Marcin Kamiński zawalił mecz ze Słowacją?

Postawa polskiej defensywy w meczu ze Słowacją wołała o pomstę do nieba. Każdy z obrońców popełnił wiele błędów. - Nie zapomnę o tym, co się wydarzyło - mówi Marcin Kamiński.

Gdyby nie Artur Boruc, to mecz ze Słowacją zakończyłby się klęską. Nasz bramkarz wielokrotnie ratował nas jednak w jak się wydawało, beznadziejnych sytuacjach. Skompletowana przez Adama Nawałkę defensywa spisywała się bowiem fatalnie. - Ten mecz pod względem organizacji obrony... Wszyscy widzieliśmy jak było. Nie ma co tutaj ściemniać. To było bardzo złe spotkanie. Na początek mamy bardzo dużo złego bodźca - mówił po spotkaniu selekcjoner biało-czerwonych.

Jednym z tych, który zawiódł najbardziej był Marcin Kamiński. - Nie ma co ukrywać. Nasza gra defensywna wyglądała słabo, szczególnie w pierwszej połowie. Straciliśmy dwa bardzo głupie gole. W drugiej połowie może to wyglądało lepiej, ale na pewno brakowało tego kontaktu, aby lepiej się czuć na boisku. Ja na pewno jestem zły na siebie za to, jak to wyglądało. Nie zapomnę o tym, co się wydarzyło. Jadę teraz na młodzieżówkę i muszę tam dać z siebie wszystko - skomentował stoper Lecha Poznań.

- Taka była moja decyzja co do linii obrony. Trochę błędów było - taktycznych i indywidualnych. Trzeba zakasać rękawy, aby więcej nie powtórzyły się - zaznaczył Adam Nawałka.

Sam Kamiński nie chciał się usprawiedliwiać tym, że w takim zestawieniu w defensywie Polacy zagrali po raz pierwszy. - Na pewno zabrakło nam trochę wspólnych treningów, ale nie możemy tego tłumaczyć w ten sposób. Oczywiście potrzebujemy więcej czasu, aby się zgrać, ale nie możemy popełniać takich prostych błędów. Potrzeba czasu, żeby to dobrze wyglądało - wyjaśnił defensor.

Opiekun drużyny narodowej nie boi się natomiast ryzykować i zamierza stawiać na młodych piłkarzy, ale... - Będziemy dawać szansę tym co wcześniej grali i co prezentują wysoki poziom. Mamy doskonały przykład: żeby młody zawodnik zdobył doświadczenie, to musi ucierpieć na tym zespół. Nigdy nie bałem się stawiać na młodych piłkarzy. Trzeba to robić - podkreślił selekcjoner.

Mało kto spodziewał się, że Polacy przegrają ze Słowacją w tak fatalnym stylu. - Było spokojnie w szatni, ale też każdy sobie powiedział, że trzeba wyciągnąć wioski. Długo z szatni nie wychodziliśmy, długo w niej siedzieliśmy. Też w nas siedziała ta złość, że spotkanie zakończyło się takim wynikiem - stwierdził Kamiński. Postawa reprezentacji Polski nie podobała się też kibicom, który zawodników przeraźliwie wygwizdali. - Nie ma co się dziwić kibicom. Oni przyszli oglądać nasze zwycięstwo, naszą dobrą grę. Kibice zachowali się w taki sposób, ale też musimy sobie z tym radzić - podsumował Marcin Kamiński.

Źródło artykułu: