja sam na sam Eduardsa Visnakovsa.
- Przytrafił nam się jakiś błąd w obronie, a przecież duża liczba zawodników brała udział w tej akcji. Szczęście jednak nam sprzyjało i bardzo nas to cieszy. Liczymy, że podobnie będzie w kolejnych spotkaniach.
Zazwyczaj po strzelonej bramce cofacie się na własną połowę i rywal prędzej czy później zdoła wyrównać. Tym razem poszliście za ciosem, trafiliście na 2:0 i z gości zeszło powietrze.
- Graliśmy u siebie, więc musieliśmy iść do przodu, nacierać na przeciwnika i zdobywać bramki. Udało się strzelić na 2:0, co uspokoiło boiskowe wydarzenia. Później było nam już zdecydowanie łatwiej, a do tego Widzew grał w dziesiątkę przez prawie całą drugą połowę.
Radość chyba podwójna, bo pierwszy raz w tym sezonie nie straciliście gola.
- Obrońcy czy my jako defensywni pomocnicy, w każdym meczu staramy się zagrać na zero z tyłu. Jak wiemy, do tej pory nam się to nie udawało. Tym razem ta sztuka się powiodła, co napawa optymizmem. Obyśmy tych bramek w następnych kolejkach również nie tracili.
[b]
Na początku sezonu największe zagrożenie stwarzaliście po stałych fragmentach gry. Później jednak przestały one przynosić efekt, ale z Widzewem ponownie zafunkcjonowały.
[/b]
- Miejmy nadzieję, że utrzymamy tę tendencję. Dużo trenujemy stałe fragmenty gry, bo wiemy, że nasz zespół jest bardzo wysoki. Musimy to wykorzystywać i z łodzianami nasza praca zaowocowała. Najpierw gol po wrzutce z rzutu wolnego, a następnie po dośrodkowaniu z rogu.
W środku pola najwięcej grasz z Carlesem Martinezem. Jak ci się z nim współpracuje?
- Wydaje mi się, że z komunikacją nie ma problemu. Wiadomo, że czasami przytrafiają się słabsze mecze, bo taka jest piłka - nie zawsze wszystko wychodzi. Z Widzewem wyglądało to całkiem nieźle, ale też nie oceniajmy naszej współpracy pod kątem tylko jednego spotkania. Musimy rozgrywać coraz więcej takich pojedynków, w których będziemy panować w środku pola i wtedy będą widoczne jeszcze lepsze efekty.
Widzew już za wami, ale teraz czeka was starcie z Lechem Poznań.
- Mamy krótki czas na regenerację, więc musimy to wykorzystać jak najlepiej. Wierzę, że będziemy dobrze przygotowani do tego spotkania i zrobimy wszystko, aby trzy punkty zostały w Gliwicach.
Z Kolejorzem ostatnio wam nie szło. Wystarczy wspomnieć, że w poprzednim sezonie dwukrotnie przegraliście i to z bilansem bramek 0:7.
- Szczególnie w pamięci siedzi nam porażka w Gliwicach 0:3. Zatem teraz mamy idealny moment, żeby się zrehabilitować. Mam nadzieję, że to wykorzystamy.