Pechowa porażka z Górnikiem Zabrze (2:3) oraz piątkowa wpadka z Koroną Kielce (0:1) mocno nadwyrężyła zaufanie bydgoskich kibiców. Właściciel klubu Radosław Osuch w najbliższych dniach będzie rozmawiał z zawodnikami o sytuacji w zespole. Także trener Ryszard Tarasiewicz może na razie być spokojny o swoją posadę. A może tutaj przydałaby się jakieś otrzeźwiające roszady? Bo drużyna z kolejki na kolejkę spisuje się coraz słabiej.
- Czasami może lepiej przegrać 0:5 niż jedną bramką - zastanawia się boczny obrońca Igor Lewczuk. - Przyjeżdżają rywale do Bydgoszczy i przed własnym polem karnym bronią się dziesięcioma zawodnikami. Wówczas ciężko jest coś zrobić. Wszystkie polskie zespoły mają problemy z atakiem pozycyjnym. Nawet Legia Warszawa i Wisła Kraków nie radzą sobie z tym elementem piłkarskiego rzemiosła.
Bydgoski sztab szkoleniowy ma teraz teoretycznie dwa tygodnie na przygotowanie zespołu do meczu u siebie z Wisłą Kraków. Teoretycznie, bowiem już 16 października beniaminek T-Mobile Ekstraklasy zmierzy się w 1/8 finału Pucharu Polski na wyjeździe z I-ligowym GKS Katowice. I po nim Zawiszy zostaną tak naprawdę tylko dwa dni na przygotowanie się do konfrontacji z Białą Gwiazdą, o co spore pretensje ma trener Tarasiewicz.
- Rozumiem, że telewizje i transmisje mają swoje prawa - przyznał opiekun Zawiszy. - Plan przygotowań do meczu z Wisłą Kraków jest gotowy, ale nie podoba mi się termin naszego spotkania z GKS Katowice. Naprawdę można by było załatwić to znacznie inaczej i ustawić inny termin tego pojedynku, bo z pewnością telewizja też znalazłaby sobie odpowiedni termin - zakończył Tarasiewicz.
Tak czy owak brakuje nam zmienników na ataku!