Piłkarska reprezentacja Polski w fatalnym stylu przegrała ze Słowacją. Biało-czerwoni dali sobie strzelić dwa gole, a przed wyższą porażką uratował nas Artur Boruc. W ofensywie praktycznie nie istnieliśmy. - Na pewno nikt nie jest zadowolony. Kibice również to pokazali. My także nie jesteśmy zadowoleni z naszej postawy. Myślę, że w pierwszej połowie wszystko się potoczyło tak, że łatwe bramki straciliśmy. Trochę nerwowości się wkradło i tak to wyglądało. Później chcieliśmy odwrócić losy meczu, strzelić kontaktowego gola. Sytuacje były, ale jednak nic nie wpadło - skomentował Tomasz Jodłowiec.
Piłkarz Legii Warszawa uważa, że do pewnego momentu wyglądaliśmy korzystnie. - Gra do straconej bramki dobrze wyglądała. Wiadomo, że nie było wielu okazji bramkowych, ale oddawaliśmy strzały z dystansu, graliśmy piłką. Myślę, że te bramki trochę popsuły wszystko, bo wkradła się ta nerwowość. Tak to wyglądało. Po przerwie chcieliśmy podnieść głowę do góry. Myślę, że już dużo lepiej to wyglądało, ale brakowało bramki, żeby uwierzyć, że jeszcze można nawet wygrać ten mecz - zaznaczył.
Polaków po raz pierwszy poprowadził nowy selekcjoner, Adam Nawałka. - Trener przedstawił nam swoją taktykę. Wszystkiego nie da się od razu zrobić. Mamy kolejny mecz, jeszcze trochę czasu i oby jak najszybciej coraz lepiej to przekazać na boisku - zaznaczył Jodłowiec.
Po fatalnym spotkaniu piłkarze reprezentacji Polski zostali wygwizdani przez kibiców, którzy teraz zapewne kilka razy się zastanowią, zanim kupią bilet na mecz drużyny narodowej. - Na pewno w przyciągnięciu kibiców na stadion pomoże dobra gra i zwycięstwa w kolejnych spotkaniach - podsumował Tomasz Jodłowiec.